OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



16 cze 2020

46 - Strach (SasuSaku)

          Paring: SasuSaku
          M&A: Naruto
          Dozwolone: od 18 lat.
          Kategoria: Naruto po wojnie, świat shinobii, hentai, erotyk.

          
       
         Chodził po niewidzialnym kwadracie w tak zawrotnym tempie, że od samego patrzenia można było dostać kręciołka. Korytarz był na tyle szeroki i długi, że na spokojnie mógłby się tu odbyć  bieg na krótki dystans, tym czasem on wolał krąż niczym wierny pies przed drzwiami, nasłuchując w nerwach co dzieję się na sali położonej.
          - Sasuke, a co jeśli coś  się stanie Hinacie? A co jeśli naszemu dziecku się coś stanie?! - pytał po raz enty, trzęsąc się jak galareta. Myśl, że może się coś stać jego żonie oraz nienarodzonemu dziecku sprawiała, że żołądek podchodził mu do gardła.
          - Nie bądź niemądry. Przecież mówię ci, że wszystko będzie w porządku - stoicki głos Sasuke wcale nie pogrzebał jego zmartwień. Wręcz przeciwnie jego spokój sprawiał, że Naruto potrzebował silną potrzebę martwienia się za dwóch.
          - Może powinienem tam wejść? - powiedział nagle, łapiąc okrągłą klamkę.
          - Obie nakazały ci czekać na zewnątrz, przeszkadzasz im - przypomniał Sasuke, spoglądając na przyjaciela za kruczoczarnej grzywki, która opadała mu na oczy.
          W przeciwieństwie do Naruto ten siedział spokojnie z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Uważał, że  bezsensowne panikowanie i myślenie o rzeczach, które mogą się wydarzyć, a nie mają racji bytu jest bezsensowne. Na domiar tego poród odbierała nie kto inny jak jego żona Sakura. Nie było możliwości, żeby coś miało nie pójść nie tak.
          Sasuke spojrzał ponownie na Naruto, który wzdrygnął się, słysząc głośny krzyk Hinaty. Jego twarz momentalnie pobladła, a oczy nagle straciły życie. Nim zdążył coś powiedzieć, by uspokoić jego myśli, Naruto już dawno wtargnął do środku, krzycząc na przekór, że nie pozwoli Hinacie umrzeć.
          Minuta minęła za minutą, a on sam nie wiedział jak długo tutaj siedzi sam. Na pustych ścianach na nic było wyszukiwanie zegara, a i okien ktoś zapomniał zaprojektować. Siedząc tak w samotności nie wiedział czy jest  dzień, czy już zmrok. Chwilami  zastanawiał się czemu i go tutaj sprowadzili. Przecież to nie tak, że jego obecność jest im niezbędna do odebrania porodu, a mimo to Naruto uparł się, by mu towarzyszyć. Wszystko było by w porządku, gdyby faktycznie Naruto był z nim, a nie na sali gdzie dawał w kość całemu zespołowi i własnej żonie.
          Sakura krzyknęła coś do Hinaty co zwróciło jego uwagę. Nie za dobrze zrozumiał co, ale sądząc po jej głosie było to coś radosnego. Chwile później Hinata wydała z siebie głośny, aczkolwiek krótki krzyk, by sekundę później usłyszeć płacz dziecka. Wysoki i piskliwi płacz sprawił i, że jego coś nagle tknęło. Jakby nagła fala ciepła przelała się po jego ciele. I choć nie było go na sali to potrafił sobie wyobrazić co teraz się dzieje. Naruto trzęsącymi się rękami przecinał pępowinę, Hinata tuliło swoje niemowlę do piersi, a Sakura powstrzymywała łzy szczęścia. Dokładnie tak to sobie wyobrażał.
          - Sasuke patrz jestem ojcem! - krzyknął Naruto, na widok przyjaciela.
          Teraz jak przenieśli  Hinatę do innego pokoju, a dziecko umyli, przebadali i ubrali można było poznać to nowe życie na świecie.
          Sasuke z kamienną twarzą spojrzał na niemowlę, które trzymał Naruto. Był to syn, o włosach tak jasnych i tak ciepłych jak promienie słoneczne. Choć było to jedno z niewielu dzieci, które miał przyjemność zobaczyć tuż po porodzie, dałby sobie rękę uciąć, że Naruto musiał wyglądać tak samo gdy był mały.
          - Gratuluje Hinata - powiedział szczerze, podając kobiecie bukiet świeżych kwiatów.
          - Dziękuję Sasuke - uśmiechnęła się słabo.
          Pomimo zmęczenia, które widać było na jej twarzy Hinata uśmiechała się radośnie, patrząc na męża i syna. Wyglądała jakby miała w każdej chwili zasnąć, a mimo to walczyła dzielnie z opadającymi powiekami. Dawno nie widział Hinaty tak wycieńczonej, a zarazem tak szczęśliwej.
          - Kiedy udało ci się kupić kwiaty? - Naruto spojrzał na piękną kompozycje letnich kwiatów.
          - Przed chwilą. Gdzie Sakura? - rozejrzał się po pokoju, chcąc zbyć temat.
          Jak tu rano szedł to nie miał w planach żadnego prezentu. Dopiero wtedy, gdy przenosili Hinatę do osobnego pokoju, a Sakura wyszła za pielęgniarkami poczuł, że powinien jakoś pogratulować tym kobietom. Obie w tamtym momencie wyglądały jakby miały zemdleć ze szczęścia.
          - Od kiedy z ciebie taki dobry mąż. Chwili bez Sakury nie możesz wytrzymać - mruknął Naruto - Masz potrzymaj - powiedział Naruto, podając mu syna.
          Chwilę się zastanawiał czy to dobry pomysł. To nie tak, że nigdy w życiu nie trzymał dzieci na rękach, jednak to które mu teraz chcieli dać żyło zaledwie godzinę na tym świecie. Mocno negował w głowie czy jest na to gotowy.
          - No już nie bój się - łagodny głos wraz z dotykiem, który znał przybył mu na ratunek.
          Sakura łagodnie dotknęła jego ramienia, stając tuż obok niego. Jakie jej oczy zrobiły się wielkie gdy syn Naruto ziewnął w momencie, gdy Sasuke go objął. Był taki malutki, i ważył tyle co nic.
          - Mam nadzieje, że będziecie opiekować się Boruto, gdyż od dzisiaj jesteście jego rodzicami chrzestnymi - powiedział dumnie,  uśmiechając się do nich. Jak zawsze sam o wszystkim zdecydował i nie pytał nikogo o zdanie.
          - Cześć Boruto miło cię poznać - śpiewny głos Sakury zwrócił się do dziecka. Ostrożnie  koniuszkiem palca pogłaskała go po wewnętrznej stronie dłoni, jakby chciała się z nim przywitać jak  z dorosłą osobą.  - He, he...chyba poznaje mój głoś - zachichotała. Malutkie paluszki Boruto zacisnęły się na jej palcu, jakby chciał oznajmić światu, że jemu też milo poznać nowych przyjaciół.


          Sasuke schował czyste naczynia do szafki. Za nim wyszedł z kuchni jeszcze raz sprawdził czy kuchenka jest wyłączona, czy aby na pewno domknął drzwi od lodówki i czy okna są pozamykane. Z czystym sumieniem poszedł do łazienki gdzie czekała na niego gorąca kąpiel. Jego dzień nie był w cale taki męczący, ale czuł jak całe zmęczenie ucieka z jego ciała wraz z gorącą wodą.
          - Sasuke mogę dołączyć?
          Sakura zapukała delikatnie po czym weszła do środka, nie czekając na odpowiedź. Jej ciało niedbale było otulone ręcznikiem, a włosy spięte wysoko na czubku głowy.
          - Myślałem, że kąpałaś się już - podciągnął się na ramionach wyżej, oznajmiając jednocześnie, żeby dołączyła do niego.
          Jej drobne ciało idealnie wpasowało się w niego. Oparta o jego tors i odchyliła głowę do tyłu, podpierając się o jego ramie.
          - Dobra robota, ciężko dziś pracowałaś - powiedział nagle, obejmując ją w pasie.
          - W takich chwilach naprawdę cieszę się, że jestem lekarzem - zachichotała.
          - Jestem z ciebie dumny - ucałował ją w ramie. Jej wilgotna skóra była ciepła i jeszcze pachnąca.
          Ten delikatny gest sprawił, że i jego ciało nagle napięło się. Nie pamiętał kiedy to się stało  dla nich normalnością, bo na początku ich małżeństwa ledwo zasypiali obok siebie. Teraz po dwóch lat brali razem kąpiel, całowali na ulicy  i kochali namiętnie. Dotykanie jej ciała było czymś naturalnym, a jednocześnie wciąż ekscytującym. Gdy masował jej piersi od razu wiedział w jakim jest nastroju. Gdy jej sutki twardniały, gdy mięśnie pupy i ud nagle pulsowały, gdy jej oddech robił się troszeczkę bardziej płytki.
          - Jeśli jesteś zmęczona to powiedź - po raz kolejny ucałował jej kark, pozostawiając na jej skórze mokre ślady.
          - Myślę, że to mnie może zrelaksować - powiedziała zalotnie, odwracając się do niego przodem. - Nawet tego pragnę - ucałowała jego usta, zachęcając go tym samym do czynów.
          Sasuke przerwał pieszczoty, wiedząc co będzie następne. Choć nie pierwszy raz figlowali w łazience, to martwił się o swoją żonę bardziej niż sam by przypuszczał. Jej czerwone policzki zawsze rumieniły się przy najmniejszym kontakcie fizycznym, tak teraz dużą rolę odgrywała tutaj temperatura wody.
          - Za gorąco tu, przegrzejesz się - powiedział łagodnie, wychodząc z wanny. Wziął do ręki ręcznik w którym przyszła to łazienki, po czym wytarł jej drobne ciało i wziął na ręce. Od razu skierował się do sypialni, którą znał jak własną kieszeń. Wystarczyło delikatnie kopnąć drzwi, a wrota otwierały się na oścież, następnie trzeba było przejść trzy kroki i skierować się pod okno, gdzie stało ich łóżko. Wystarczająco wielkie, żeby pomieścić ich dwójkę i w przyszłości dzieci.
          - Sasuke - jęknęła na wydechu, wyciągając do niego ramiona.
          - Jak będziesz tak na mnie patrzeć to nie wiem czy pozwolę ci dziś spać - zaśmiał się. W jego ustach był skrawek plastikowego opakowania po prezerwatywie, którą otworzył w sekundę. Powoli nakładał zabezpieczenie na penisa i z dumą przyglądał się jak Sakura drżała z pragnienia. Wcześniej nie był tego świadomy, ale od dawna lubił jak się zawstydzała. Teraz gdy próbowała zakryć twarz między włosami, tylko go bardziej podniecała. Oczy świeciły i drżały niczym gwiazdy, i za każdym razem gdy ich wzrok się spotykał to policzki czerwieniły się jeszcze bardziej.
          - Szybko - wyszeptała zniecierpliwiona.
          - Już idę - powiedział, kładąc się na niej.
          Nie minęło dużo czasu odkąd wyszli z wanny więc ich ciała były jeszcze gorętsze. Gdy wchodził w nią zaciskał palce na jej okrągłych piersiach, dopóki  nie wszedł do końca nie był usatysfakcjonowany. Dopiero gdy był w niej po same jądra, wydusił z siebie oddech przyjemności.
          - Mój boże Sasuke - jęknęła, mocno obejmując go nogami w pasie.
          - Jesteś dziś jeszcze gorętsza niż zazwyczaj - zawstydził ją. Oparł się czołem o jej czoło, a dłoń położył na czubku jaj głowy. Dzięki temu, że wspierał się ramionami po jej bokach miał idealny widok na jej twarz.
          - Zawsze mówisz to samo - zaśmiała się, całując go.
          Kochał w niej wszystko każdy centymetr ciała, każdy włos, każdą niedoskonałość. Adorował jej delikatną i miękką niczym jedwab skórę, włosy długie i pachnące latem. Uwielbiał gdy szczytowała, wtedy całe jej ciało napinało się, a jęki wydawały się jeszcze bardziej seksowne. Najbardziej lubił patrzeć na jej minę gdy uświadamiało sobie, że to jeszcze nie koniec, że karą za to, że doszła sama jest oczekiwanie na niego. Wtedy poruszał się w niej powoli i obserwował jak rozpuszcza się i zatraca się w jego dotyku.
          - Sasuke? - spytała na wydechu.
          - Zaraz znów dojdziesz? - spytał, zaciskając palce na jej pośladach.
          - Tak - pisnęła, nie mogąc już poruszać biodrami.
          - W porządku - zaśmiał się do jej ucha.
          Z pozycji gdzie ona górowała na nim, przewrócił ją pod siebie brzuchem do materaca. Wszedł w nią od tyłu, zatapiając się w niej po całości. Lubił kończyć szybkimi ruchami, tak, że całe ich łózko trzęsło się pod nimi, a plask jego ud o jej pośladki wypełniały cały pokój. Im szybciej się poruszał tym głośniej krzyczała, a im dłuższe krzyki wydawała tym bliżej orgazmu była. I właśnie wtedy gdy wsłuchał się w jej ostanie dźwięki sam doszedł. Fala ciepła niczym prąd przeszło przez jego ciało. Za nim wyszedł położył się na niej, pieczętując ich stosunek pocałunkiem w  lewy bark. Gdy tak leżał na jej nagim ciele ich oddechy powoli w tym samym czasie synchronizowały się i wracały do normalnego pulsu. Te kilka sekund należało tylko do nich. Sasuke jeszcze chwile był w niej, bo lubił czuć jak pulsuje od środka, lubił to uczucie gdy jej ciało trzęsło się jeszcze z rozkoszy. Ona zaś lubiła jego oddech na jej skórze, jego dłoń gdy pieścił jeszcze jej piersi, gdy nagle wyciągał z niej penisa, i to uczucie pustki, które zostawało. Cieszyła się każdym najmniejszym szczegółem.
          - Dobrze się czujesz? Wciąż jesteś gorąca - stwierdził, dotykając jej czoła.
          - To dlatego, że znów zmusiłeś mnie do kilku orgazmów - mruknęła, chowając twarz w poduszkę.
          - Zmusiłem? - spytał, intonując swoje pytanie.
          - To nie fair, też chce sprawdzić ci dużo przyjemności - odwróciła się do niego przodem. Jej zmarszczone czoło, mówiło tylko, że będzie się dąsać przez następne kilka minut.
          - W takim razie czekam, aż następnym razem będzie inaczej  - zaśmiał się, głaszcząc ją po głowię.
          Sakura westchnęła pod nosem. W ciszy obserwowała jak Sasuke wstaję z łóżka, następnie podchodzi do kosza na śmieci, które stoi w kącie koło drzwi, i wyrzuca do czarnego worka zużytą prezerwatywę. W drodze powrotnej zakłada na siebie spodnie oraz koszulę nocną, a to oznacza, że czas na sen.
          - Kocham cię Sasuke - wyszeptała  mu do ucha, przytulając się do niego.
          - Ja ciebie też Sakura - objął ją mocno.


          Sakura ziewnęła szeroko, nie ukrywając swojego zmęczenia. Było dopiero popołudnie, a jej ciało wołało o krótką drzemkę. Kiedyś potrafiła pracować dzień i noc, czując się przy tym pełna energii, teraz te dni wydawały się bardzo odległe.
          - Sakura coś ty taka zaspana - w głosie Ino czuć było lekką irytację. W końcu to babskie spotkanie było na jej życzenie.
          - Czyżbyś pracowała wczoraj w szpitalu? - spytała Hinata, choć całą swoją uwagę poświęcała Boruto, to nie umknęło jej żadne słowo wypowiedziane dziś.
          - No coś ty. Sakura mogłaby pracować trzy dni i trzy noce i nic by po niej nie było widać. To musi być coś innego - zaśmiała się chytrze Ino. - Co robiliście wczoraj z Sasuke? - spojrzała na nią zaciekawiona.
          - Nie wiem o czym mówisz Ino....daj mi Bortuo Hinata, powinnaś też w spokoju wypić kawę - zwróciła się do przyjaciółki, wyciągając ręce po chrześniaka.
          - Nic się przed nami nie ukryję. Między wami musi się coraz lepiej układać  - zauważyła TenTen - Czekam na wielkie wieści!
          - Powiedzmy - mruknęła cicho.
          - Co masz na myśli? - ciągnęła Ino.
          - Jak często wy uprawiacie seks? - spytała nagle Sakura. Jej pytanie było na tyle wyjęte z kosmosu, że cała jej twarz poczerwieniała.
          - To zależy. Jak oboje jesteśmy z Saiem wiosce to raz w tygodniu przynajmniej - przyznała.
          - Naruto jest dość zapracowany ostatnimi czasami, ale nie narzekam - zaśmiała się Hinata.
          - Nie mów, że u was się nie układa w łóżku - poważny ton Ino, zwiastował chmury i w zależności od odpowiedzi miały to być   czarne i złe chmury, lub jasne, przyjemne i wiosenne.
          - No właśnie Sasuke ostatnio jest bardzo aktywny - mówiąc to jej ton głosu ściszył się.
          - Więc w czym problem? - spytała Tenten.
          - Patrzcie...Hinata pół roku temu urodziła Boruto, Ino jest w drugim trymestrze ciąży, a Temari lada moment urodzi pierwsze dziecko.... - zatrzymała się, wiedząc jak głupie są jej obawy.
          - Czyli co? Mówisz, że Sasuke jest bezpłodny? - Ino podniosło wysoko brew.
          - Nie...mówię, że jesteśmy z Sasuke małżeństwem od ponad dwóch lat, a nigdy nie kochaliśmy się bez zabezpieczenia - wydusiła siebie w końcu. Słowa nie potrafiły opisać nagłej ciszy, która zapadła między nimi. Jakby każda z jej przyjaciółek wyśmiewała ją w głowie, i myślała nad tym jak jej dokuczyć.
          - Nigdy? - powtórzyła Ino.
          - Nigdy...
          - Ale jak to? Naruto na początku ledwo pamiętał by się zabezpieczać, później stwierdził, że mu nie wygodnie i teraz zawsze  kochamy  się bez prezerwatyw - Hinata wzięła syna z powrotem do siebie.
          - No właśnie dla mnie to też dziwne. Ostatnio byliśmy u rodziców na obiedzie i zostaliśmy tam na noc. Sasuke wypił troszkę za dużo Sake z moim tatą, i oboje podaliśmy się atmosferze, ale gdy zorientował się, że w moim starym pokoju nie ma prezerwatyw to powiedział, że nie możemy tego zrobić, wiedząc, że nasi rodzice są za ścianą -  opowiedziała spokojnie, a samo wspomnienie tamtego wydarzenia budziło w niej niepojętą złość.
          - No tak...Sasuke jest jedyny w swoim rodzaju. Szczerze, mówiąc jestem zdziwiona, jak się zmienił w dobrego męża. Gotuje w domu, odbiera cię z pracy, trzymacie się za ręce - wyliczała po kolei TenTen.
          - Słuchaj Sakura! Musisz poruszyć z nim temat dzieci! A później musisz go uwieść i zmusić do seksu bez zabezpieczenia! - powiedziała pełna energii Ino, układając w głowie tajny plan.


          Sakura wsunęła się pod kołderkę, pod którą siedział Sasuke i czytał jakąś książkę. Potulnie położyła głowę na jego barku, zaglądając kątem oka na kartki, objęła go pod ramię. Musiała to być jakaś ważna książka, bo nawet nie drygnął na jej obecność.
          - Widziałam się dziś z Hinatą. Boruto jest tak duży - powiedziała nagle.
          - Ile on już ma? - spytał obojętnie, nie przerywając czytania.
          - Prawie siedem miesięcy. Rośnie jak na drożdżach - uśmiechnęła się szeroko.
          - Musimy ich odwiedzić wspólnie w takim razie - Sasuke odłożył książkę na bok, i w końcu spojrzał na Sakurę. Wyglądała jakby coś ją dręczyło.
          - Dobry pomysł, ale co ty na to żebyśmy poszli na wycieczkę w przyszłym tygodniu?
          - Na wycieczkę?
          - Tak, na przykład do gorących źródeł. Dawno nigdzie nie byliśmy we dwójkę, a patrząc na nasze napięte grafiki i plany Kakashiego, to taka okazja może się szybko nie pojawić - oznajmiła podekscytowana.
          - Myślę, że to dobry pomysł - przytaknął.
          - W takim razie postanowione! - Sakura klasnęła w dłonie z radością. W takich momentach przypominała nastolatkę, która nie potrafi ukrywać swoich emocji.


          Sakura usiadła nagle i agresywnie okrakiem na Sasuke. Dzięki temu, że mieli pokój z prywatnymi gorącymi źródłami na zewnątrz mogła wykorzystać tą sytuację i zainicjować nagły stosunek. Z pełną gracją zarzuciła ramiona na jego szyje, po czym wbiła się w jego usta. Czasami miała takie momenty, że budziła się w niej inna dominująca Sakura, która była bardziej pewna siebie. Całowała go namiętnie, wsuwając w jego usta język. Mogłaby tak całować go godzinami i nigdy nie powiedziałaby dość. Między pocałunkami, pozwalała by jego warg wędrowały po jej szyi i dekolcie. Uśmiechała się pod nosem, gdy czuła jego dłonie na udach, na pupie, na całym ciele. Moment w którym wiedziała, że wygrała to ten gdy jego członek, wbił się pomiędzy jej udami, a dwa palce znalazły się w niej. To oznaczało, że Sasuke, chce przygotować ją do bezbolesnego wejścia w  nią.
          - Dotykaj mnie więcej - poprosiła, spoglądając na niego zalotnie. Otaczała ich wszędzie gęsta para. Byli niczym dzieci, które ukrywają się w chmurą i robią coś sprośnego - Pragnę cię Sasuke - jęknęła, dotykając jego członka. Zacisnęła go w jednej dłoni, pozwalając by jeszcze bardziej urósł od jej pieszczot. Gdy był już na tyle gotowy i pokierowała go w odpowiednie miejsce, Sasuke wstał nagle, z nią na rękach.
          - Sasuke? - spytała zdezorientowana.
          - Usłyszą nas sąsiedzi. Po za tym, jest zimno, przeziębisz się - powiedział stanowczo, po czym udał się do środka.
          Sakura spojrzała na niego z grymasem na twarz. Na szczęście policzyła wcześniej ile prezerwatyw  wziął Sasuke ze sobą i ile było przygotowanych w pokoju przez hotel. Byli tu już trzeci dzień, a dziś miała być ich ostatnia noc w tym ośrodku. W pierwszym dniu kochali się dwa razy, wczoraj kochali raz o poranku przed śniadaniem, później jakimś cudem udało im się poddać rozkoszy w parku na spacerze, później po kolacji kochali się jeszcze dwa razy, w tym raz w gorących źródłach. Dziś był to ich drugi kontakt. Tak jak powiedziała Ino, starała się go podniecić po za ośrodkiem, gdzie był trudny dostęp do sklepów. Jeszcze rano gdy byli w mieście na zakupach myślała, że udało jej się dopiąć swego. Jakież wielkie było jej zdziwienie, gdy w przebieralni w małej przestrzeni Sasuke, wyciągnął z portfela foliową paczkę, której charakterystyczny dźwięk rozrywania poznała by nawet w śnie.
          W takim razie prócz tej co teraz ma, została jeszcze jedna pomyślała w głowie, uśmiechając się szeroko. Tego czego była pewna to to, że zna Sasuke tak dobrze, że potrafi podniecić go na sto różnych sposób i każdy zawsze działa.
          - Nie możemy dziś zamoczyć futonów - powiedział Sasuke, przechodząc z nią nagle do części salonowej gdzie była sofa - Wczoraj wystarczająco najedliśmy się wstydu - szepnął, całując ją między nogami.
          - Nie przypominaj - poprosiła, a samo wspomnienie pracownika, który musiał wymienić ich futony na nowe, sprawiało, że oblewał ją wstyd.
          Sakura zacisnęła palce w jego włosach. Wyciągnęła się na sofie wygodnie, poddając się pieszczotom jakie fundował jej Sasuke.
          - Jesteś gotowa - powiedział arogancko, oblizując usta z białej cieczy. Z ziemi przeniósł się na sofę, gdzie usiadł obok żony, i jednym ruchem usadowił ją sobie na kolanach, plecami do siebie.
          Poczuła jak wchodzi w nią z łatwością. Jeden zdecydowany ruch wystarczył by mogła poczuć go całego w sobie. Siedząc na nim widziała dokładnie jak jego członek wychodzi i wchodzi w nią przy każdym ich ruchu, czuła jego ciepło palące  ją środku od rytmu jak narzucił Sasuke. Jęczała rozkosznie gdy pieścił jej piersi obiema dłońmi. Nigdy nie uważała się za właścicielkę wielkiego biustu. Wręcz przeciwnie zawsze twierdziła, że są małe i mało kobiecie. Miała najmniejsze z wszystkich jej koleżanek. Zawsze więc dziwiła się jak jej piersi idealnie pasują do dłoń Sasuke. Pieścił je z takim uczuciem i wprawą, że czasami gdy miała lżejsze dni potrafiła szczytować od samych tych pieszczot.
          - Chce cię widzieć Sasuke - poprosiła, w pewnym momencie.
          - Jeszcze nie - wyszeptał zadziornie.
          Wstał nagle na proste nogi, zmuszając ją do tego samego. Poinstruował ją by pochyliła się do przodu i położyła ręce na stoliku kawowym przed nim. W takiej pozycji był w stanie wejść w nią jeszcze głębiej. Jedyny minus był taki, że ona sama traciła na sobą panowanie, a co za tym idzie jej nogi szybko traciły siły. Na szczęście ona też znała Sasuke, potrafiła wyczuć jego stan po każdym ruchu. Gdy nagle spłycał oddech, jedna z jego dłoni zaciskała się to na jej pośladku,to na jej piersi, lub łapał jej włosy w mocny żelazny uścisk, później jego ruchy stają się wyjątkowo szybkie i stanowcze. W tym właśnie momencie Sakura osunęła się na ziemie, z smutną miną spojrzała na Sasuke, który widząc co to oznacza, pomógł jej wstać, i z powrotem usadził ją na sobie, tym razem twarzą do niego. Jego członek wszedł w nią z powrotem gdzie został przywitany gorącym uściskiem. Łapczywie całował jej usta co jakiś czas, przegryzając jej wargi, jedną dłoń trzymał na jej pośladku, kontrolując jednocześnie jej ruchy, druga dłoń spoczywała na jej plecach i co jakiś czas błądziła po jej ciele.
           Jej emocje i ciało połączyło się z Sasuke. Jego członek zadrżał w niej wiele razy, a jego ciche westchnięcia wypełniły jej głowę. Kochała go tak bardzo, że mogłaby umrzeć w jego imieniu w każdej sekundzie swojego życia.
          Stara prezerwatywa wylądowała niedbale na ziemi, podczas gdy druga była już w gotowości. Węgorz, którego jedli od kilku dni na obiad musiał działać tak jak mówiły starcze panie niemal w każdej wiosce. Choć jej ciało było wciąż wrażliwe cieszyła się z każdego dotyku. Tym razem kochali się na futonach, ich ciała były tak rozgrzane, że cała woda po gorących źródłach dawno wyparowała.
          - Sasuke zrób to tak jak chcesz, nie musisz się powstrzymywać - jej wysoki głos zadudnił mu w głowie. W takich momentach nie potrafił się kontrolować, a widząc Sakure w takim stanie sprawiało, że pragnął ją jeszcze bardziej. - Właśnie tak, cudownie - pochwaliła go.
          Jej umysł w jednej sekundzie opustoszał, jakby z tego miejsca poszła prosto do nieba. Rozkoszna ekstaza uniosła ją w przestworza, gdzie czuła się jak chmurce. Chciała zostać tam i poddać się uniesieniu, ale wiedziała, że nie może tutaj poprzestać, bo straci swoją szansę. Szybko wróciła do rzeczywistości, i za nim pozwoliła Sasuke wyjść z siebie, zacisnęła się mocno.
          - Sa....Sakura - jęknął Sasuke.
          Jej wnętrze było tak ciasne, że każdy jej najmniejszy ruch naciskał na jego męskość. Gdy zaciskała się to czuł, że wraca do niego wszystko. Z początku myślał, że  była to reakcja na orgazm, ale teraz widział, że robi to celowa. Pobudza go na nowo, niczym nienajedzone dziecko.
          - Sakura - powtórzył, rozluźniając palce na jej biodrach, które nagle uniosły się, a pupa wypięła się w jego stronę. Choć nie miała siły, Sakura wsparła się na rękach do klęku.
          - Więcej Sasuke, chce więcej - powiedziała cicho, wypuszczając go z siebie.
          Bez słowa odwróciła się do Sasuke przodem, gdzie położyła się między jego plecami. Drugą prezerwatywę wyrzuciła na bok, a jego na w pół stojący członek wzięła między usta. Cieszyła się gdy Sasuke trzymał dłoń na jej głowie i nieświadomie kierował ruchem. Wtedy przypominały jej się pierwsze jej próby gdy zaspokajała go buzią. Po kilkunastu podejściach w końcu rozpracowała technikę, która działa na niego najlepiej.
          - Doszłaś już dwa razy, w sumie to chyba trzeci albo czwarty raz, boje się, że zostaniesz nimfomanką - zaśmiał się, a w jego głośnie słychać było nutkę zaniepokojenia. Była to niepewność przed tym czy ma jeszcze tą rzecz.
          - Chciałabym to jeszcze rano zrobić w gorących źródłach - przyznała się, siadając przed nim.              Jego stojący, duży i twardy penis, podsycał w niej ekscytacje i podniecenie. - Tym razem chce na spokojnie i delikatnie - oznajmiła, wspinając się na niego. Objęła jego penis w dłoń i kciukiem zakręciła kilka kółek na czubku. Jaką czuła satysfakcje jak Sasuke jęknął, a później długo jeszcze wzdychał gdy wkładała go w siebie. Pierwsze ruchy musiała wykonać sama. To był pierwszy raz gdy miała go w sobie nagiego. Chciała cieszyć się tym moment, i zapamiętać to ciepło. Powolne ruchy musiały mu nie wystarczać, bo nagle przewalił ją na plecy i przyssał się do jej piersi. Wraz z płynnymi i stanowczymi ruchami, szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy, bo wiem właśnie wiedziała, że wygrała to rozdanie.


          Sakura naciągnęła kołderkę na głowę. Miała nadzieje, że dzięki temu zniknie z tego świata i nikt jej nie zobaczy. Ostatnią rzecz na jaką teraz miała ochotę to obecność Sasuke. Miała nadzieje, że rano jak wstanie pierwszą rzecz jaką usłyszy to przeprosiny, wtedy będzie mogła uderzyć go raz, obrazić się na resztę dnia i zapomnieć o sprawię nazajutrz. Po całych jej staraniach nie mogła uwierzyć, że ich ostatni stosunek skończył się w ten sposób. Było to najbardziej ekscytujące i podniecające podejście do tej pory. Myślała, że wspólnie dojdą, że będą mogli uczyć się o nowym doświadczeniu. Nie sądziła, że tuż przed szczytowaniem Sasuke wyjdzie z niej i skończy na jej brzuchu. Cała ciepła sperma, którą pragnęła mieć w sobie marnowała się na zewnątrz jej ciała. Łzy cisnęły jej się do oczów na myśl, że Sasuke nie planuje powiększenia rodziny. Jeszcze większa przykrość ogarnęła ją, gdy następnego dnia wstała, a jej  męża nie było przy niej, za to widziała na stole nową świeżą kupioną paczkę prezerwatyw. Była już otwarta, a z jej wnętrza zniknęły dwie sztuki. Gdy wyszła do łaźni, którą mieli przed apartamentem zastała tam Sasuke. Musiał na nią czekać, bo gdy tylko wyczuł jej obecność, uśmiechnął  się do niej i wyciągnął w jej stronę dłoń.
          - Za nim wyjdziemy na śniadanie i wymeldujemy się, spełnię twoje wczorajsze ostatnie życzenie - wyszeptał jej do ucha, rozwiązując szlafrok, którym była okryta.
          Zamiast powiedzieć cokolwiek przytaknęła niepewnie. Weszła do ciepłej wody prosto w jego objęcia, i nim jej zmysły znów odmówiły jej posłuszeństwa jedyne co słyszała, przed  poranną dawką rozkoszy to dźwięk rozrywanej foli plastikowej.


          Siedzieli w ciszy przeglądając katalogi z zabawkami. Nadchodziły pierwsze urodziny Boruto i jako rodzice chrzestni musieli wykazać się nie lada fantazją, żeby sprawić chrześniakowi niesamowity prezent. Nie było to łatwe wyzwanie, bo jako ukochany syn Wielkiego Bohatera Naruto, wszyscy szanowani Shinobii zostali zaproszeni na tę specjalną uroczystość. Nie trudno się domyślić, że wielcy Lordowie, Kage i inni przyjaciele, staną na głowie, by móc uczcić urodziny pierwszego syna Naruto.
          - Sasuke lubisz dzieci ? - spytała nagle, przewracając bez namiętnie kolejne strony ulotek.
          - Nie żebym je nie lubił.
          - Nie chciałbyś mieć własnych dzieci - wypowiadając te słowa, Sakura spojrzała na niego kątem oka. Tak jak sądziła Sasuke nie wzdrygnął się, spokojnie dalej czytał książkę.
          - Nie potrzebujemy na razie dzieci. Musiałbym się z tobą dzielić - powiedział pół żartem.
          - Nie bądź głupi to nie jest jakaś rywalizacja - mruknęła - Ino urodziła ślicznego i zdrowego syna - ciągnęła dalej, mając nadzieje, że to mu rozwiąże język.
          - Czy Ino nie miała problemów przy porodzie?
          - Miała, pępowina uwiązała się wokół szyi dziecka, i potrzebne było cięcie cesarskie - przypomniała sobie nagle, zdziwiona jego pytaniem.
          - Z tego co pamiętam to żona Kakashiego też miała ciężki poród. Nie wspominając już o Hinacie - drążył dalej temat.
          - Porody nigdy nie są łatwe. Nie mów o tym jak o czymś prostym - skarciła go.
          - Sakura - powiedział poważnie, spoglądając na nią.
          Dzielił ich mały stolik, przy którym siedzieli, dystans między nimi był na tyle mały, że można było wyczuć namacalną złość, którą gromadziła się w okół Sasuke.
          - Jest jeszcze za wcześnie na dzieci - powiedział stanowczo.
          Sakura zmierzyła go groźnie wzrokiem, po czym z obrażoną miną wstała od stołu i zamknęła się w pokoju. Byli ze sobą tak blisko i tak długo, a jednocześnie tyle rzeczy jeszcze o nim nie wiedziała. Fakt, że nie potrafi odczytać jego myśli,  jej własnego  męża był niczym kolec w jej sercu.
          - Idę jutro na misję pamiętasz - Sasuke wsunął się pod kołderkę, gdzie przytulił ją od tyłu w pasie.
          - Pamiętam - powiedziała wciąż obrażona.
          - Nie będzie mnie jakiś czas, i nie chciałbym żegnać się z tobą jutro z tą  nadąsaną miną - ucałował ją ostrożnie w tył szyi.
          - Masz o siebie dbać i wrócić do mnie cały i zdrowy - mruknęła.
          - Oczywiście, że wrócę - wyszeptał, wsuwając dłonie pod jej nocną koszulę. Nie ważne jak zła była na niego nigdy nie odmawiała  jego pieszczot. Choć jedyne co teraz robił to kreślił palcem szlaczki po jej brzuchu, nie chciał narzucać jej się.
          - Będę bardzo tęsknić - powiedziała nagle, odwracając się do niego przodem.
          - Ja też będę - zaśmiał się, mierzwiąc jej włosy.
          - Wciąż jestem zła... - mruknęła - Ale kocham cię bardzo - dodała.
          W niektórych momentach ich związku patrzyli sobie głęboko w oczy. Tworzyła się między nimi wtedy niewytłumaczona aura i energia, która przenosiła ich w inny świat. Porozumiewali się wtedy bez słów, ich mimika twarzy wystarczyła by przekazać ich uczucia. W tym momencie ich wewnętrzne ja mówiło, że pragną się, a delikatny pocałunek, w który się złączyli miał to potwierdzić.




          Sasuke wrócił z misji po kilku miesiącach na kilka dni przed urodzinami ich chrześniaka. W dzień w którym cała wioska celebrowała pierwszy rok Boruta, Sasuke obudził się leniwie i niechętnie. Sakura, która od rana przygotowywała się do imprezy nie wyglądała na osobę, która jeszcze kilka godzin temu kochała się z nim szalenie i namiętnie. Powroty z dłuższych misji miały  ten urok w sobie, że całą ich wspólna tęsknota wybuchała nagle. Ich miłość, uczucie i pożądanie było tak silne, że zamykali się w domu na kilki dni i kochali. Podczas krótkich przerw Sakura sprawdzała i badała jego ciało. Jak widziała jakieś nowe zadrapanie lub bliznę to całowała to miejsce łagodnie, mając nadzieje, że pod wpływem jej dotyku znamię zniknie nagle.
          - Sasuke wstawaj! Spóźnimy się! - warknęła na niego Sakura, rzucając w jego stronę groźny wzrok.
          Miała na sobie ładną i zwiewną sukienkę z wycięciem na plecach. Włosy miała na tyle długie, że zakrywały jej nagie plecy. Do tego jasny i delikatny makijaż, który podkreślał jej urodę i dodawał dziewczęcości. Przeciągając się w łóżku, i wodząc za nią wzrokiem myślał o tym jak przyjemnie by było zsunąć z niej tą kreacje, i  mieć ją teraz pod sobą.
          - Daje ci pięć minut! - fuknęła na niego, rzucając w nim czymś twardym. To był znak na to, że z fantazjami musi poczekać do wieczoru.

          Sakura zajęta była rozmową z starymi przyjaciółmi, którzy przybyli do wioski z różnych wiosek. Podobnie jak na weselu Naruto i Hinaty, Sakura przypisała sobie tajną misję by zapewnić towarzystwo innym gościom. Zwłaszcza, że była Matką Chrzestną to nie mogła pozwolić na to by ktoś się nudził.  Z drugiej strony Naruto, Sasuke i inni zajmowali się zabawą z dziećmi. Tymi większymi i mniejszymi. Kątem oka obserwowała Sasuke, który trzyma rocznego Boruto na rękach i jednocześnie bawi się z synami Shikamaru oraz Ino. W między czasie potrafił zagrać w piłkę z synem Kakashiego i znaleźć czas na pogawędkę z Kage. Jej serce biło mocniej za każdym razem gdy Sasuke z pełną czułością pomagał wstać Boruta gdy ten upadł, lub wycierał brudne od czekolady i ciasta twarze. Nie mogła opędzić myśli, że gdyby mieli własne dziecko, Sasuke byłby cudownym ojcem.


          Jakże pragnęła jego dotyku i pocałunków. Pod koniec gdy żegnali się z wszystkimi czuła to napięcie między niby. Każdy potajemny znak który dawał jej Sasuke rozbudzał w niej fantazje. Raz, przechodząc obok dotknął jej pośladka, raz gdy nikt nie patrzył  pocałował ją namiętnie, a raz gdy siedzieli przy stole, to pod obrusem wsunął dłoń pod jej sukienkę. Ta sama sukienka, którą wtedy próbował nie ubrudzić leżała niedbale gdzieś w przedpokoju, a oni nadzy pieścili się na łóżku, przy nie zasłoniętych oknach, przez które padało srebrne światło księżycowe.
          - Chce się kochać bez zabezpieczenia - powiedziała stanowczo, kładąc dłoń, na szufladzie.
          - Sakura przecież masz dni płodne - ucałował ją w brzuch, mając nadzieje, że to złagodzi jej wybuch złości.
          - To naprawdę dziwne, że znasz mój cykl miesiączkowy - upierała się przy sobie.
          - Dziś nie dam rady się powstrzymać, mogę nie zdążyć go wyciągnąć - językiem przejechał wzdłuż jej brzucha, pomiędzy piersiami, aż do ust, które ucałował.
          - Chce, żebyś skończył we mnie! - zmarszczyła czoło - Albo nie będziemy się kochać - postawiła ultimatum.
          - Sakura co w ciebie nagle wstąpiło - w głosie Sasuke wyczuć można było irytacje.
          - Nie nie wstąpiło. Chce się kochać bez zabezpieczenia i tyle.
          - Sakura mówiłem ci, że nie chce dzieci  - powiedział ostrzej.
          Miną którą ujrzał, złamało mu serce prawie tak bardzo jak jego słowa złamały jej serce. Nagły smutek i żal ogarnął ją, a oczy zaszkliły się w sekundę. Jej ciało trzęsło się nie z podniecenia, a z bólu, który odczuwała psychicznie.
          - Prze...przepraszam. Nie to miałem na myśli - przytulił ją naglę. Błagał niebiosa by to pomogło i powstrzymało ją od płaczu. - Przepraszam, Sakura przepraszam - powtarzał całą noc, aż nie zasnęła z policzkami wilgotnymi od łez.


          Usiedli przy stole na przeciwko siebie. To czego się nauczyli to rozmawiać i rozwiązywać problemy od razu niż je zostawiać na później. Było mu głupio za wczorajsze słowa, i chciał jak najszybciej oczyścić całą atmosferę. Zranienie uczuć Sakury, było ostatnią rzeczą, jaką pragnął jej wyrządzić.
          - Sakura przepraszam - powiedział ponownie.
          - Chce wytłumaczenia. Czy uważasz, że jestem mało wystarczająco by nosić twoje dziecko? Czy jako twoja żona brakuje mi czegoś by móc urodzić twoje dziecko ? - fuknęła na niego.
          - Spokojnie....absolutnie nie! - zaprzeczył od razu. - Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że czegoś ci brakuje. Sakura na litość boską  - załamał się.
          - Więc w czym problem?  -  spytała groźniej.
          - Sakura...jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Jak mógłbym cię prosić o urodzenie mojego dziecka, wiedząc, że coś może ci się stać?
          Poczuła jakby ktoś ją spoliczkował. Jakby nagle dostała twarz z otwartej dłoni, a do tego została oblana kubłem zimniej wody. Nigdy nie sądziła, że powód przez który Sasuke nie chce potomstwa jest taki trywialny. Teraz gdy o tym myślała, to wszystko układało jej się w całość. Gdy żona Kakashiego rodziła, to był pierwszy raz gdy Kakashi tak martwił się w obecności Sasuke, później oboje byli świadkiem tego jak Hinata ciężko przeszła przez poród, a na domiar wszystkiego ostatnio opowiadała mu o tym jak musiała przeprowadzić nagłą operację cięcia cesarskiego. Teraz się nie dziwiła, że Sasuke się nią martwił.
          - Nie mógłbym znieś myśli, że twoje życie jest zagrożone, że łzy lecą ci po twarzy, bo boli cię tak bardzo, a ja nie jestem w stanie ci pomóc. Nie potrzebuje potomstwa. Jesteś jedyną osobą, której potrzebuje - wraz z poważnym tonem, pojawił się również poważny Sasuke. Jego oczy mówiły wszystko. Każde słowo, które wypowiedział płynęły prosto z serca. Nie było to nic wymyślonego na biegu.
          - Głupku! - krzyknęła w łzach. W sekundę znalazła się przy nim, gdzie przytuliła go  mocno od tyłu.
          - Czemu miałabym umierać? - skarciła go, pociągając nosem.
          - Nie wiem... nie chce o tym myśleć - mruknął, zaciskając kurczowo dłonie, na jej ramionach.
          - Mówiłam ci, że poród to nie jest łatwy proces, ale jest to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Popatrz na Hinatę i Naruto, Shikamaru i Temari, Ino i Saia, a nawet Kakashiego. Wszyscy są szczęśliwi, dzieci są zdrowe, one też są zdrowe. Ten ból co przeżyły pod czas porodu poszedł dawno w zapomnienie.
          - Są zdrowe, bo ty odbierałaś poród. Nie mógłbym zaufać komuś innemu niż tobie jeśli chodzi o medycynę - powiedział łagodnie, ciągnąc ją na kolana.
          - Sasuke...zapomniałeś o Shizune...zapomniałeś o Czcigodnej Tsunade. Obiecuję ci, że poród mnie nie zabije, a jeśli będzie boleć, to trzymaj mnie mocno za rękę i nie opuszczaj na krok - poprosiła, spoglądając na niego z miłością.
          - Czy możemy  o tym jeszcze pomyśleć - poprosił.
          - Możemy, ale pamiętaj. Ciąża to coś pięknego. Nasze małżeństwo jest cudowne, ale myśl o naszym dziecku sprawia, że czuje się dopełniona. Urodzić twoje dziecko jest spełnieniem moich marzeń.
          - Sakura... - zaczął spokojnie.
          Ufał i wierzył w każde jej słowo. On podczas każdej misji obiecywał, że wróci do domu cały i zdrowy. Jeszcze nigdy nie złamał tej obietnicy i nigdy nie zamierzał jej złamać. Teraz to on musiał jej zaufać.  Gdzieś w głębi serca wiedział, że coś takiego jak poród jej nie zabije, ale nie znana mu wcześniej jego strona, pragnęła chronić ją przed najmniejszym bólem. Te krzyki na sali porodowej, gdy je słyszał, a później myślał o tym, że na ich miejscu mogłaby być Sakura napawała go strachem. Nie chciał by doświadczyła nawet  najmniejszy ból. Nawet przeziębienie, które złapała, było czymś co trudno mu było znieść. Blada cera, brak życia w oczach i słabe ciało.
          - Zaufam ci - ucałował ją - Skoro nie mam się o co martwić, równie dobrze, możemy zacząć od zaraz - podniósł ją  i   skierował się w stronę sypialni.
          - Obiecujesz? - spytała podejrzliwie.
          - Obiecuję - przysiągł jej.
          Kochając się cały poranek, a później popołudnie, i spory kawałek nocy, nie wiedzieli, że ten dzień spośród wielu innych dni, które przeżyli w upojeniu, był tym dniem, który w przyszłości sprowadził im córkę. Ukochaną i wyczekiwaną córkę, o której oboje potajemnie marzyli od dnia ślubu.

       


***

Ależ to był intensywne i nagłe.
Mam w szkicowniku z 20 zaczętych jednopartówek, a cały czas otwieram nowe zakładki.

Dużo dobrego kochani, powoli ruszamy do przodu.