OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



24 kwi 2015

39 - Rozdział 4 - Czas (SasuSaku)

          Paring: SasuSaku
          M&A: Naruto
          Dozwolone: 12 lat
          Uwagi: W końcu wróciłam do tego opowiadania. Wszystko za sprawą Naruto Gaiden...tyle ile nerwów człowiek musi zjeść, by jego OTP się spełniło po czym Kishimoto troll zrzuca wielką bombę, na wszystkich fanów SasuSaku...Jak ktoś nie czytał 1 chaptera Naruto Gaiden niech nie czyta i najlepiej poczeka, aż wyjdą wszystkie chaptery. Albo chociaż trzy pierwsze. 




Rozdział 4

         
          Stała przed lustrem, przyglądając się sobie uważnie. W swoim odbiciu widziała dziewczynę dojrzalszą, silniejszą i mądrzejszą o rok. Wspomnienie zeszłorocznego egzaminu cały czas gdzieś tkwiło z tyłu jej głowy. Wiedziała jednak, że tym razem będzie inaczej. Ufała sobie i była pewna swoich umiejętności. Nie dysponowała super technikami i tajnymi naukami klanu. Niestety nie miała takich przywieli. Nadrabiała ciężką pracą, myśleniem i wytrwałością. Widziała to w ostatnich treningach. Nie była tłem, ani obiektem do ochrony. Potrafiła supportować, wychodzić do ataku, osłaniać i wczuć się w formację.
          - Do boju Sakura! Pokaż im! - krzyknęła, wyrzucając ramiona w górę. 
          - Sakura! Pośpiesz się zaraz się spóźnisz!  - krzyknęła jej mama, jak zawsze znalazła kilka sekund wolnego, by ją popędzić.


          Nie musiał niczego sprawdzać. Wczorajszej nocy poświęcił wystarczająco dużo czasu na składanie broni i potrzebnych rzeczy. Sam nie wiedział czego powinien się spodziewać. Las śmierci o mało co go nie zabił. Nie wspominał go za dobrze, i tym razem również nie miał dobrego przeczucia. 
          - Kto wyskoczy w ostatniej chwili i nas uratuje? - spytał sam siebie, wzdychając głośno. 
          Ostatni raz spojrzał na ich grupowe zdjęcie po czym odłożył je na parapet, zarzucił plecak na ramię i wyszedł z mieszkania. 


          Zanim wyszedł z mieszkania przejrzał małą, obrazkową, książeczkę, którą sam namalował. Jego największy skarb i jedyna wartość życiowa. Wszystkie swoje uczucia, emocje schował i zamknął w tej książce. Może dlatego była tak dla niego tak ważna. Położył ją na prawdę głęboko. Na samym dnie plecaku jakby się bał, że mogła by wypaść, że ktoś mógłby ją ukraść gdyby ją zostawił na wierzchu. 
          Sasuke i Sakure znał zaledwie kilka dni. Nie miał o nich wyrobionego żadnego zdania. Był dla nich miły, bo takie dostał rozkazy. Uśmiechał się nawet jeśli nie musiał. Czasem powiedział słowo lub dwa za dużo, ale nie widział w tym nic dziwnego. Lepiej przecież powiedzieć prawdę i to co się myśli niż owijać w bawełnę. 
          - Jesteśmy teraz drużyną co? - spytał sam siebie, zatrzymując wzrok na dłoni. 
          Nikt wcześniej go nie opatrywał. Zawsze sam zajmował się swoimi ranami. To był pierwszy raz gdy ktoś zaoferował mu pomoc. Zrobiła to z własnej woli, do tego z uśmiechem na twarzy. Nie sztucznym i fałszywym, ale naturalnym i ciepły. Cały czas powtarzała, że są przecież drużyną więc to normalne. Ale co oznaczało, że są drużyną?


          Wszyscy genini, którzy aplikowali na tytuł Chuunina zebrali się przed bramą Konoha w składzie trzy osobowym. Był wczesny ranek, wokoło nie było żadnego Jounina, żadnego mistrza. Byli całkowicie sami. Nie wiedzieli na co czekali. Takie dostali informację. Zjawić się o godzinie szóstej rano pod bramą. 
          - Wybaczcie, że tak wcześnie musieliśmy was tu zwoływać - powiedział znajomy głos.
          Shikamaru pojawił się nagle na pobliskim słupie. Wyglądał na niewyspanego i znudzonego. 
          - A więc słuchajcie uważnie. Dokładnie za piętnaście minut. O godzinie szóstej trzydzieści, mój kolega po fachu wystrzeli czerwoną flarę. Będzie to znak, że czas zaczynać. Jeszcze nie wiecie, ale tylko pierwsze dwadzieścia drużyn dostanie się do pierwszego etapu egzaminu. Mówiąc dwadzieścia  mam namyśli dwadzieścia z wszystkich krajów. 
          - Ale to nie fair play! Przecież jest tyle wiosek, które są bliżej Suny! - zawołał ktoś.
          - I jest tyle samo wiosek, które mają dwa razy dalej niż my. Nie widzę w tym nic nieuczciwego i niezgodnego z zasadami - skomentował głośno - Jeśli macie tak marudzić poddajcie się już teraz. To nie jest jakiś tam bieg torów na czas tylko egzamin na Chuunina. Tam nikt nie będzie patrzył na to czy coś jest fair play czy nie. Liczy się przetrwanie i praca drużynowa! - zaznaczył, nabierając nagłej weny i tchnienia.    
          - To trzy dni stąd. Musimy na prawdę się śpieszyć... - powiedział od razu Sasuke - Sai. Już teraz wyślij swoje zwierzęta w drogę niech sprawdzą ile drużyn jest w pobliżu dwudziestu kilometrów, i czy nie ma jakiś pułapek zastawionych - rozkazał Sasuke. 
          - Ten Uchiha jak zawsze nie próżnuje... - zaśmiał się Asuma, obserwuje bacznie drużynę Kakashiego.
          - Nie żebyśmy się obijali na tym treningu - powiedział z uśmiechem Kakashi. 
          - Nie ważne do czego go zmuszałeś z moimi pupilami nie ma szans! - wtrącił Gai, obdarzając swoich podopiecznych troskliwym wzrokiem.
          - Zobaczymy na miejscu - odpowiedział uprzejmie, ignorując swojego odwiecznego rywala. 
          - Bez Naruto może nie być już tak fajnie. Kiba trenował jak wściekły, obierając sobie za cel właśnie jego - powiedziała spokojnie Kurenai, wychylając się za drzewa. 
          - Zobaczymy jak to będzie. Tym czasem my zbierajmy się. Jak mamy dotrzeć przed najlepszymi drużynami musimy już wyruszać - ogłosił Kakashi. 

          - A więc. Powodzenia czy coś - szepnął sam do siebie. Ostatni raz spojrzał na znajome twarze. Ino przytaknęła mu pewnie, Chouji pomachał na znak, żeby się nie martwił. Kiba tylko przytaknął, a Sasuke nawet na niego nie spojrzał. 
          Czerwona flara zabłysła na błękitnym niebie, tworząc krwistą, chmurę niczym wzór płaszcza Akatsuki, który chował się w ciemnościach lasu. 
          Shikamaru westchnął cicho. W przeciągu kilku sekund został sam jak palec, a przed nim była długa droga do Wioski Piasku. Czasem nie lubił się za to, że przyjął ofertę Hokagę, i teraz ganiał na każde jej zawołanie. Myśl, że znów będzie zdany na Temari nie poprawiała, ani nie motywowała do działań. 



          Biegła przed siebie, nie tracąc tempa, ani oddechu. Nie chciała być w tyle. Musiała udowodnić, że jest w stanie dotrzymać im kroku. Ku jej zdziwieniu nie było to wcale trudne. Długo i ciężko trenowała swoje ciało i teraz widziała tego efekty. Była prawie pewna, że są na przodzie i mają dużą przewagę. Dzięki Saiowi i jego technice potrafili stwierdzić gdzie są pułapki, Sasuke był odpowiedzialny za genjutsu, które potrafił rozpoznać i od razu rozproszyć, a ona za dedukcję. 
          - Cholera Sakura uważaj! - wrzasnął Sasuke, łapiąc ją od upadku. 
          Oboje spojrzeli w górę. Na górnych koronach drzewnych stali jacyś obcy ludzie. Nie widzieli dokładnie kim są, ale na pewno nikt z ich wioski. 
          - Żeby tak bezczelnie kierować swoje papierowe karteczki w niewinną dziewczynkę - prychnął Sai, rozwijając zwój. 
          - Jak to się mówi. Trzeba zacząć od najsłabszych - zaśmiał się złowieszczo mężczyzna. 
          Cała trójka zeszła na dół. Dopiero wtedy dostrzegli, że na ich ochraniaczach widnieje znak Wioski Ukrytej w Mgle.
          - Czy możemy zatrzymać tego przystojniaka? Chętnie sobie z niego zrobię osobistego niewolnika - powiedziała podekscytowana dziewczyna, spoglądając to na swoich kolegów to na Sasuke, który automatycznie zasłonił Sakurę. - Nie martw się. Jej nie zabieramy! - dodała, śmiejąc się głośno i, wyrzucając w przód zwoje. 
          Z trzech rozwiniętych papirusów wyłoniły się trzy postacie. Każdy z nich był kiedyś człowiekiem, a teraz robił za martwą marionetkę z własną świadomością. 
          - Nie ekscytuj się tak. To jest Sasuke Uchiha. Może z nim być więcej zabawy niż z innymi - zaśmiał się mężczyzna, który prawdopodobnie był też liderem. 
          - Sai? - Sasuke spojrzał na niego, zadając mu niewerbalne pytanie czy jest gotowy. 
          - Sakura. Odpocznij sobie. Byłaś trochę zmęczona - powiedział Sai, stając w jednej linii co Sasuke. Dumnie rozłożył swobodnie ramiona, opierając swój zwój o ziemie. 
          - Wybaczcie panowie, ale mam do porozmawiania z tą panią
          Z cichym prychnięciem i pewnością siebie stanęła pomiędzy Saiem, a Sasuke. Nie spuszczając wzroku z swojej przeciwniczki, świdrowała ją długo i powoli. 
          - Nawet nie rozkładajcie całego sprzętu. Załatwię ich jednym ruchem - powiedziała dumnie, zakładając swoje ciemne rękawiczki. 
          - Jejku... - szepnął Sasuke, robiąc krok do tyłu.
          - Choć w sumie...kto wie jakie robactwo wypełznie na powierzchnię - zaśmiała się kpiąco.
          Jednym niezbyt silnym ruchem rozwaliła podłoże. Spomiędzy skał i kawałków ziemi, wyłoniło się przynajmniej dwadzieścia ukrytych marionetek, które czekały na odpowiedni czas. 
          - Tylko nie przeszkadzaj mi. Lub chociaż postaraj się mi dorównać - rzucił Sasuke, wybiegając przed siebie.
          - Pilnuj własnego nosa - odpowiedział tym samym Sai. 


          Po dwunastu godzinach podróży należała im się mała przerwa. W ciągu tych kilkunastu godzin zdążyli wpaść na trzy drużyny i z każdą zabawili nie dłużej niż dwadzieścia minut. Musieli przyznać, że to motywowało ich i nakręcało do dalszej walki. 
          - Mówiłam wam żebyście przestali się przechwalać! - mruknęła, uzdrawiając ich.
          - Ja wiem, że jesteś przyzwyczajony do niskiego poziomu Naruto i jego niezdarnej strony, ale  go tu nie ma. Więc nie musisz wkładać w najmniejszy atak dwa razy więcej siły. Nikomu tym nie imponujesz - powiedział Sai.
          Sasuke zmierzył go surowym wzrokiem. Miał rację. W porównaniu do Naruto Sai lepiej się sprawdzał. Nie działał sam, potrafił osłaniać, nic mu nie umykało, a do tego potrafił przewidzieć kilka ruchów w przód. Mimo to nie czuł to samo co czuł przy Naruto. Tą energię, siłę i rywalizację. 
          - Sai...ostrzegam cię. Bądź miły, albo inaczej sobie porozmawiamy - powiedziała ostrzegawczo, zaciskając pięść. 
          - Jak chcesz. W końcu i tak jestem tylko na zastępstwo - uśmiechnął się sztucznie.
          Dziwna atmosfera zawiała za pleców Saia. Za każdym razem gdy obdarzał ich tym nieprawdziwym uśmiechem ciarki im przechodziły po plecach. 
          - Nie ważne. Jak skończyliście to ruszcie się. I tak za długo siedzimy - rozkazał Sasuke. 
          Zarzucił swój plecak na plecy, a torbę Sakury przerzucił przez lewe ramię. Widział, że jest zmęczona. Większość swojej chakry marnowała na leczenie ich i wzmacnianie siły witalnej. Nic dziwnego, że wyglądała tak blado. 
          - Sasuke... - powiedziała, gdy ten ją miał. 
          - Tak będzie szybciej. Po prostu nie zostawaj w tyle.
          - D..dobra - przytaknęła. 
          Nie wiedziała czy to przez zmęczenie czy tylko złudzenie, ale miała wrażenie, że Sasuke zwraca na nią więcej uwagi niż zwykle. Co jakiś czas spoglądał za siebie by sprawdzić czy biegnie. Osłaniał ją w różnych krytycznych momentach. Nie pozwalał by wyłaniała się za bardzo, każdy atak, który był wycelowany w nią, brał na siebie. 
          "Zostawiam Sakurę i wioskę tobie. Chroń ich za wszelką cenę" 
          - Czyżby...On naprawdę wziął sobie słowa Naruto do serca? 


          Przed bramą do Suny stał Kakashi. Zdziwieni jego obecnością nie kryli tego. Czyżby przyszli po czasie? Czy dwadzieścia drużyn już dotarło? 
          - Mistrzu Kakashi?  - powiedziała niepewnie Sakura, podchodząc bliżej.
          - Zajęło wam to dłużej niż myślałem - westchnął, a w jego głosie słychać było żal i rozczarowanie - Drużyna Gaia już dawno tu jest, to samo jeśli chodzi o Kibę, Hinatę i Shino - kontynuował. Niepewnie podrapał się po głowie, jakby chciał uniknąć tego tematu.
          - Nie mów, że nie zdążyliśmy na czas - poważny ton głosu Sasuke jak zawsze wzbudzał w nim nutkę grozy. 
          - Przecież tak ciężko pracowaliśmy. Biegliśmy bez przerwy przez trzy dni  - jęknęła Sakura. 
          - Niestety... - zaczął Kakashi.
          - Cholera! To po co wracaliśmy! - warknął Sasuke.
          - Niestety, ale to nie koniec waszego egzaminu! Gratuluje dostaliście się do pierwszego etapu! - powiedział nagle radosnym głosem, uśmiechając się przez maskę. 
          - Oszalałeś!? - warknęła Sakura, prawie się na niego rzucając.
          - Kakashi ty chyba chcesz zginąć - oznajmił niebezpiecznie Sasuke, oddychając z ulgą. 
          - Moi mali uczniowi. Tacy przestraszeni byliście - zaśmiał się. - Co nie oznacza, że i tak przybyliście jako jedni z ostatnich. Nie wiem co tyle robiliście, ale nie śpieszyło się wam. 
          - A żebyś wiedział...nawet bez Naruto oboje musieli w każdej walce przesadzić - szepnęła mu na ucho. 
          - Tak myślałem. Chodźcie już. Pewnie jesteście zmęczeni. Pokaże wam miejsce w którym się zatrzymujecie. Reszta już na wasz czeka - ruszył w stronę miasta. 


          Pokoje były przyznawane według Wiosek oraz drużyn. Z Konohy dostał się dokładnie ten sam skład co w zeszłym roku, a ich pokoje znajdowały się na drugim piętrze razem z dwoma drużynami z Kraju Trawy. 
          - Ale jestem padnięta. Marze o kąpieli! - powiedziała zmęczona, rzucając się na łóżko. 
          - Miło, że wszyscy z naszego rocznika się dostali  - powiedział uśmiechnięty Sai, siadając na łóżku obok.
          - Co to? - spytała zaciekawiona, spoglądając na książkę, którą wyciągnął Sai.
          - To jest mojego brata. Jego prezent - powiedział smutniejszym głosem. 
          - Twojego brata? - spytała niepewnie. Od razu wyczuła, że jest to delikatna sprawa. Pierwszy raz widziała by jego wyraz twarz był tak naturalnie smutny. Nie wymuszony. 
          - Tak. Zmarł dawno temu - schował książkę pośpiesznie z powrotem do plecaka. 
          - Mogę ją zobaczyć.
          - Nie. Nikt nie może. To nasza tajemnica - odmówił natychmiast. 
          - P...przepraszam - spojrzała na niego zawstydzona jakby powiedziała coś złego. - Nie chciałam ci sprawiać przykrości - powiedziała pełna skruchy. 
          - Nie musisz...w końcu to was nie dotyczy. 
          - Jesteśmy drużyną. Czy na okres egzaminów czy, aż do powrotu Naruto, ale jesteśmy. Do tego jesteśmy z jeden Wioski. Jeśli cię coś gnębi możesz nam powiedzieć. Ja cię zawsze wysłucham. Tak robią przyjaciele - uśmiechnęła się szeroko. 
          - M..może innym razem  - zawstydzony, wstał. 
          Poczuł dziwne ukłucie w żołądku. Odkąd jego brat zmarł nikt nie zwrócił się do niego jak do przyjaciela. Miał co do tego mieszane uczucia. Im dłużej z nimi przebywał tym trudniej mu się oddychało i myślało. Nie był przyzwyczajony do obecności innych, a ich natarczywość sprawiała, że się dusił. 
          - Też mnie denerwowali na początku. Myślałem, że są mi niepotrzebni, że sam dam radę. Przeszkadzali mi tylko. Ale później dostrzegłem, że są mi bardzo potrzebni. Dzięki nim jestem tak silny. Bycie w drużynie nie jest jednak takie bez sensu  - powiedział Sasuke. 
          Pojawił się przy nim znikąd i tak również znikł. Całkiem obojętny i nie wzruszony udał się do wyjścia z zamiarem rozmowy z innymi geninami. 
          - Przeziębisz się głupia - mruknął, rzucając płaszcz na odsłonięty brzuch Sakury. 
          Musiała być naprawdę zmęczona, bo spała głęboko, chrapiąc przy tym delikatnie. 


          Po kolacji przyszedł czas na sen. Był to jedyny i ostatni dzień na odpoczynek. Już jutro miała zacząć się część pierwsza czyli egzamin, a później walka w trenie. Myśl o tej drugiej części wzbudzała nim mieszane uczucia. Czuł, że jest gotowy, że nikt nie stanie mu na drodze, z drugiej strony był zirytowany, że Naruto tu nie ma. Chętnie by się z nim zmierzył. 
          - Nie śpisz?
          Sakura wyszła na balkon, otulając się szczelnie bluzą. 
          - Nie mogę spać. 
          - Ja też. Zupełnie jak wtedy. Myślisz, że Naruto ma w ogóle pojęcie, że mu tu walczymy o awans? 
          - Na pewno nie. Gdyby się dowiedział to był by tu na drugi dzień. Jiraya musi to przed nim ukrywać. 
          - Ha, ha, ha. Też tak myślę. Z drugiej strony, Sai w cale nie jest taki zły, prawda? - uśmiechnęła się, spoglądając za szyby na śpiącego chłopaka. 
          - Bo ja wiem...jakoś nie pasuje mi.
          - Tobie nikt nie pasuje - zauważyła. 
          - Nie ważne. Idź już spać. Wiesz, że jutro od razu po części pisemnej rzucą nas na głęboką wodę. Nie będzie czasu na odpoczynek. 
          - Wiem, wiem. Też powinieneś odpocząć. Cały dzień wymieniałeś się informacjami z Nejim i Kibą.
          - Dam sobie radę - mruknął.
          - Jak chcesz. Nie siedź tu za długo - poleciła mu, wchodząc do środka. 

          Odczekał piętnaście minut za nim wrócił do pokoju. Jak się spodziewał Sakura zdążyła zasnąć. Zawsze zasypiała jako pierwsza. Robiła tak by uniknąć Naruto, który chrapał. Czasem gdy przebudzała się w środku nocy nie potrafiła dalej zasnąć właśnie przez Naruto. Wtedy leżała kilka godzin i obserwowała niebo lub jego. Kilka razu zdarzyło mu się przyłapać jak, wpatrzona w niego leżała na boku. Oddychała wtedy bardzo cicho i bardzo powoli, żeby go nie zbudzić. 
          - Sasuke stało się coś? - spytała na w pół przebudzona, widząc chłopaka przed sobą. 
          - Nie. Śpij dalej - nakazał, siadając na brzegu własnego łóżka. 
          - E?Co? Dobra...Naruto zaraz zacznie chrapać - mruknęła, i zapadłą w sen.
          - Nie ma tu Naruto, głupia - westchnął, kładąc się na poduszce. 
          Zostawiam Sakurę i wioskę tobie. Chroń ich za wszelką cenę...
          - Jej już chyba nie muszę chronić - szepnął do siebie, przewracając się na bok.
          Uśmiechnął się lekko pod nosem, przypominając sobie jak dzielnie walczyła przy ich boku. 
          - A co z tobą debilu? Czy ciebie też już nie trzeba chronić?



          Naruto leżał wycieńczony na nagiej trawie. Było mu przykro, że nie dał rady wrócić na egzamin. Umierał z ciekawości co słychać w wiosce, u Sasuke, Sakury i Kakashiego. Marzył o tym by zasnąć w własnym łóżku, by zjeść ramen i iść do gorących źródeł. Nie czuł ciało, żadnego mięśnia, nawet tego, że oddycha. 
          - Nie spieprzcie tego! - powiedział, zaciskając dłoń na rozgwieżdżonym niebie. - Jeszcze trochę...jeszcze trochę - wyszeptał, dodając sobie otuchy. 

          Cała ich dziewiąta kończyła czternaście lat w tym roku. Wraz z nadejściem nowej wiosny miał mieć piętnaście lat. Zbliżały się dwa lata jak wyruszył w świat z Jirayą, a końca ani widać, ani słychać. 




Przypominam, że
38 - shot - Tworzenie Perły, wyszedł kilka dni temu.


Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Huhu, nie spodziewałam się że tak szybko coś napiszesz.
    Bardzo fajnie opisujesz co się dzieje ale krótko :( Twoje notki bardzo szybko się czyta.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu :D
    Nie spodziewałam się nowej notki, a tu taki szok...
    Miłe zaskoczenie :*
    Musiałam oczywiście wszystko od nowa sobie przypomnieć i powiem, że ten rozdział w porównaniu do poprzednich wymiata. We wcześniejszych bardzo szybko się wszystko toczyło i były mega przeskoki. Teraz na szczęście opisujesz wszystko po kolei co jest w porządku. Mam nadzieję, że rozdział 5 pojawi się już w krótce, bo zaciekawiłaś mnie tym wszystkim. Oglądasz na bierząco Naruto... Bo mam wrażenie, że to właśnie ostatnie fillery zainspirowały cię do pisania rozdziałów...
    Ale to tylko moje przypuszczenia.
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    Bye bye

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam z niecierpliwością na 5 rozdział, nie mogę się już doczekać kiedy wrócisz i będziesz kontynuować bloga
    pozdr. Lu-chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie next ?

    OdpowiedzUsuń