OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



18 lut 2014

28 - Perwersyjna miłość (SasuSaku, NaruSaku)

          M&A: Naruto
          Paring: SasuSaku, NaruSaku
          Dozwolone: 0d 18 lat
          Kategoria: Hentai, świat współczesny, dramat, przemoc.
          Uwagi: Tak Walentynkowo, ale inaczej, czyli Antywalentynkowy shot. Od razu mówię, Hentai jakich mało: perwersja, chamskość, przemoc i wiele innych czynników, które nie są godne naśladowania, a już na pewno czytania przez osoby, które 18 lat nie skończyły. Nie będę się też tłumaczyć z pomysłu jaki mi wpadł do głowy, bo jest to shot inspirowany na podstawie filmu 'Imperium Zmysłow", a już od dawna chciałam zwierzyć się z jakimś erotykiem :o. Jestem ciekawa waszej opinii, Pozdrawiam!






          Poznali się w przedszkolu. Cała trójka od najmłodszych lat dorastała wspólnie, poznając uroki życia, a później te ciemniejsze strony świata. Od małego uczyli się co to przyjaźń i z czym to się je. Wspierali się podczas szkolnych egzaminów, zawsze wybierali się jako pierwsi przy różnorakich grach grupowych, wspólnie odrabiali zadania domowe, chodzili na wagary i przeżywali upadki oraz wzloty. Całą trójką smakowali gorzki smak przegranej, zawodu i upokorzenia co dzielili na trzy, a wzloty, radość i sukcesy świętowali z trzykrotną siłą. Gdy byli razem zapominali o smutkach, i  trudnościach życia. Liczyła się ich przyjaźń.

          Wszyscy wiedzieli, że kobieta tej powieści podkochiwała się w jednym z nich. Jej uczucie rosło w niej i dojrzewało wraz z biegiem czasu. Im starsza się stawała tym większą miłość czuła do przyjaciela. Dla tej dwójki była w stanie poświęcić własne życie, swoje człowieczeństwo i duszę. Uwielbiała z nimi spędzać czas. Chętnie zamieniała zakupy z koleżankami na piwo w parku. Wolała godzinami leżeć na trawie, obserwując jak ta dwójka zbija bąki niż chodzić na randki. Byli częścią jej świata. Szczególnie ważne było dla niej by być przy nich o każdej porze dnia i nocy. Za gówniarza nigdy nie dopytywała się gdzie są rodzice Naruto i Sasuke. Nie poruszała tego tematu. Była dojrzała i wiedziała, że dowie się w swoim czasie, kiedy przyjdzie na to czas. Z smutkiem obserwowała jak podczas różnych świąt błąkali się po ulicach zatopieni we własnej egzystencji. Zamknięci w samotności swojego świata, do którego nikt po za ich tróją nie miał wstępu. Dopiero w ostatniej klasie podstawówki poznała dokładniej obie historię. Dwie najgorsze historię niczym z wyjęte z dramatu lub jakiegoś horroru, który musieli przeżyć mają kilka wiosenek. Wtedy ich przyjaźń zacisnęła się jeszcze bardziej. Będąc w gimnazjum uczyła się gotować dla nich, często spędzała z nimi różne święta, wspólnie chodzili na groby. Jednoczyli się jak rodzina.

          Będąc w liceum uświadamiali sobie powoli co nimi kieruje i co to jest uczucie między dwoma ludźmi. Poznawali nowe osoby, którzy pociągali ich w pewien inny sposób. Między Naruto i Sasuke krążyło wiele dziewczyn. Pięknych dziewczyn, które swoimi wdziękami zwracali uwagę. Sakure zaś podrywali mężczyźni przystojni, inteligentni, dżentelmeni , ale również, tacy co myśleli spodniami, a nie głowa. Wszystkie te przypadki kończyły się fiaskiem. Kilka miłych spotkań i wszystkie znajomości przechodziły do historii. Co nie oznaczała, że nikt z nich nie używał życia jak na zdrowych nastolatków przystało.



          - Sasuke nie chciał byś iść nad rzekę jak za dawnych lat? - spytała któregoś popołudnia Sakura, pakując swoje książki do torby. Jako jedyni byli jeszcze  w klasie. Wiosenny wiatr wdarł im się do pomieszczenia, tak samo jak zgiełki promieni słonecznych, rzucając pomarańczową płachtę na jasną salę. Sasuke, który stał przy oknie odwrócił wzrok od boiska i spojrzał na przyjaciółkę.
          - Po co? Nie musisz się uczyć na jutrzejszy sprawdzian? - spytał nie przejęty. Wziął z swojej ławki plecak, który zarzucił na ramię. Przed wyjściem, wypuścił Sakurę przodem, po czym zamknął drzwi za sobą.
          - Mamy na to cały dzień. Patrz jaka piękna pogoda. Już dawno nie wylegiwaliśmy się w słońcu. Naruto i Kiba poszli na miasto. Reszta pewnie też się gdzieś bawi. Jak chcesz możemy dołączyć do nich.
          - Jak tak bardzo chcesz to możemy iść nad rzekę - oznajmił, głaskając ją po głowię. Był od niej wyższy o ponad głowę. Czasami lubił się z nią droczyć, podpierając łokieć o nią, podkreślając tym samym jaka przepaść ich dzieli. Zawsze gdy na nią spoglądał uśmiechała się delikatnie. Nie przerwanie od ponad dziesięciu latu uśmiechała się z głębi serca.



          Usiedli pod drzewem na rozłożonych ubraniach. Słodki zapach kwiatów, mieszał się z orzeźwiającym zapachem wody. Zamykając oczy przypominała sobie dzieciństwo. Dni które spędzali tu godzinami. Te popołudnia  gdy siedziała i śmiała się do siebie, obserwując jak Naruto i Sasuke rywalizują między sobą. Tęskniła za beztroskimi dniami, które płynęły wolno.
          Teraz gdy spojrzała na Sasuke, który położył się, pokładając pod głowę plecach zamarła. Jego czarne niczym noc oczy. Bezdenne morze tęczówek, które wpatrywały się w nią z ciekawością, której nie rozumiała.
          - Przestań tak na mnie patrzeć - burknęła, zasłaniając mu oczy dłonią. Gdy ją złapał za nadgarstek zadrżała.
          - Nadal się we mnie kochasz? - spytał spokojnie. Jak zawsze opanowanym patrzył na nią przenikliwym wzrokiem. Nie zainteresowany niczym wydawał się samotnikiem, którym po części był.
          - Czemu się o to pytasz? - zdziwiona schowała rękę.
          Wiatr zawiał mocniej, przynosząc ze sobą świeży zapach trawy. Zapatrzona w jego oczy zbliżyła się od niego. Lekko pochylona nad jego ciałem, dotknęła jego czoła, które później pstryknęła, łącząc środkowy palec z kciukiem.
          - Auć - mruknął, masując bolące miejsce.
          - Zawszę będę cię kochać - uśmiechnęła się szeroko.
          Korony drzew ugięły się pod naciskiem kolejnej fali wiatru. Włosy falowały nad jego twarzą, zmieszane z promieniami słonecznymi, które przebijały się przez gęste liście. Uśmiech tak szczery i tak ciepły zapierał dech nawet jemu. Oczy soczyście zielone, przynosiły na myśl najpiękniejszy, i najprzyjemniejszy cień wiosny.
          - Obiecaj mi, że zapomnisz o tym co teraz zrobiłem - szepnął, podpierając się na łokciu.
          - Co zrobiłeś? - spytała ciekawa.
          Chciała otworzyć usta i powiedzieć coś gdy  nagle silna dłoń sprowadziła ją niżej do niego. Zatopiona w jego ustach, oddała się w silne objęcia przyjaciela. Wraz z pocałunkiem świat zawirował wokół niej. Liście tańczyły dookoła, a wiatr i ptaki przyśpiewywały najpiękniejszą nieznaną melodie świata.



          Jeszcze tego samego dnia Sasuke zawitał u Naruto. Robił to zawsze gdy coś mu leżało na sercu. Gdy miał jakiś problem lub było mu smutno. Przychodził do niego i kład się na jego łóżku, które przesiąknięte było zapachem Naruto. Dziwną wonią jego spoconego ciała, wymieszaną z zapachem zupy z proszku.
          - Co znów? - spytał, stawiając na biurku puszki piwa.
          - Nic szczególnego jestem zmęczony - jęknął, przewracając się na plecy. Było późne popołudnie. Przez brudne okna wpadały ostatnie promienie słoneczne. Półmrok powoli ogarniał pokój. Dźwięk otwieranej puszki wwiercił mu się w czaszkę.
          - Ta jasne uwierzę - powiedział ironicznie, upijając łyk piwa.
          - Pocałowałem Sakurę - oznajmił spokojnie.
          Naruto słysząc słowa przyjaciela zakrztusił się złotym napojem. Piana ściekła mu po podbródku, brudząc pomarańczowy dres. Kilka kropel poleciało na Sasuke, który zniesmaczony tym widokiem otarł twarz i usiadł na końcu łóżka.
          - Że co zrobiłeś?! - wrzasnął, zrywając się na proste nogi.
          - Nie krzycz - warknął  - Muszę coś zrobić, bo jeszcze sobie coś pomyśli lub coś - dodał po chwili zastanowienia.
          - To nie wyjaśniłeś to jeszcze z nią?
          - Nie. Przeprosiłem i powiedziałem, że muszę już wracać.
          - Uciekłaś?! - powiedział z niedowierzaniem, odkładając puszkę na biurko - Uciekłeś? - powtórzył pół żartem, który w końcu przerodził się atak śmiechu.
          - I co cię tak śmieszy? - warknął rozzłoszczony.
          - Ty mnie śmieszysz. Pierwszy raz widzę, żebyś się czymkolwiek przejmował.
          - Sakura to nasza przyjaciółka. Wiesz, że nie chce żeby cierpiała - zaczął poważniej.
          - Ja też.
          - Skoro ją lubisz to co to za problem, że ją pocałowałeś. Nie pierwsza i nie ostatnia! - stwierdził dźwięczniej.
          - No właśnie o to, że nie chce by cierpiała. Wiesz dobrze o co chodzi. Ależ ty beznadziejny. Idę! - zakomunikował rozdrażniony, wstając energicznie.
          - Po prostu rób to co uważasz za stosowne. Wiesz dobrze, że Sakura się w tobie podkochuje od zawszę. Nie skrzywdź jej, bo to będzie koniec naszej przyjaźni! - krzyknął za nim.
          - Wiem, idę! - rzucił chłodno i wyszedł, zostawiając go samemu sobie.




          Na drugi dzień spotkali się jak zawsze w połowie drogi. Sasuke, który mieszkał najdalej zawsze zszedł po Naruto, następnie wspólnie szli po Sakure, która od zawsze czekała na nich przed mieszkaniem. To było poranny rytuał, który pielęgnowali od lat.
          - Dzień dobry! - przywitała się radośnie, machając przyjaciołom. Co ranek wyglądała ich, a gdy w końcu z daleka dostrzegała ich postać, promieniała od razu. Dla niej byli niczym codzienna porcja witamin.
          - Cześć Sakura - wyszczerzył Zęby Naruto, klepiąc ją po głowie. On również był od niej wyższy. Dawniej wszyscy byli tego samego wzrostu. Był nawet moment gdy go przewyższała, a teraz obaj patrzyli na nią z góry jak na biedną dziewczynę z zapałkami.
          - Cześć - przywitał się Sasuke. Jak zawsze opanowany, wyminął ich pierwszy, kierując się w stronę szkoły.


          Liceum było ogólnokształcące. Każdy zdawał na koniec roku to co chciał i to co było mu potrzebne na studia. Sale zadbane, wymagający nauczyciele. Wyposażone pracownie, duża sala gimnastyczna, duże boisko, jadalnia która serwowała zdrową żywność, i mundurek, który był chlubą każdego dobrego liceum. Szkoła na pozór surowa, ale tak na prawdę bardzo przyjazna i luźna. Między przerwami panował tu duży harmider. Szkolne zespoły i muzycy zbierali się przed szkołą by umilić czas śpiewem i graniem, sportowcy często długie przerwy spędzali na ćwiczeniu. Zawsze się tu coś działo. Nigdy nie wiało nudą.


          Idąc z drugim śniadaniem przez szkołę rozglądała się dookoła w poszukiwaniu przyjaciela. W tak ciepłe dni jak te zawsze ukrywał się gdzieś w cieniu, gdzie mógł się położyć i odpocząć. W przeciwieństwie do Naruto wolał ciszę i spokój. Gdy spędzał przerwy z znajomymi zazwyczaj kończyło się na dziecinnych kłótniach lub jakieś rywalizacji.
          Znalazła go dopiero w drugim budynku na dachu botanicznym, gdzie klasa biologiczna trzymała swoje rośliny, i inne potrzebne rzeczy. Tam ukrywał się w kącie gdzie wiał wiatr, i był cień. Zazwyczaj leżał na swoim plecaku z zamkniętymi oczami i delektował się wolnością.
          - Przyniosłam śniadanie - wdarła mu się do umysły, machając pudełkami przed twarzą.
          Sasuke spojrzał na nią niemrawo. Stała w blasku słońca, pochylona nad nim, z jakimś pudełkiem w ręku. Niechętnie wstał, opierając się plecami o ścianę.
          - Nie musiałaś - mruknął, biorąc jedno pudełko na kolana.
          - Nie marudź. Wiem, że byś nic nie zjadł gdybym ci nie przygotowała tego. Naruto zresztą też by żył o zupkach w proszku - wymądrzyła się, podając mu pałeczki.
          Spojrzał na swoje drugie śniadanie, które składała się z dwóch pięter. Na pierwszym piętrze był ostry kurczak z warzywami, ryż i jakaś sałatka. W drugim pudełku były dwie kanapki, trochę owoców i kulki ryżowe. Wszystko starannie ułożone, niczym wyjęte z gazety kucharskiej.
          - Słuchaj to co wydarzyło się wczoraj - zaczął niepewnie. Przyłożył pałeczki do ust, które zastygły w sekundę. Nie miał ochoty jeść. Kawałek kurczaka, który właśnie przełknął utknął gdzieś w gardle.
          - Nie przejmuj się. Wiem, że nie czujesz tego co ja. Nie przeszkadza mi to. Jak długo jesteśmy przyjaciółmi wystarczy mi to. Chce po prostu być przy tobie i widzieć cię szczęśliwym to wszystko. Skoro to co wczoraj zrobiłeś sprawiło, że poczułeś się lepiej nie będę narzekać. Skoro czujesz się lepiej jako przyjaciele i nic więcej też nie będę narzekać - wyjaśniła, uśmiechając się. Wiatr znów zawiał, porywając ze sobą jej kosmyki włosów, które falowały dźwięcznie.
          Poczuł wewnętrzną ulgę, słysząc jej słowa. Nagle zrobiło mu się lżej i spokojnie mógł dokończyć swój posiłek.
          - No jedź - popędziło go, karmiąc go swoim kawałkiem kurczaka.
          - Sama coś zjedź - rozkazał, poklepując ją po włosach.


          W tym okresie imprezy były nieodłączną częścią ich życia. Huczne spotkania organizowane były średnio raz na tydzień. W klubach, domówki czy na otwartej przestrzeni, gdzie nigdy nie brakowało alkoholu. W tym dniu przypadały urodziny jednego z znajomych. Kiba jako ten popularny i szalony zorganizował domówkę w domu. Na tą okazję specjalnie wygonił swoich rodziców i starszą siostrę z domu, proszą ich by najwcześniej wrócili za dwa dni. Starannie udekorowany dom, wołał już z przed drzwi. Głośną muzykę słychać było na przystanku autobusowym, a alkohol lał się litrami. Beczki z piwem postawione były w każdym pokoju. Schłodzona wóda leżała w specjalnych pojemnikach na lód, a drinki serwowane były przez piękne barmanki, które w skromnych strojach cieszyły nie tylko wzrok, ale i umilały noc. Była to wielka impreza na miarę dziewiętnastych urodzin, które świadczyły o dorosłości i męskości.

          Naruto i Sasuke jak zawsze szybko odnaleźli się w tym gronie. Oboje lubili sobie wypić, jeden mniej drugi więcej. Podczas gdy Naruto upijał się, on wolał konsumować alkohol partiami, tak by czuć, ale panować nad sobą. Przechodząc między tłumy niejednokrotnie czuł jak dziewczyny ocierają się o niego poszczególnymi partiami ciała. Kelnerki, zwabiały go zaproszeniami na drinka, które przygotowywały z wielką pasją i pożądaniem w oczach.
          - Nie masz ochoty skoczyć na drugie piętro? - spytała jedna z nich, mając na myśli wolne sypialnie, które już zostały przygotowane do tego typu wypadów.
          - Na razie nie. Ale jak będę cię potrzebować to przyjdę - oznajmił uwodzicielsko, biorąc drinka ze sobą. Wysoka zgrabna brunetka, oblizała usta. Wodziła za nim wzrokiem, od stóp po biodra, które miał ładnych kształtów, aż bo umięśnione plecy i barki, które w końcu zgubiła w tłumie.


          - Masz drinka - powiedział, siadając obok przyjaciółki.
          Sakura siedziała obok Kiby z nogami przerzuconymi przez jego uda, śmiejąc się głośno z jego opowiadań.
          - Widziałem jak Asme na ciebie patrzyła wpadłeś jej w oko - zaśmiał się Kiba, wskazując nosem na barmankę, która spoglądała w ich stronę. Na widok Sasuke uśmiechnęła się uwodzicielsko, puszczając oczko.
          - Nie zauważyłem - prychnął, sięgając po chrupka.
          - No wiesz. Sypialnie na górze póki co są wolne, skorzystaj z nich póki są czyste! - zaśmiał się głośniej, obejmując Sakure, która zdążyła zdjąć z niego nogi. W spokoju sączyła drink, który wydawał się mocniejszy niż myślała. Prócz smaku mango i arbuza czułą dużą ilość wódki.
          - To twoje urodziny, nie będę chamem i pozwolę ci ochrzcić własne pokoje jako dojrzały mężczyzna - powiedział zgryźliwie, biorąc od przyjaciółki drinka. Upił łyk, a gdy zorientował się, że jest dużo mocniejszy nić myślał, dopił go do końca, mając na uwadze słabą głowę Sakury.
          - Hej mój drink - mruknęła zła.
          - Masz moje piwo - wtrącił Lee, podając jej kufel pełny świeżego piwa.
          - Szefie, pańscy przyjaciele coś przygotowali. Proszą by przyszedł pan do salonu - powiedziała Asme, która znikąd pojawiła się za nimi. Pochylona nad jego plecami, zwracała uwagę swoimi piersiami, przypominały, owoce upchnięte w za małe opakowanie.
          - Nie mów mi, że Naruto coś wymyślił. Już idziemy! - krzyknął, wstając z kanapy. Za nimi wstała reszta, kierując się do salonu. Sasuke, który jako ostatni wyszedł, w przejściu wpadł na Sakure, która była przed nim, trzymając go za rękę. Zawsze w takich sytuacjach gubiła się. Nie lubiła tłoków. Asme, która siłą rzeczy, wpadła na niego z tyłu, przycisnęła się do niego całym sobą. Jej wielkie piesi przyległy do jego pleców. Lewa dłoń nie wiedzieć skąd powędrowała do jego krocza, w między czasie palce prawej ręki zacisnęły się na jego jędrnych pośladkach.
          Chcąc zachować zimną krew, złapał mocniej dłoń Sakury. Nie mógł jej puścić, i zając się tamtą kobietą, która z każdą chwilą doprowadzało go do szału.
          - Co jest czemu nie chcą się ruszyć! -  mruknęła Sakura zdenerwowana, popychając wolną ręką, stojącego przed nią Nejiego.
          - Może poczekamy z tym - szepnął jej do tyłu, czując jak palce wsuwają mu się za pasek. Pomimo ludzi, którzy ich otaczali nikt nie zwrócił na nich uwagę. Byli zbyt ciśnięci.
          - Duszno mi - jęknęła Sakura, tracąc grunt pod nogami. Odruchowo puściła dłoń Sasuke, chcąc odwrócić się do niego przodem. Korzystając z okazji, pośpiesznie zabrał z siebie ręce Asme, która w szoku odsunęła się o tyle ile mogła czyli pół kroku.
          - Hej, za dużo wypiłaś - oznajmił, spoglądając na jej czerwoną twarz.
          - Powiedź im żeby się ruszyli!
          - Ej Kiba co jest?! - krzyknął do przodu, wachlując Sakurę dłonią.
          - Już nic, ruszcie się! - odkrzyknął. Tłum jak za dotknięciem różki, ruszył do przodu, i wszyscy weszli do wielkiego, pustego, salonu, gdzie na środku stało już przygotowane krzesło.
          - Już lepiej spytał? - podając jej szklankę wody.
          - Tak dzięki - odetchnęła z ulgą, przeczesując do tyły przyklejone do twarzy kosmyki włosów.
          - Czekam na ciebie - szepnęła mu do ucha kobieta. Jej zgrabna dłoń jeszcze raz dotknęła jego pośladków po czym zniknęła niczym cień.

          Kiba usiadł na wyznaczonym miejscu. Zegar wybił godzinę dwunastą w nocy. Liczył, że jego przyjaciele przygotują mu jakąś niespodziankę w postaci striptizerek, które później zabierze na górę. Wraz z muzyką, która zabrzmiała wzrosło napięcie w salonie. Wszyscy zgodnie chórem, krzyknęli, gdy do pomieszczenia weszły trzy postacie. Ubrane w jedwabne, srebrne szlafroki, z czapkami policyjnymi na głowię, ustawiły się tyłem do Kiby. Ponętna muzyka, zmieniła się nagle na sklejkę kobiecych jęków. W tym samym czasie te trzy postacie zrzuciły równocześnie ubranie na ziemie, zostając w samej bieliźnie z pałką policyjną przepiętą na biodrach.
          - O rzesz! - krzyknął Kiba, łapiąc się mocniej krzesła.
          Goście, którzy stali z przodu wybuchli Gromkiem śmiechu.
          - Co jest? - spytał solenizant. - O w mordę! - wrzasnął, gdy trzy panie odwróciły się do niego przodem. Pod falą długich kręconych włosów, szczerzyły się kolejno twarze, Naruto, Saia oraz Lee.
          Wszyscy wybuchli śmiechem i dopingowali chłopaków, gdy ci niezbyt zgrabnie, i koślawię tańczyli wokół Kiby, próbując utrzymać się na szpilkach.
          - Wszystkiego najlepszego stary! - krzyknął Naruto, całując go w policzek. Czerwone usta odcisnęły mu się na skórze.
          - Debile, debile! Debile! - skwitował Kiba, który pomimo szoku i zdegustowania cieszył się z występu.
          - To którą z nas chcesz? - spytał Naruto, wypinając się do niego.
          - Żadnej. Mam celibat - oznajmił żartem - Wznoszę toast za Was i za moje nowe koleżanki! - krzyknął, podnosząc do góry, podany przez barmanki kieliszek wódki.
          - Za Kibe! - krzyknęli wszyscy chórem.


           Wszyscy z powrotem wrócili na swoje miejsca gdzie kontynuowano zabawę. Naruto, Lee i Sai po przebraniu się dołączyli do znajomych, którzy siedzieli w salonie, na przeciwko baru, polewając sobie nawzajem wódkę.
          - Stary, ale te barmanki się na ciebie patrzą! - rzucił Naruto do Sasuke, siadając obok przyjaciela. Oboje spojrzeli przed siebie, na barek. Za nimi stały trzy kobiety. Wszystkie piękne i zalotnie patrzące na tą dwójkę.
          - Ja bym na twoim miejscu nie marnował takiej okazji - wtrącił Sai.
          - Czy jest jakaś impreza, lub jest jakiś cień szansy, żebyście przestali za każdym razem myśleć o seksie ile razy spojrzycie na dziewczyny - powiedziała zirytowana Ino, wywracając oczami. Sama często była w centrum uwagi. Przyciągała wzrok innych mężczyzn, co podobało jej się do czasu gdy zaczęto traktować ją jak obiekt pożądania.
          - My nic nie mówi jak wy myślicie o facetach, którzy sprawiają, że wykrzykujecie ich imię - powiedział złośliwie Kiba, zwracając na siebie morderczy wzrok koleżanek.
          - Słucham? - powtórzyła Sakura, która właśnie wygodnie opierała się o sofę, z nogami przerzuconymi przez kolana Sasuke. Zaintrygowana podniosła się, wychylając  się do przodu.
          - A nie? - wtrącił Sai - Popatrz na tamtego chłopaka, który stoi pod kolumną - pokazał palcem na chłopaka z równoległej klasy. Blondyn z zaczesana grzywką na jedno oko, stał oparty o ścianę z drinkiem w dłoni, obserwował tańczące dziewczyny na parkiecie.
          - On i jego kolega od dłuższego czasu was obaczajają - dodał, wskazując na czerwonowłosego chłopaka, który doszedł właśnie do niego. Blondyn ubrany był w jeansy i koszulę, która wystawała z spodni. Wzrokiem pożerał wszystko co się ruszało. Ten drugi miał na sobie czarne, trochę obcisłe spodnie, trampki, oraz szarą bokserkę, która opinała jego klatkę piersiową. Wzrok nieco nieobecny. Bujał się delikatnie, popijając łapczywie piwo, które skapnęło mu trochę na brodę.
          Dziewczyny zapatrzone w ten obrazek, coraz bardziej skupiały uwagę na tamtej dwójce. Ino, która delikatnie wstała z siedzenia, żeby lepiej się im przyglądnąć zasłoniła usta dłonią, gdy blond włosy chłopak puścił jej oczko.
          - O czym myślisz? - spytał badawczo Shino.
          - O tym by znaleźć się pod nim - wyrzuciła z siebie niczym machina, poprawiając, włosy.
          - Dziękuję bardzo - skwitował Kiba, podnosząc kieliszek wódki.
          - No już siadaj i nie śliń się! - rozkazał Naruto, przyciągając ją za nadgarstek.
          - Ty też Sakura, hallooo - zawołał Kiba, machając dziewczynie trunkiem.
          - Sorry zapatrzyłam się - ocknęła się, biorąc kieliszek.
          - Widzicie - zaśmiał się Sai.
          - Chcesz ich poznać? - szepnęła Ino, pochylając się do Sakury.
          - Który ci się podoba?
          - Blondyn, a tobie?
          - Ten drugi - odpowiedziała podekscytowana.
          - No to idziemy! - zawołała, wstając. - Hinata idziesz z nami? Znajdziemy ci kogoś - zwróciła się przyjaciółki.
          - Nawet się nie waż - ostrzegł ją Neji.
          - Sakura chyba też coś zbyt nie może chodzić - zauważył Naruto, śmiejąc się pod nosem.
          - Aż tak bardzo pijana nie jestem - fuknęła, chcąc złapać równowagę.
          - Chyba jednak bardzo. Chodź przewietrzyć się i wrócisz - rozkazał Sasuke, wyciągając do niej ręce.
          - Iść z wami? - spytał Naruto.
          - Jak chcesz - odpowiedział Sasuke, mocno, trzymając ją za ramiona.
          - Zostań dadzą sobie radę. Jest lekko wstawiona, zaraz jej przejdzie - powiedział niczym znawca Shikamaru, który do tej pory, nie odrywał wzroku, od zadziornej blondynki, która tańczyła na środku salonu.



          Ostrożnie wyprowadził ją na ogród, gdzie posadził na ławce. Sam kucnął przed nią, pozwalając by schowała twarz między nogami.
          - Chcesz wymiotować? - spytał.
          - Nie. Kręci mi się w głowię - spojrzała na niego. Widziała zamglony obraz, który wyostrzył się po dłuższej chwili.
          - Zaraz ci przejdzie.
          - Chciałabym iść spać. Gdzie są te wolne pokoje? - spytała nagle, zrywając się na proste nogi. Po dwóch krokach zachwiała się na ścianę.
          - Jak ty chodzisz? - krzyknął na nią, łapiąc ją.
          - Sasuke... - szepnęła, opierając czoło o jego przed ramię.
          - Co?
          - Jak pójdziesz do tamtej dziewczyny to już na zawszę zostanę sama? - spytała senne, wtulając się w niego.
          - Nie wiem.
          - Wolałabym żebyś mnie nie zostawił - ziewnęła, a chwile później zasnęła.
          - Nie zostawię - szepnął, obejmując ją.



           Taksówka przyjechała po dziesięciu minut. W tym czasie zdążył znaleźć wszystkie rzeczy Sakury: torebkę, buty na przebranie, spodnie oraz płaszcz. Pożegnał się z wszystkim, przepraszając wszystkich za tak wczesne wyjście.
          - Odwieź ją do domu i przejdź - prosił Kiba.
          - Wiesz, że ją rodzice zabiją jak wróci w takim takim stanie. Wezmę ją do siebie.
          - Jak chcesz. Asme się chyba ciebie nie doczeka dziś.
          - Było trzeba nie wlewać w nią tyle alkoholu - fuknął.
          - Stary my też wracamy - za pleców wyłonił się Sai, który trzymał Ino. Jej głowa lata na wszystkie strony, oczy nieobecne pokazywała jak bardzo jest pijana.
          - Widać, że przyjaciółki - westchnął Kiba.
          - Wszystkiego najlepszego stary - pożegnał się Sasuke ostrożnie, sadząc Sakure w taksówce.



          Położył ją ostrożnie na łóżku. Szybko otworzył okno, zimny podmuch wiatru wdarł się do pokoju, odświeżając powietrze. Przez chwilę zastanawiał się czy przebrać ją na jakieś wygodniejsze ubrania. Nie chciał jej dotykać. Byli przyjaciółmi, to wydawało mu się zbyt dziwne.
          - Gorąco - szepnęła przez sen, rozpinając sukienkę. Wiercąc się w łóżku ponad dwadzieścia minut walczyła, by ściągnąć z siebie ubranie. W końcu skopała niepotrzebną rzecz na ziemie, a sama ułożyła się wygodnie na chłodnej kołderce.
          - Sakura... - jęknął niczym męczennik, widząc ją w samej bieliźnie. Biały stanik i majtki, idealnie pasowały do jej jasnej cery. Chcąc nie chcąc wyciągnął z szafy koszulę. Ostrożnie, podniósł ją do pozycji siedzącej. Delikatnie ubrał na nią t-hirt, który sięgał jej za uda.
          - Sasuke... - szepnęła zamglona. Otworzyła powoli oczy. W ciemności nie widziała nic. Czuła tylko dotyk, i potworny sen.
          - Śpij - rozkazał, kładąc ją na poduszkę.
          - Połóż się obok mnie - poprosiła, senna. Wsunęła jedną rękę pod poduszkę, a drugą trzymała go za nadgarstek.
          Sasuke położył się obok niej. Różowe od alkoholu policzki, wyglądały tak zdrowo no jej twarzy. Mokre kosmyki włosów, poprzyklejane na czole, dodawały pewnego uroku. Leżał tak dłuższą chwilę, obserwując ją, i nasłuchując jak oddycha. Gdy ją objął ramieniem, wydała się jeszcze drobniejsza i jeszcze delikatniejsza. Niczym pusta skorupa jajka, którą musi pielęgnować.






           Pragnienie wody paliło jej gardło. Czuła suchość w ustach. Potworny ból huczał jej w głowię. Niechętnie otworzyła oczy, które musiały się zmierzyć z jasnością świata. Skóra lepka od potu i alkoholu swędziała ją potwornie. Dopiero po kilku minutach zorientowała się, że to nie jej pokój, a właściciel, śpi obok niej.
          Odwróciła się do niego przodem. Spokojna twarz Sasuke zaparła jej dech w piersiach. Wstrzymała oddech na kilka chwil, bojąc się, że jak zacznie oddychać to go obudzi. Jego klata piersiowa unosiła się w górę i opadała rytmicznie. Pragnienie bliskości wzięło nad nią władzę. Wdrapała się niego, kładąc się wygodnie na jego brzuchu. Pochylona nad jego twarzą wdychała jego wydychany tlen. Czułą, że zaraz się obudzi, a gdy to nastąpi, będzie przy nim.
          Ujrzał te piękne zielone oczy, który wryły go w materac. Przestraszony, zacisnął palce na pościeli.
          - Sakura - warknął, siadając.
          Dziewczynie machinalnie przeszła do siadu. Siedziała mu nogach z nogami wyprostowanymi za jego plecami. Uśmiechała się delikatnie, jakby wiedziała co zaraz nastąpi.
          - Gdy tamta kobieta cię wczoraj dotykała było ci przyjemnie? - spytała, wkładając dłoń pod jego koszule. Zjechała delikatnie palcami po jego torsie, zatrzymując się na każdym wgięciu ciała.
          - Przestań się bawić - rozkazał, przewalając ją na plecy.
          Był zły. Zawsze gdy patrzył na nią z zaciśniętymi ustami i napiętą twarzą, był zły. Mimo to nie chciała dać za wygraną. Objęła go nogami w pasie, przyciągając do siebie.
          - Czemu nie możemy to zrobić, raz?
          - Przypominam ci, że jesteśmy przyjaciółmi. Jesteś dla mnie siostrą, nie pociągasz mnie jako kobieta.
          - Kłamanie cię tak podnieca? - spytała, wsuwając dłoń do jego bielizny. Członek twardniał jej w rękach, i powiększał swoją objętość.
          Sasuke zerwał się z łóżka jak oparzony. Rozzłoszczony zrzucił z biurka wszystkie książki, które tam leżały. Huk wymieszał się z głośnym przekleństwem, które wykrzyczał.
           - Idę się wykąpać - zakomunikował i trzasnął drzwiami.
          Sakura leżała chwilę w jego łóżku. Czuła pewną urazę, jakby cząstka jej kobiecej dumy została zraniona. Wiedziała dobrze, że przekracza granice. Była gotowa na to, że będzie na nią wściekły. Spodziewała się gorszej reakcji, mimo to nie żałowała swoich czynów.
          Ciężko wstała do kuchni gdzie przygotowała śniadanie. Gdy Sasuke wyszedł z łazienki, to ona zajęła kabinę prysznicową, zmywają z siebie wspomnienie wczorajszego dnia.
          - Przepraszam - szepnęła cicho, wchodząc do kuchni. Usiadła na przeciwko niego, biorąc do rąk kubek kawy który zostawiła. - Za dużo sobie wyobraziłam. Zapomniałam o tym, że dzieli nas pewna granica - ciągnęła.
   

          Nie rozmawiali o tym incydencie więcej . Sasuke, który zdawał się zapomnieć o wszystkim już kilka godzin później w szkole traktował ją jak zwykle. Jak swoją najlepszą przyjaciółkę - siostrę. Nie czuł zakłopotania ani zawstydzenia. Wymazał to wspomnienie z pamięci, niewidzialną, różową gumką.
   

          - To moja ostatnia impreza w tygodniu.... - mruknął Naruto, przytulając dwulitrową butelkę wody. Jak większość klas trzecich miał podkrążone oczy, głos zachrypnięty, i potworny ból głowy, któremu towarzyszyły odruchy wymiotne.
          - Kto organizuje urodziny w czwartki...mogłeś poczekać do piątku! - fuknął zmęczony Lee, któremu głowa co chwila opadała.
          - Teraz narzekacie, a jeszcze kilka godzin temu bawiliście się jak szaleni! - warknął na nich. - Debil ze mnie, że nie poczekałem do weekendu - dodał po chwili załamanym głosem.
          - Za to ja jestem w miarę wypoczęta. Tylko głowa mnie boli - zaśmiała się Sakura, wyciągając nogi.
          - Byłaś wczoraj tak pijana. Tak samo jak Ino...aż smutno sobie o tym przypominać - powiedział Sai, za co momentalnie oberwał od blondwłosej koleżanki.
          - Żałuj Sasuke, że nie zostałeś. To co później się działo to prawie jak jedna wielka orgia! - orzeźwił się trochę Kiba na wspomnienie zeszłej nocy. Wciąż czuł na sobie gorące pocałunki kobiet, oraz zapach ich nagich ciał.
          - Jesteś pewny, że to ci się nie przyśniło? - spytała podejrzliwie Sakura, unosząc lewą brew.
          - Sto procent!
          - Faceci... - mruknęła, zeskakując z stolika. - Mimo wszystko wybacz, że się upijał i nie mogłam zostać do końca - dodała weselej, całując go w policzek. - Dzwonek - oznajmiła, idąc w stronę szkoły.




          Kolejne miejsce z ich dzieciństwa było schowane głęboko w lesie. Tam gdzie nikt ich nie szukał, i gdzie mogli być tym kim chcieli. Jedyny intruz jaki się wkradał w ich świat raz na jakiś czas był pociąg towarowy, który za każdym razem przewoził inne rzeczy. Szyny przebiegały przez cały ten las, a oni bawili się tak, by unikać ich i nie dać się złapać nikomu. Teraz jako licealiści siadali, kilka metrów od szyn, na ciepłej ziemi, z puszkami piwa w dłoniach. Przychodzili tu zachłysnąć się wolnością i popatrzeć na niezmienny krajobraz. W słuchiwali się  ciche wibracje, które z każdą sekundą przeistaczały się w głośny turkot szyn. Gdy pociąg sunął przed nimi krzyczeli jakieś głupoty, chcąc znów poczuć się dzieckiem. Czasami rzucali w wagony pustymi puszkami, czasami układali na torach różne rzeczy i obserwowali jak wielka maszyna niszczy ich skarby.
          Dziś nie mieli zamiaru rozrabiać. Usiedli spokojnie daleko, daleko od intruza, pod drzewem, z czteropakiem piwa. Oparta o pień z głową na ramieniu przyjaciela wdychała świeże powietrzę do płuc, zatracając się w ciepłych objęciach promieni słonecznych.
          - Ale bym chciała wrócić do przedszkola! - zawołała leniwie, wyciągając ramiona.
          - Nie tylko ty. Dorosłość jest do kitu - stwierdził Naruto, miażdżąc w dłoniach srebrną butelkę.
          - Tęsknię za dniami gdzie byliśmy sami w trójkę i nic się nie liczyło - jej cichy ton wskazywał na to, że wspomnieniami wróciła w wstecz. Mocniej owinęła się wokół jego ramienia, sącząc powoli swój napój.
          - Zawsze się tu kłóciłem z Sasuke o najlepsze kryjówki - zaśmiał się Naruto, wskazując kilka ukrytych miejsc, które zdążyły zarosnąć zielenią. Kilka wielkich skał, które nie pasowały to krajobrazu schowały się za winoroślami. Pamiętał dokładnie ile zachodu mu sprawiło przesuniecie tu tych wielkich głazów.
          - Wiesz, że zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem? - spytała, podnosząc wzrok. Niebieskie oczy, błękitniejsze i piękniejsze od wiosennego nieba, błyszczały się w blasku słońca. Kochała jego oczy. Zawsze takie szczere, wesołe i pełne pozytywnych emocji.
          - Co się stało? - spytał przestraszony.
          - Nic. Tylko tak mówię. Zaraz kończymy szkołę. Każdy z nas sobie kogoś znajdzie, i skończy się nasza wspólna historia - westchnęła.
          - Nawet tak nie mów. Zawsze będziemy razem! - zapewnił ją - Będziemy wspólnie z naszymi dziećmi chodzić na spacery, pokażemy im nasze tajne miejsca, później wspólnie będziemy chodzić na wywiadówki, na różne wycieczki. Jako staruszkowie, będziemy siedzieć w ciepłym parku, grając w jakieś głupie gry. Ja i Sasuke jak zawszę będziemy się kłócić, a ty będziesz siedziała w ciepłym ubraniu i śmiała się z nas.
          Sakura zamruczała delikatnie. Widziała w głowie ten piękny obraz. Był tak ciepły i jasny, na wyciągnięcie jej dłoni. Wierzyła jego słowom. Jak nikt, wierzyła mu we wszystko co powie.
          - Wracajmy powoli - powiedziała, wstając z ziemi. Słońce powoli zachodziło. Robiło się ciemniej, a pociąg który słyszeli z daleka, jechał jakoś wolniej.



          Poniedziałki zawsze były ciężkie. Nikomu nie chciało się wstawać do szkoły, a po ostatniej imprezie u Kiby wszyscy wciąż odsypiali dobrą zabawę. Niestety im bliżej egzaminu tym więcej pracy ich czekało, i większość mogło tylko pomarzyć o długim śnie.
         
          Po szkolnych zajęciach coraz częściej od razu szła do domu gdzie zamykała się w pokoju z książkami. Rzadko gdzieś wychodziło, miała mniej czasu dla każdego. Zresztą nie odczuwała tego tak bardzo, bo większość teraz tak spędzało czas. Sam na sam w czterech ścianach na romantycznych spotkaniach z lekturami, powieściami i innymi. Dni stawały się coraz dłuższe, i im częściej patrzyła się przez okno, tym bardziej tęskniła za swoją wolnością. Brakowało jej przyjaciół których widywała w szkole, a po za nią prawie w ogóle.
          - Mamo idę do Sasuke i Naruto - zakomunikowała w przedpokoju, wkładając buty.
          - Teraz? Obiad zaraz - jej mama pokazała się w korytarzu z chochelką w dłoni.
          - Tak prosili mnie bym przyniosła im notatki z biologii - wymyśliła na poczekaniu.
          - No dobrze idź. Ale wróć na noc. Dziewczynie w twoim wieku nie przystoi nocować o chłopaków, nawet jeśli znasz ich całe życie i są oni twoimi przyjaciółmi.
          - Tak, taaak - wywróciła oczami, zamykając za sobą drzwi.



          Delikatnie otworzyła drzwi do mieszkania przyjaciela. Trzymając klucze w dłoni, nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy dostała je. Miała dwa klucze, do mieszkania Sasuke oraz Naruto. Przychodziła do nich bez uprzedzenia. Rzadko też pukała, zazwyczaj używała kluczy. Nigdy nie byli na nią o to źli. Nie przeszkadzała im, ani nie przychodziła w złym momencie.
          Zdjęła buty w przedpokoju. Wszystko było skąpane w ciepłych barwach. Jasne pokoje ukryte były za żaluzjami, przez które z trudnością przebijało się światło. Okna pootwierane na oścież wpuszczały świeże powietrze.
          Sasuke spał na swoim łóżku, okrążony przez różne książki i zeszyty. Na brzuchu miał komórkę, z której słuchał muzyki przez słuchawki. Oddychał spokojnie i dźwięcznie, zupełnie jakby śniło mu się coś przyjemnego.
          Usiadła na brzegu łóżka, ogradzając go od niepotrzebnych rzeczy. Nie mogła się powstrzymać przed tym by nie położyć się obok. Ostrożnie wzięła sobie jedną słuchawkę, którą włożyła sobie od ucha. Przyjemna melodia od razu sprawiła, że powieki stały się cięższe. Zasnęła z palcami w plecionymi w jego palce.

          Gdy otworzył oczy w pokoju panował pół mrok. Było późne popołudnie, a przez zasłonięte okna nie było tu dużo światła. Pierwszą rzeczą jaką ujrzał do anielską twarz, otulona różowym jedwabiem. Równomierny oddech drażnił jego twarz. Zdziwiony, odsunął się od razu w tył, natrafiając plecami na ścianę. Kilka książek, które leżały na parapecie spadły mu na głowę, powodując głośny jęk.
          - Nic ci nie jest? - spytała na wpół senna, dotykając jego głowy.
          - Aish...co tu robisz? - spytał chłodno.
          - Tęskniłam - uśmiechnęła się niewinnie.
          Sasuke westchnął cicho. Jego przyjaciółka siedziała na jego łóżku, w zwykłym t shircie i krótkich spodenkach. Długie, różowe włosy opadały jej na ramiona. Sam nie wiedział czemu o tym pomyślał, ale nagle poczuł do niej pożądanie, które było coraz silniejsze.
          - Zapomniałem, że dałem ci kluczki - pokręcił przecząco głową.
          - Sasuke dobrze się czujesz? - spytała, zbliżając się. Usiadła tuż naprzeciwko niego, dłonią dotknęła jego policzka. Był ciepły i delikatny. Szybko zabrała rękę, przypominając sobie co było ostatnim razem.
          - Nie powinnaś tu przychodzić sama o tej godzinie - mruknął.
          - Przecież dopiero dziewiętnasta.
          - Tak, ale zaraz zrobi się ciemno.
          - W porządku. Przecież jestem u ciebie. Przecież nic mi nie zrobić - uśmiechnęła się.
          - Właśnie tego się obawiam - szepnął.
          - W porządku. Skoro to ty możesz zrobić wszystko - jej poważny ton wywołał mrowienie w podbrzuszu. Nagle sprawy przybrały inny obrót, i nie chcąc wierzyć własnym oczom, patrzył jak Sakura ściąga z siebie koszulkę, zostając w staniku i spodenkach.
          - Oszalał -
          - Ciii - szepnęła, całując go delikatnie. Wsunęła rękę w jego czarne włosy, nie pozwalając mu uciec  tak jak ostatnim razem. Przyciągnęła go do siebie, przywierając do niego ciałem. Przez chwile miała wrażenie, że oboje przewalą się na bok. Jego silny uścisk wokół jej tali wziął się znikąd.
          - Sakura - warknął, odsuwając ją od siebie. Spojrzał na nią surowym wzrokiem, jakby miał zamiar ją zaraz ukarać.
          - Nie wiem w czym widzisz problem. Przecież widzę, że jesteś podniecony. Nie jestem głupia i wiem, że czasami działam na ciebie. Jesteśmy przyjaciółmi w porządku. Przyjaciele też to czasami robię. Nie wiem czemu się tak opierasz! - obrażona przesunęła się na drugi kraniec łóżka. Jej wyraz twarzy przybrał groźną minę. Nie miała zamiaru przegrać tej bitwy. - A w sumie to walić to. Nie mam zamiaru zostać odrzuconą po raz trzeci mam damską dumę - warknęła. Szybkim ruchem założyła na siebie na koszulkę, wstała z łóżka i pośpiesznie prawie biegiem popędziła przez korytarz do wyjścia. Sasuke, który czując się źle za swoje ostre słowa pobiegł za nią. Złapał ją i przycisnął do ściany, zmuszając by spojrzała na nią. Przegryzł mocno dolną wargę, widząc jak łzy  zbierają jej się do oczów.
          - Czy ty musisz zawsze płakać?!
          - Wal się...
          - Sakura popatrz na mnie - rozkazał twardym głosem. - Po słuchaj mnie uważnie. Nie robię tego, bo mnie nie pociągasz, czy jesteśmy przyjaciółmi. Robię to, bo nie chce się w tobie bardziej zakochać. Nie jestem stworzony by kochać.
          - Patrz jakie bzdury wygadujesz.
          - Czy ty mnie w ogóle od cholery słuchasz?! Przecież mówię, że cię kocham, ale powstrzymuje to w sobie, bo nie chce żebyś cierpiała. Rozumiesz? - prawie wykrzyczał jej to.
          - Czemu miałabym cierpieć.
          - Po prostu. Czuje, że będziesz cierpieć - westchnął, puszczając ją. Ręce luźno opadły wzdłuż ciała. Czul się lżejszy. Dużo lżejszy, a jednocześnie czuł jak cierpi w środku.
          - Powiedź mi czemu miałabym cierpieć. Jedyne czego pragnę to być przy tobie, spać koło ciebie, czuć cię, dotykać cię. Być tobą. Nie mogłabym być bardziej szczęśliwszą, wiedząc, że kochasz mnie choć troszeczkę jak ja ciebie.
          - Ja wiem swoje, ty wiesz swoje. Co chcesz żebym zrobił?
          - Nic po prostu pozwól mi się kochać. Przestań być zimnym dupkiem, i pozwól, że będę przy tobie - szepnęła, ocierając łzy.


          Słońce zaszło całkowicie. Pokój ogarnął głęboki mrok. Chłodne powietrze ogrzewało ich rozgrzane ciała, które drżały na wzajemny dotyk. Silne objęcia w których została schowana, sprawiły, że faktycznie czuła się jak mała dziewczynka, ale inaczej. Już miała wrażenie, że ewoluuje w kobietę. Właśnie w tym momencie. Leżąc obok swojego mężczyzny, patrząc mu głęboko w oczy i, całując jego usta, czuła się prawdziwą kobietą.
          Rano nadal tam była. Otulona jego ciałem, nadal czuła go przy sobie, widziała i mogła dotknąć go. Mimo iż spała kilka godzin, czuła się wypoczęta i pełna energii. Całując jego ramie pragnęła zostać tu już na zawsze.
          - Wstawaj zaraz do szkoły - szepnęła, wtulając się w niego.
          - Jeszcze pięć minut -  mruknął, odwracając się do niej bokiem.
          - Jak chcesz idę zrobić śniadanie.
          W między czasie gdy Sasuke brał prysznic, Sakura zdążyła odpisać mamie na SMS, że żyje i nikt jej po drodze nie zabił. Przeprosiła ją krótko, wysyłając tysiąc serduszek, które miały załagodzić jej złość i strach. Później wyjęła swój mundurek z szafki, który tu kiedyś zostawiła po imprezie. Stojąc w przedpokoju i, wpatrując się w siebie w lustrze, pierwszy raz poczuła się w pełni szczęśliwą osobą.
          - Wyglądasz pięknie. Chodź zjeść śniadanie, bo się spóźnimy - szepnął jej półżartem, całując w policzek.
   
          W drodze do szkoły nie trzymali się za ręce. Czuli się jeszcze zbyt skrępowani, po za tym bali się reakcji  Naruto. Oboje musieli przygotować, go na tą nowinę, tak by nie doznał zbyt wielkiego szoku. Dlatego więc gdy spotkali się pod mieszkaniem Naruto, wyjaśnili mu, że  Sakura, przyszła do niego wczesnym rankiem, z śniadaniem. Nie zdziwiło go to. Czasami zdarzyło jej się wstać godzinę wcześniej i przygotować śniadanie dla każdego.
          - Czemu do mnie przyszłaś mieszkam bliżej - powiedział obrażony.
          - Wybacz. Miałam mało czasu, zdążyłam zrobić tylko jedną porcje dla Sasuke - wyjaśniła, uśmiechając się przepraszająco.
          - Czy mi się zdaje, czy wy coś kręcicie - spytał podejrzliwie.
          - Już od lat! - powiedział pogardliwie, wymijając ich.
          W szkole również zachowywali się normalnie. Rozmawiali swobodnie, przebywali z wszystkim. Nie wysłali sobie żadnych ukrytych znaków, nie trzymali się za ręce, nie całowali się. Wszystko toczyło się jak zawsze. Dopiero po zajęciach oboje wspólnie wracali do Sasuke gdzie nagle ich więź odżywała. Wspólnie gotowali, wspólnie się uczyli, a wieczorami gdy robiło się chłodniej, Sasuke odprowadzał Sakure do domu. Zawsze całą drogę trzymali się za ręce, rozmawiając o wszystkim co przyniosło im ślina.
          - Kocham cię - szepnęła całując go.
          - Ja ciebie też - odpowiadał jej i niechętnie pozwalał jej odejść.



          Przełom nastąpił w drugim tygodniu ich związku. Każdy już podejrzewał, że się spotykają jednak nikt nigdy nic nie powiedział. Raz gdy Sakura pakowała swoje rzeczy do szafki, podszedł do niej chłopak z innej klasy. Rozweselony, stał przy niej chwilę, próbując zagadać. Uśmiechał się uwodzicielsko, czasami dotykał kosmyków jej włosów, w końcu i tak został odesłany z kwitkiem. Sasuke był świadkiem tego zajścia ruszył przed siebie stanowczym krokiem. Napięte mięśnie twarzy, ukrywająca się złość w oczach, to wszystko zostało wyładowane w momencie gdy drastycznie zatrzasnął drzwiczki od szafki przed jej twarzą. Jednym stanowczym ruchem obrócił Sakure przodem do siebie i rzucił na szafkę tak, że uderzyła o nie plecami.
          - Auć - jęknęła.
          - Wybacz za mocno trochę  - przeprosił ją.
          - Co to miało być? - mruknęła zła, masując tył głowy.
          - Styl na niegrzecznego chłopca - zaśmiał się przepraszająco. Delikatnie dotknął jej głowy w miejscu gdzie bolało.
          - Oszalałeś!
          - Teraz zobaczysz wariata! - ucałował ją szybko w usta i złapał za rękę. Przeszli tak przez całą szkołę podczas przerwy obiadowej. Sasuke kroczył spokojnie, nie przejmując się hałasem oraz tłumem który się wokół nich robił. Sakura zaś chowała się za jego plecami, chcąc uniknąć spojrzeń i szeptów, które nasilały się z każdą sekundą.
          - Cześć - powiedział spokojnie, siadając obok Naruto przy stole obiadowym. Sakura usiadła obok niego i w tym samym momencie, położył ich złączone dłonie na środku stolika. Zgodny chór narastał z każdą sekundą, aż w końcu wybuchnął.
          - Stary no w końcu!
          - Już myślałam, że nigdy się nie przyznacie - powiedziała zmęczona Ino.
          - Jak mogliście kazać mi tak długo czekać? Powinniście mi powiedzieć od razu! I wy się nazywacie przyjaciółmi? Pff - prychnął Naruto. Przez chwilę udawał obrażonego, po kilku sekundach rozpromieniał się, szarpiąc Sasuke za ramiona wykrzykiwał jaki jest szczęśliwy.



          Tego samego dnia wrócili do mieszkania Sasuke, trzymając się za dłonie. Nie wiedzieli czy to przez letnią atmosferę i duchotę, ale na klatce poczuli energię która zbiera się wokół nich.  Weszli do mieszkania, dysząc cicho.
          - Sasuke - jęknęła spragniona, wsuwając dłonie pod jego koszulę. Nie bronił się. Sam szybkim ruchem ściągnął z niej koszulkę, którą rzucił na ziemie. - Nie wytrzymam - dodała, przywierając do niego. Oplotła jego szyję, całując namiętnie usta. Przegryzała mu delikatnie wargi, a gdy upadli na łóżko, jęknęła mu do ucha. Spódniczka od mundurka zniknęła koło łazienki, tak samo jak spodnie Sasuke. Koronkowe majtki brudne od wilgoci również szybko wylądowały na ziemi, tak samo jak stanik, który jakby sam zsunął się z niej.
          - Boisz się? - spytał, przewracając ją na plecy. Podparł się łokciami po obu stronach jej głowy.
          - Czemu bym miała?
          - Bo to twój pierwszy raz. Chyba, że jest coś o czym mi nie powiedziałaś - zaśmiał się.
          - Marzyłam o tej chwili tysiąc razy. Emocjonalnie i psychicznie nie jestem już dziewicą - przegryzła mu wargę, zachęcając do działania. Jej dłoń powędrowała do bokserek, które zsunęła powoli. Dotknęła jego żołędzia i wsadziła go sobie między nogami. Zatopiła główkę w swoich płynach. Następnie kciukiem rozmazała ją owalnym ruchem.
          - Jakie to były fantazje? - uśmiechnął się, całując jej szyje
          - Kiedyś ci wszystkie opowiem.
          - Spełnimy je wszystkie - dodał, zjeżdżając językiem wzdłuż jej piersi. Zatoczył kilka kółek przy obu sutkach. Całował każdy centymetr jej ciała. Pachniała delikatnością, kwiatami i niewinnością. Sama miękkość jej skóry sprawiała, że dochodził.
          - Będzie boleć - ostrzegł ją, rozsuwając nogi.
          - Jakiś ty doświadczony - zażartowała. Poczuła małe zawstydzenie, gdy wpatrywał się w jej kobiecość. Nie wiedziała jak to odbierać, czy jest z nią coś nie tak, czy jest może brudna. Frustrowało ją to. Dopiero gdy delikatnie ją ucałował, po czuła się lepiej.
          Klęknął przed nią, rozkładając nogi. Uniósł jej biodra w górę, i przyciągnął do siebie, kładąc jej uda na swoich. Wszedł w nią delikatnie, nie odrywając oczów od jej twarzy. Pisnęła cicho, gdy się zagłębił. Wiedział, że to ten moment i z całych swoim sił przebił błonę dziewiczą. Sakura podniosła się lekko na łokciach, czując jak prąd przechodzi przez jej ciało. Dziwny ból narastał w środku jej.
          - Teraz się zrelaksuj - poradził jej Sasuke, który nagle znalazł się przy niej. Pochylony nad nią, ucałował ją namiętnie. Przez chwilę miał problemy z skupieniem się. Jej ciało pochłonęło go natychmiastowo. Niczym ciepła, czarna, dziura, która wciągała go. Nie potrafił przestać się ruszać. Robił to odruchowo. Ocierał się ciałem o nią, czując jak napinają się jej mięśnie brzucha. Jej jęki nasilały się z każdą sekundą, aż w końcu przeszły w krzyki. Zaciskała paznokcie na jego plecach, tworząc różnorakie wzorki. Wymawiała jego imię jak mantrę. Jakby był jej Bogiem.
          - Jesteś bardzo...ciasna - szepnął w którymś momencie. Nie wiedział ile czasu minęło, miał wrażenie, że kochają się już dłuższą chwilę, a on nadal miał problemy z odnalezieniem się. Bał się, że może jej zrobić krzywdę.
          - Jest cudownie - jęknęła mu prosto do ucha. Objęła go w biodrach nogami, przyciskając do siebie mocniej.
          - Czekaj spróbujemy tak - oznajmił, przechylając się na bok. Teraz gdy mógł ją w pełni objąć poczuł dużo większą rozkosz. Jej jedna noga przerzucona przez jej ciało, dawała dużo więcej możliwości. Mógł spokojnie patrzeć na jej twarz, którą odzwierciedlała mnóstwo doznań. Przytulona do niego całym ciałem czuła, że zaraz wybuchnie. Czuła jak wychodzi i zagłębia się w niej coraz bardziej. Czuła jak ciepła ciecz wypełniła ją, a ona doszła w głębokich spazmach doznań. Oczy zaszły jej mgłą, te kilka sekund rozkoszy wydawały się trwać wieczność. Wzniesiona na sam szczyt, opadała delikatnie, aż znów ujrzała twarz ukochanego.
          Nawet nie zauważyła kiedy wyszedł  z niej. Nadal czuła jakby miała go w sobie. Ułożyła się wygodniej obok niego. Oddychała ciężko, tak samo jak on. Dopiero teraz zauważyła kilka kropel potu na swoim brzuchu. Czuła jak soki spływają jej po nodze, jak słony zapach unosi się w powietrzu.
          - Chce to przeżywać cały czas - szepnęła, całując go.
          - Kocham cię  - odszepnął.
          - Umyjemy się razem? - spytała ciężko, wstając.
          - Z tobą zawszę.


          Chłodna woda zmyła z ich ciał wspólnie przeżyte doznanie. Oboje myśli się nawzajem, poznając swoje ciała jeszcze dokładniej. Biała, aromatyczna piana, wymieszała się z pozostałościami spermy, którą tak bardzo pragnęła w sobie zatrzymać.
          - Następnym razem użyjemy prezerwatywy - powiedział gdy już umyci i czyści usiedli w salonie przed telewizorem. Wtuleni w siebie, pragnęli zasnąć na chwilę.
          - Wolałabym bez - mruknęła.
          - Po lubisz jeszcze to cudowne gówno.
          - Po tym co teraz doznałam, raczej nie.
          - Pierwszy raz zawsze jest fajny. Wstawaj wracamy do nauki - rozkazał, zostawiając ją samą na kanapie.


          Rodzice Sakury przyzwyczajeni już byli, do tego, że ich córka nie wraca na noc. Odkąd oznajmiła im, że jest z Sasuke przestali się o nią, aż tak martwić. Zostawała u niego wcześniej, uprzedzając mamę SMS. Zazwyczaj uczyli się do późna i zasypiali na kilka godzin. Tej nocy gdy zasypiała  w jego objęciach czuła jak nowe emocje ją targają.
          - Mogę coś zrobić? - spytała, przesuwając się bliżej.
          - Co? - ciekawy przesunął ręką po jej policzku.
          Sakura nie odpowiedziała mu. Dała nura pod kołderkę, gdzie dobrała mu się do spodni. Od kilku godzin nie mogła się skupić na nauce, bo pragnęła ten dzień przeznaczyć na nowe doznania. Delikatnie, zsuwając mu bokserki, objęła jego członek dłonią. Każdą chwilą twardniał i podwajał objętość. W końcu wzięła go do ust.
          - Zakrztusisz się - ostrzegł ją, czując jak głęboko go wkłada. Czując jak fala rozkoszy przechodzi przez jego ciało, zacisnął palce na pościeli.  Z jego piersi wydobył się cichy jęk, a później kolejny i kolejny. Nim zdążył nad sobą zapanować doszedł. Zadyszany spojrzał na Sakure, która uśmiechnięta pojawiła się obok niego. W kąciku jej ust nadal spływała sperma. Otarł ją kciukiem i podstawił pod usta dziewczyny. Delikatne usta objęły go, zataczając językiem kółka wokół paznokcia.
          - Kocham cię, tak bardzo - szepnęła, przytulając się do niego.
          - To była jedna z tych twoich fantazji? - spytał, obejmując ją.
          - Kolejną poznasz jutro w szkolę - zaśmiała mu się do ucha.
          Rozmawiali tak chwilę, aż nie zasnęli.



          Parą byli już od dobrego miesiąca. Pomimo to nigdy nie zaniedbali swojej przyjaźni i rytuału.  Każdego ranka szli za ręce pod dom Naruto. Później puszczali się i zachowywali się jak zwykła trójka przyjaciół. Rozmawiali całą drogę we dwójkę podczas gdy Sasuke zawsze szedł kilka kroków z przodów. Tak było od kilku lat i tak tez zamierzali spędzić resztę dni w tej szkolę.


          Po zdanych testach każdy złożył dokumenty na wybraną uczelnie. Sakura, która od dawna interesowała się medycyną poszła na kierunek lekarza. Sasuke i Naruto od dziecka zainteresowani swoją ojczyzną, obroną jej i wojskiem postanowili zaciągnąć się do wojska. Całą trójka dostała się tam gdzie chciała bez problemów. Czując słodki smak wolności postanowili spędzić wakacje na odpoczynku, a pierwszym przystankiem było morze.
          Pojechali tam całą paczką. Pary mieli własne domki dwuosobowe podczas gdy reszta wynajęła sobie jeden wielki, w którym i tak wszyscy spędzali czas. Wśród ciepłych fal morskich i gorącego piasku bawili się całe dnie, a nawet noce. Zwiedzali najróżniejsze miejsca i szaleli niczym małe dzieci.
          Sasuke i Sakura, którzy przeżywali najpiękniejszy okres swojego związku przeżywali uniesienia w najróżniejszych miejscach. Czasami potrafili się kochać całymi nocami, czasami odrywali się od grupy i znikali gdzieś w odludne miejsce na kilka krótkich chwil. Tworzyli cudowną parę, której związek zawdzięczali fundamentom przyjaźni. Rozumieli się bez słów. Nawet wspólne gry komputerowe podczas których kłócili się, sprawiali wrażenie szczęśliwych.

          W ostatnią noc wybrali się wspólnie na imprezę na plaży. Tłum ludzi bawił się od południa. Kiełbaski i smażone smakołyki przyciągały każdego zagubionego człowieka. Muzyka puszczana z głośników zachęcała do zabawy. Każdy mógł dołączyć do konkursu tańca czy Miss Plaży. Wśród pięknych kobiet i przystojnych panów grupa odnajdywała się idealnie.
          - Co jest Naruto? - spytała Sakura, która, śmiała się z jego głupkowatej miny.
          - Poznałem chyba anioła - oznajmił, nie odrywając wzroku od dziewczyny w czarnym stroju kąpielowym. Długie czarne włosy sięgały jej do pasa, zgrabna pupa ruszała się w rym muzyki tak samo jak całe jej ciało, które ozdobione były jędrnymi, dużymi piersiami.
          - Poczuje się zaraz zazdrosna - zażartowała.
          - Idę do niej. W końcu nie tylko ty i Sasuke możecie się dobrze bawić - powiedział wesoło, kierując się w jej stronę.
          Na miejscu Naruto momentalnie pojawił się jakiś innych mężczyzna. Przystojny, niewiele starszy od nich, świecił dobrze zrobioną klatą. Spodenki kąpielowe nazbyt obcisłe, uwydatniały jego męskość.
          - Piękna pani tu sama? - spytał szarmancko, podając jej drinka.
          - Na szczęście nie - odsunęła jego dłoń w drugą stronę.
          - Nie dziwię się. Jesteś taka piękna, że bym się zdziwił gdybyś była - nachylił się nad nią, ilustrując piękne piersi, schowane za zielonym strojem kąpielowym.
          - Przepraszam mój chłopak tam idzie - powiedziała z wymuszonym uśmiechem, podchodząc do Sasuke, który szedł z naprzeciwko z dwoma piwami.
          - Kto to? - spytał groźnie, przeszywając go wzrokiem.
          - Jakiś chłopak, pytał się czy nie widziałam jakiegoś zegarka - skłamała, ciągnąć go w drugą stronę.
          - Chciał od ciebie coś? - spytał zły.
          - Mówię, że nie.
          - Patrzył się na ciebie jakoś dziwnie? - ciągnął.
          - Normalnie. Jak człowiek, który pyta drugiego człowieka o zgubiony zegarek - zaśmiała, całując go w policzek.
          - Masz załóż to na siebie - rozkazał, ściągając z siebie podkoszulek.
          - Zazdrosny? - spytała, zakładając ubranie.
          - Zabił bym każdego kto by cię tknął - szepnął.




          Wakacje minęły nadzwyczaj szybko. Dopiero w ostatnich tygodniach odczuli, że służba zbliża się wielkimi krokami. Sasuke, który coraz bardziej zastanawiał się nad wycofaniem, nie był wstanie wyobrazić sobie wyjazdu na kilka miesięcy. Za bardzo uzależniony od jej obecności wpadał w panikę i własną złość. Denerwował się z byle powodu. Krzyczał i robił awantury, o każdego chłopaka który tylko spojrzał na nią. Sprawa się tylko pogorszyła gdy Sakura zamieszkała z nim. Kontrola, która nigdy wcześniej nie była obecna w ich związku, teraz nagle dała o sobie znać. Każde jej wyjście musiało być informowane. Co godzinę wysyłała mu SMS z kim jest i co robi, a gdy tego nie zrobiła po powrocie do domu musiała się zmierzyć z złym humorem ukochanego.
          - Sakura znów się spóźniłaś! - krzyknął któregoś dnia, stojąc w drzwiach. Zegar który wisiał w przedpokoju wskazywał godzinę 11:15. Spóźniła się więc piętnaście minut.
          - Piętnaście minut nie rób już afery - mruknęła, ściągając buty w przedpokoju. Zirytowana tą sytuacją wyminęła go bez słowa, udając się do kuchni.
          - Chce po prostu żebyś dotrzymywała słowa. Skoro powiedziałaś, że wrócisz o 11 to chce żebyś o tej godzinie wracała - zażądał.
          - Na litość boską. Sasuke nie jest to godzina czy pół godziny, a piętnaście minut daj już spokój!
          - Jak wyjadę to też będziesz wracać tak późno. A może jeszcze zaczniesz sprowadzać tu kochanków?  - warknął, zrzucając na ziemie doniczkę które stała na półce.
          - Oszalałeś?!
          - Przyznaj się lepiej od razu co robiłaś u Ino. Jeśli tak właściwie u niej byłaś. Może spotkałaś z kimś - syknął przez zaciśnięte zęby, łapiąc ją za kołnierz koszulki. Przycisnął ją do siebie, próbując wyczuć obcy zapach.
          - Co jest z tobą? Od kiedy stałeś się taki zazdrosny? Już wytrzymać nie mogę!
          - Myślałem, że mnie kochasz - prychnął, rzucając ją o ścianę.
          - Przeginasz powoli - jęknęła, wstając ciężko. Wkurzona udała się do drugiego pokoju gdzie zatrzasnęła drzwi na klucz. Pomimo krzyków i gróźb nie wychodziła stamtąd do nocy. Szlochała cicho pod nosem. Czekając, aż Sasuke zaśnie. Dopiero późno po dwunastej wyszła. Cichutko na palcach weszła do sypialni, gdzie spodziewała się, że będzie spać. Tymczasem siedział w ciemnościach, czekając na nią.
          - Chodź tu - zażądał głosem, twardym i surowym.
          Jak pies uklękła przed nim, nie wiedząc czego się spodziewać.
          - Jak ja mam wyjechać skoro tak cię kocham, że zaraz oszaleje? - spytał, przytulając ją.
          Sakura wybuchła płaczem, obejmując go. Jej ukochany miał za trzy dni iść na próbną służbę. Miała go nie widzieć przez sześć miesięcy. Na samą myśl coś w niej pękało.
          - Kocham cię Sasuke. Tak bardzo cię kocham  - jęknęła.



          Ostatniego dnia nie wyłazili z mieszkania. Cały dzień spędzili w łóżku, ciesząc się sobą.
          Był to czas gdy oboje mogli uprawiać seks godzinami. Nie brakowało im sił, ani słów podniecenia. Gdy raz dochodzili Sakura wymyślała nowe to rzeczy, dzięki czemu szybko stawiała go na nogi.
          - Obiecaj mi, że do mojego powrotu nie dotkniesz się - poprosił, wchodząc w nią kolejny raz. Zatapiał się w jej ciepłej, kobiecości.
          - Nawet nie mam zamiaru - jęknęła. Zacisnęła palce na jego pośladkach, zmuszając go tym samym by wszedł głębiej. Chciała go czuć w sobie całego. Na zmianę cały czas.
          - Zrób ze mną co chcesz. Jak chcesz - krzyknęła.
          Jego ruchy nagle mocniejsze i szybsze targały całym jej ciałem. Jego dłonie które pieściły jej pierwsi, były dotykiem anioła. Lizała jego ciało i całowała jak swój największy skarb. Plastikowa folia raz za razem lądowała na niewielkiej kupce, która rosła z każdą godziną.
          Małą przerwę zrobili się wieczorem na obiad. Obfity posiłek dodał im więcej energii. Naczynia niedbale rzucone do zlewu zostały tam do następnego dnia.
          - Nie chcę cię zostawiać - szepnął, całując jej kobiecość. Zlizywał płyn, który nigdy się nie kończył. Napawał oczy jej waginą, która idealnie gładka, była tylko kilka tonów ciemniejsza od je mlecznej skóry. Pachniała tak cudownie, zwłaszcza tej ostatniej nocy.
          - Nie zostawiaj mnie! - poprosiła, siadając na nic. Drażniła go, wkładając czubek penisa w siebie, a następnie szybko wyciągając. Wodziła żołędziem po swojej kobiecości, kąpiąc go własnej spermie. - Umrę z tęsknoty - jęknęła, w końcu wprowadzając go do ciała. Sasuke westchnął głośno. Nie mógł znieść tego wolnego ślimaczego tempa. Usiadł w siadzie prostym po czym zmusił Sakure by klęknęła, podpierając się rękami. Złapał za jej idealnie kształtną pupę i, i tracąc zmysły, poruszał się w niej jak oszalały. Jęki znów narastały w pokoju, wypełniały mu głowę, tak samo jak sperma wypełniała jej ciało. Orgazm przeszedł jego ciało od stóp do głów. Sakura upadła na twarz, rozkładając się wygodnie. Oczy same jej się zamykały.
          - Te sześć miesięcy szybko miną - zapewnił ją, kładąc się obok.
          - Czy mógłbyś z powrotem we mnie wejść? - spytała senna. - Chcę cię w sobie. Chce żebyśmy byli jednością.
          Sasuke zrobił jak poprosił. Wszedł w nią od tyłu, i przytulony do niej zasnął.




          Pierwszy miesiąc rozłąki był najgorszy. Kilka telefonów nie wystarczyło im. Tęsknota brała górę. Im częściej Sakura opowiadała o nowych znajomych na uczelni tym większą złość czuł w sobie Sasuke. Szalał, gdy myślał o nowych kolegach, o miłych chłopakach którzy chętnie z nią jędzą obiady i siadają obok niej na wykładach. Podczas jednodniowego zwolnienia do domu, wybuchnął. Ich pierwsze spotkanie od ponad półtora miesiąca, a on krzyczał i rzucał rzeczami po domu. Szarpał nią i przeklinał. Tego dnia Sakura wróciła do rodziców na noc, dopiero rano wróciła gdy Sasuke wychodził.
          - Nie tak to miało wyglądać!  - powiedziała pełna żalu.
          Sasuke kończył sznurować desanty. Ubrany w mundur, tylko zwiększał w niej pożądanie.
          - Kocham cię - szepnął, całując ją w czoło.
          Wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Nie wrócił się, nie przytulił ją i nie przeprosił. Wrócił na służbę.




          Do końca służby widzieli się raz. Na jego urodziny. Za zgodą przełożonego pozwolili jej wejść na teren obozu. Wyodrębnili im osobny pokój z którego nie wyszli nawet na kolację. Pochłonęli się tak żarłocznie jak jeszcze nigdy. Stare łóżko złamało się w połowie nocy, przez co zostali na samym materacu, który przesuwał się po całym pokoju. Nad ranem Sasuke oprowadził ją po obozie. Pokazał jej pryczę. Jadalnie oraz miejsca gdzie ćwiczą i trenują. Ubrany w mundur na środku parku do ćwiczeń miała ochotę rozebrać go i kochać się z nim na łonie natury, gdzie roiło się od kamer. Niestety czas gonił ich i nim się obejrzała stała już po drugiej stronie bramy.
          - Kocham cię  - krzyknął.
          - Ja ciebie też. Widzimy się za miesiąc.




          Po miesiącu On i Naruto wrócili do domów. Oboje zostali przydzieleni do desantowców. Mieli zostać w swoich mieszkań i czekać na wezwania. Raz na tydzień mieli treningi oraz spotkania z psychologiem. Stacjonować mieli w Konoha, aż do odwołania. Wypłatę również mieli miesięczną. Wszystko po woli układało się jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Niestety prywatne nie wyglądały już tak dobrze.
          Sasuke który w obozie nasłuchał się ładnych pochwał na temat swojej dziewczyny poczuł się bardziej zazdrosny. Nie mógł słuchać jak koledzy mówili o jej zgrabnych nogach czy pupie. Nie spodziewał się nawet, że niektórzy podsłuchiwali ich, i masturbowali się, słysząc jej krzyki. Teraz gdy był w domu pilnował jej jeszcze bardziej. Wspólnie chodził z nią na zakupy, a czasami nawet na wykłady. Odprowadzał ją i przychodził po nią.
          Gdy widywali się całą paczą lub w trójkę w kawiarniach obserwował uważnie kto na nią spogląda i jaki ma wyraz twarzy. Jego nadopiekuńczość zepsuła ich relacje intymną, oraz nadszargała zaufanie. Sakura nie rozumiała jego zazdrości. Denerwowało ją każde pytanie o obcego mężczyznę, który uśmiechnął się do niej. Miała dość morderczych spojrzeń, które wymieniał na ulicy. Męczyło ją to. Traciła pociąg do niego. On zresztą zaczął traktować ją jak rzecz. Coraz częściej kochał się z nią bez gry wstępnej, czy pytania. Wracał do domu, odciągał ją od nauki i wchodził w nią, dając sobie ulgę. W nocy udawała orgazm by móc iść spać i rano wstać. Gdy znikał na jeden dzień do jednostki odprężała się z znajomymi i dawała sobie chwilę relaksu, wylegując się wannie. Wtedy często sama się zaspokajała. Nigdy nie przyznała mu się, że ukrywa wibrator, który używała często. Nie czuła już przyjemności z seksu. Odkąd się kłócili traciła ochotę na czułości, do tego egzaminy i ciągła nauka. Była zmęczona.

          Któregoś dnia gdy Sasuke wyjechał na ćwiczenia, wypożyczyła kasetę wideo pornograficzną. Usiadła wygodnie na sofie i, oglądając trójkąt dwóch mężczyzn jedna kobieta, zatracała się w sobie. Z pomocą wibrującego przyjaciela, przechodziła orgazmy inne niż zwykłe. W połowie filmy, gdy jej ciało dochodziło do wybuchu, nie zauważyła gdy Sasuke wrócił. Zdziwiony krzykami wbiegł do salonu gdzie zastał masturbującą się kochankę. Widząc dwóch mężczyzn, którzy pieprzyli jedna kobietę poczuł narastający gniew. Zrzucił z siebie plecak, i krzycząc przerwał jej przyjemność,
          - Teraz to już ci nie wystarczam? - warknął, kopiąc drewniany stolik.
          Przestraszona zamarła. Nie spodziewała go tutaj tego dnia. Z urządzeniem w środku siebie, nie wiedziała co powiedzieć. Miała złe przeczucia. Odłożyła wibrator na bok, zaciągnęła majtki na siebie, i wstała stając na przeciwko niego.
          - Podniecają cię takie filmy? Też być chciała taki trójkąt?! - krzyknął, popychając ją na kanapę. - Mój penis już cię nie zadowala, czy poznałaś kogoś innego? - spytał, rozpinając rozporek.
          Pierwszy raz w życiu przestraszyła się, widząc jego członka.
          - Przestał byś w końcu gadać o innych facetach. Kiedy zrozumiesz, że nigdy cię nie zdradziłam i nie mam zamiaru tego robić?! - krzyknęła, chcąc wstać. Sasuke znów pchnął ją sofę. Upadła na brzuch. Za nim zdążyła podnieść głowę poczuła jak coś twardego w nią wchodzi. Nadal była wilgotną, przez co ból nie był tak duży.
          - Oszalałbym gdyby inny w tobie był. Gdyby inny cię kochał - powiedział sadystycznie. Poruszał się w niej gwałtownie. Między czasie spoglądał na telewizor. Jeden z facetów wszedł w swoją partnerkę oralnie. Kątem oka zauważył, że Sakura również na to patrzy. Wyszedł z niej, klęknął i złapał ją za pupę, wypinając ją do siebie. Sakura podparła się rękami. Oczy naszły jej łzami gdy wszedł  między jej pośladki. Nigdy nie czuła takiego bólu który rozrywał ją od środka. Chlipała cicho, słysząc jak jej ukochany sapie ciężko.
          - Od kiedy masz tą zabawkę? - spytał kpiąco, biorąc wibrator do ręki. Bez zastanowienia włączył go i wsadził go w nią.
          Kolejny jęk rozerwał jej pierś. Czuła się okropnie. Jeszcze gorzej się poczuła gdy pierwszy raz w życiu dostała klapsa. Mocnego soczystego. Mięśnie na jej pośladkach napięły się jeszcze bardziej. Jeszcze jeden klaps, i wiedziała, że jej duma została zdeptana. Poniżył ją w najgorszy możliwy sposób.
          - To twoja kara...Obiecałaś mi, że nigdy nie będziesz się sama zaspokajać - wypomniał jej. Wyciągnął urządzenie i rzucił nim o ścianę. Kawałki wibratora rozsypały się po podłodze. On doszedł w niej, ale wciąż nie miał dosyć. Wszedł w nią ponownie, dokańczając to co nie zdążyła marna namiastka penisa.
         
          Ciepła sperma paliła ją od środka. Nie było w tym nic przyjemnego. Wręcz obrzydzało ją do. Upadła zbesztana na poduszki, chowając twarz przed światem. Nie chciała na niego patrzeć. Nie potrafiła.
          - Nie płacz. Czy to nie była jedna z twoich fantazji? - spytał, idąc do pokoju.
          Wykorzystując do pobiegła do łazienki gdzie zamknęła się. Odkręciła kurek z wodą, mając nadzieje, że to zagłuszy jej płacz. Przeglądając się w zaparowanym lustrze zastanawiała się kim jest dziewczyna którą tam widzi. Dwudziestoletnia zmęczona dziewczyna z podkrążonymi oczami i włosami poprzyklejanymi do jej zapłakanej twarzy. Trzęsła się jak galaretka, czując ból psychiczny i fizyczny.


          - Sakura wyjdź! Błagam cię wyjdź! - krzyczał, waląc pięścią w drzwi. Była późna godzina, prawie ranek. Przez sześć godzin siedziała w łazience. Nie słychać było wody, przestałą też płakać. Panowała tam cisza, jakby nikogo nie było.
          - Wyjdziesz czy mam wywarzyć te drzwi! - warknął, kopiąc w nie.
          Wkurzony wyciągnął z szafki pudło z narzędziami. W kolejne piętnaście minut wyrzucił zamek do kosza. Wszedł do ciemniej łazienki. Przez chwilę nie czuł żadnej obecności. Dopiero jak zaświecił światło zobaczył ją. Siedziała w wannie, skulona, obejmując rękami kolana. Woda sięgała jej do uda. Oczy miała czerwone i podkrążone. Skórę pomarszczoną jak u starszej osoby. Gdy zanurzył dłoń w wodzie, przeklął, czując jaka jest zimna.
          - Wyłaź - rozkazał, łapiąc ją za rękę. Ona wyrwała się tylko, i bez słowa schowała głowę między kolana. - Wyłaź do cholery! - warknął, łamiącym się głosem. Nie wiedząc co zrobić, wszedł do wanny. Usiadł na przeciwko niej i objął ramieniem. Cała jego złość minęła nagle, gdy jej drobne ciało wtuliło się w jego.
          Ostrożnie wyciągnął ją z wody. Zaniósł do pokoju i położył na łóżku. Wytarł ją dokładnie i ubrał. Jej skóra powoli wracała do normalności. Była zmęczona i na taką wyglądała. Nie mówił nic, patrzyła na niego martwym wzrokiem, jakby duchem wędrowała gdzieś. Nie poruszała się, bolały ją wszystkie mięśnie.
          - Przepraszam, przepraszam, przepraszam - szeptał jej, kładąc się obok. Nie objął ją ramieniem jak zawsze. Bał się, że ją skrzywdzi jeszcze bardziej. Głaskał ją tylko delikatnie po głowię, nasłuchując jej szlochu.
          Dopiero po godzinie odwróciła się do niego przodem. Sama wtuliła się w niego, żądając bezdźwięcznie by zrobił to samo. Objął ją więc najdelikatniej, a jednocześnie najmocniej jak potrafił.




          Takie incydenty wybaczała mu za każdym razem. Kochała go naj bardziej na świecie i pomimo iż cierpiała z powodu jego fanaberii nie potrafiła go zostawić. Jednocześnie nie potrafiła się nim cieszyć jak kiedyś. Kłótnie które w przeciągu następnych pół roku zdarzały się średnio raz na tydzień wykańczały ją. Nie odczuwała tej miłości co dawno, dawno temu. Nie czuła się kochana, ani zaspokajana. Sex też znikł gdzieś po drodze. Uczyła się długo, do później godziny, kładła się gdy on już spał, a później wstawała wcześnie na wykłady i praktyki. W wolne dni, on też nie naciskał na nią jak kiedyś. Mimo, że przestali okazywać sobie czułość, kochała go mocno. Czasami przytulała się do jego pleców i wciągała jego zapach. Czasami całowała go namiętnie i powracało pożądanie, które budziło się w niej. Niestety to uczucie szybko znikało.


          Kolejny przełom miał miejsce w nowym roku. Kończąc dwadzieścia jeden Sakura zaczęła nowe praktyki na uczelni. Sasuke który jak zawsze odbierał ją, był świadkiem jak jakiś obcy mężczyzna dotyka ją. Dłonią snuje po jej klatce piersiowej, aż do podbrzusza, a następnie palcem wskazuje jakąś inną część ciała. Na nic się zdały tłumaczenia, że pokazywał jej na sucho jak nacinać skórę. Nie słuchał, że nie dotknął jej tylko w powietrzu jej pokazywał. Jego złość przysłaniała wszystko. Był to szczyt jego zdenerwowania co doprowadziło do kolejnego rękoczynu. Uderzył ją w twarz po czym pchnął na łóżko. Znów ją gwałcił, dla własnej przyjemności.
          Policzek który piekł ją niemiłosiernie, nie  sprawiał jej tyle bólu co czyny Sasuke. Gdy spuścił się na jej ciało, jak na ostatnią szmatę zerwała się na proste nogi.
          - Bydle z ciebie - warknęła.
          - Skoro nie przeszkadza ci jak inni mężczyźni cię dotykają, a przeszkadza jak robi to własny chłopak może się jeszcze wyprowadzisz! - krzyknął za nią. Trzask nowych drzwi od łazienek, wywołał w nim jeszcze większą furię. Cisnął  starą prezerwatywą w kąt i złapał się za głowę, tłumiąc w sobie krzyk.

          Umyła się w mgnieniu oka i wszyła z łazienki. Szybkimi płynnymi ruchami pakowała najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Nie odpowiadała na żadne pytania Sasuke. Nawet wtedy gdy zaczął ją przepraszać i klękać. Nie bała się znów dostanie. Chciała się stąd po prostu wydostać.
          - Sakura - jęknął załamanym głosem, zagradzając jej drogę.
          - Tym razem przesadziłeś. Sam kazałeś mi się wynosić to idę nie zatrzymuj mnie teraz - powiedziała twardo, wymijając go. Ubrała niedbale tenisówki i wyszła, trzaskając za sobą drzwi.



          Z wielką śliwą pod okiem nie mogła wrócić do domu. Pozostało jej tylko jedno bezpiecznie miejsce do którego mogła iść. Było dopiero południe. Była pewna, że ta osoba będzie w domu i najprawdopodobniej będzie spać.
          Obudził go dzwonek do drzwi. Zmęczony i zaspany podreptał do wejścia.
          - Naruto - szepnęła Sakura, rzucając mu się w objęcia.
          - Sakura co się stało? - spytał przejęty, widząc jej łzy. Dopiero jak podniosła twarz ujrzał siniaka pod jej okiem. Nie musiał o nic pytać wiedział co się dzieje, i kto jej to zrobił. Sasuke opowiadał mu kilka razy, że jest o nią szaleńczo zazdrosny. Nie uwierzył jej gdy mu mówił, że kilka razy szarpnął ją. Myślał, że się zgrywa lub, że to było podczas ich igraszek.
          - Zabije go! - warknął.
          - Nie! - zaprotestowała - Zostań tu ze mną błagam cię!
          Nie mógł patrzeć na łzy swojej przyjaciółki. Pierwszy raz w życiu widział ją w takim stanie. Nigdy się tak nie trzęsła, nie chowała się w jego ramionach, bojąc się najmniejszego cienia. Nie taką ją pamiętał i kochał.

          Sakura postanowiła zrezygnować z wykładów. Nie chciała nigdzie wychodzić. Chciała się schować. Całe dnie siedziała razem z Naruto w domu. Rozmawiali wspólnie, oglądali telewizje, a nawet grali w gry z ich dzieciństwa. Była mu wdzięczna za wszystko. Najbardziej za to, że opuszczał własne spotkania służbowe by z nią zostać. Komórka które dzwoniła cały czas została wyłączyła po tygodniu. Naruto udało się zbić Sasuke z tropu tylko do tygodnia. Gdy w drugim tygodniu opuścił spotkanie był pewny, że Sakura u niego jest. Mimo to zjawił się u nich tylko dwa razy. Nie chciał wyjść na wariata, więc gdy po pięciu minutach nie wpuszczono go, odchodził do domu.

          - Dowódca mnie chyba zabiję - westchnął Naruto, odkładając komórkę na bok.
          - Przepraszam, to moja wina.
          - Nie przejmuj się teraz ty jesteś najważniejsza - uśmiechnął się szeroko.
          - Dziękuję - ucałowała go w policzek.
          - Przepraszam to znów z jednostki - wyjaśnił, łapiąc za telefon.
          - Dobra idę sobie - wystawiła mu język.
          Naruto patrzył jak przyjaciółka przechodzi przez cały pokój. Jej długie odsłonięte nogi sięgały nieba, biodra kołysały się z każdym krokiem. Przez nocną koszulę przebijały się sutki. Włosy powiewały delikatnie, roznosząc słodki zapach szamponu. Zanim zamknęła drzwi uśmiechnęła się do niego delikatnie.
          Sam nawet nie zauważył kiedy ręka powędrowała mu do spodni. Czuł jak rośnie mu z podniecenia. Samo wspomnienie jej ciała pobudzało go. Do tej pory łatwo rozwiewał sprośne myśli. Byli przyjaciółmi, nastawił się na to, że przyjaciółek nie można dotykać. Ale odkąd zamieszkała u niego, ta bariera zanikała. Co noc kładli się obok siebie spać. Jej delikatne ciało, czasami dotykało jego. Bezwstydnie tak jak teraz chodziła po domu w majtkach, odsłaniając kawałek nieba.
          - Tak, tak. Dobrze. Do widzenia - powiedział pośpiesznie.  Marzył o tym by rozłączył się i iść do łazienki. Gdy odłożył słuchawkę wybiegł z pokoju jak oparzony. Przed drzwiami wpadł na Sakure która trzymała w rękach ubrania na zmianę.
          - Idę się wykąpać - oznajmiła.
          - A w porządku. Chciałem się ogolić, ale spokojnie korzystaj - uśmiechnął się pośpiesznie.
          - Ty golić się? Niby co? - zakpiła, dotykając jego gładkiej skóry.
          - Po prostu ich nie widać i nie czuć -  mruknął obrażony. Jej dotyk tylko pogorszył sprawę. Naturalnie wycofał się z powrotem do salonu. Tam zasiadł na kanapie, gdzie nie wytrzymał dłużej.

          Zazwyczaj prysznic brała długi i kojący. Tym razem postawiła na coś szybkiego. Widziała jak się spieszy, nie chciała mu zajmować łazienki. Po pięciu minutach więc, wyszła obwiązana białym ręcznikiem. W przedpokoju słyszała ciche jęki. Zainteresowana podążała za nimi, aż do salonu. Uchyliła delikatnie drzwi. Zdziwiła się, widząc jak Naruto masturbuje się. Głowę miał odchyloną do tyłu. Szeptał coś pod nosem. Wyglądał na zatraconego w swoim świcie. Napięła mięśnie ciała, słysząc jak woła jej imię. Teraz zrozumiała, że biegł do łazienki, bo podniecił się na jej widok. Rozumiała, że mieszkała u niego prawie trzy tygodnie. Przez trzy tygodnie Naruto wychodził z domu tylko po zakupy po czym wracał szybko. Był niezaspokojony, a do tego mieszkał z kobietą.
          Bez zastanowienia weszła do środka. Nie wyczuł jej obecności. Nie słyszał jak klęka. Przez chwilę oglądała jego penis. Wydawał się odrobinę mniejszy niż Sasuke. Był równie duży, i prawie takiej samej długości i grubości co on.
          Odsunęła jego dłonie na bok, po czym objęła jego członek ustami. Najpierw włożyła go sobie głęboko do gardła, po czym wyciągnęła go i zatoczyła językiem kilka kółek na jego żołędziu.
          - Sakura - jęknął Naruto.
          - Rozluźnij się - poprosiła dźwięcznie.
          Zacisnęła palce tuż przy nasadzie. Rytmicznie lizała go, i wkłada do ust. Drażniła go zębami. W przeciwieństwie do Sasuke jemu to nie przeszkadzało. Miała wrażenie, że robił się większy. Obejmowała jego jądra dłonią, stymulując je równie dobrze co sam członek. W końcu wybuchnął jej w ustach. Sperma wydostała się na zewnątrz kącikiem jej ust. Wyciągnęła go całego. Nie zdziwiła się, gdy nadal stał. Wręcz uśmiechnęła się.
          - Dobrze - szepnęła. Wyprostowała się. Delikatnie rozwiązała ręcznik, który spłynął po niej.
          - Sakura błagam nie - jęknął. Chciał zaprotestować, ale co właśnie się wydarzyło za bardzo go podniecało.
          - Jesteśmy przyjaciółmi. To dozwolone. Mieszkam u ciebie. A ty nie kochałeś się z nikim prawie miesiąc. Ze mną możesz - szepnęła.
          - Jesteś dziewczyną mojego przyjaciela nie mogę!
          - Jakbyś nie zauważył właśnie zerwaliśmy. Po za tym Naruto - kucnęła przy nim - Pamiętaj, że ciebie też kocham - szepnęła, całując go - Ja ciebie też pragnę - dodała, przyciągając jego twarz do swojego  brzucha.
          Naruto zachłysnął się zapachem płynu pod prysznic. Skóra idealnie jedwabista. Nie mógł się powstrzymać i nie pocałować jej. Palce które zanurzyły się w jego włosach, kierowały go w dół, aż do jej łechtaczki, którą skosztował. Całował ją i lizał jakby była najpyszniejszym cukierkiem na świecie. Jej soki oraz jego ślina spłynęły jej po udzie.
          Jęknęła cicho, czując jego język w sobie. Coś włączyło się w jej ciele. Bodźiec który odpowiedzialny był za pożądanie.
          - Wystarczy - szepnęła, odsuwając go od siebie. Usiadła nim okrakiem. Nabiła się na niego, aż po sam korzeń. Wszedł w nią tak gładką i tak delikatnie jakby tam mieszkał.
          Naruto również jęknął. Była taka cieplutka i taka wilgotna. Idealnie wpasował się w jej ciało. Poruszył lekko biodrami, tak samo jak Sakura. Płynnie uzupełniali się. Piersi które skakały przed nim, błagały o dotyk. Zacisnął dłonie na każdej z niej. Pasowały do jego dłoni jak ulał. Były jędrne, a jednocześnie miękkie. Pachniały łąką. Ssał je tak jakby było tam mleko.
          - Boże Naruto - jęknęło mu do ucha, zarzucając ręce na szyje. Już dawno nie czuła takiej ekscytacji oraz uniesienia. Od prawie roku nie czuła, że wzlatuje.
          - Nie mogę dłużej w tej pozycji - odpowiedział, przewracając ją na plecy.
          - Zrób to powoli i delikatnie - poprosiła.
          Tak właśnie zrobił. Z pełną czułością i delikatnością. Wydłużał jej rozkosz. Oboje spijali słodkości z swoich ust. Czasami patrzyli się w dół, obserwując jak penis wychodzi i wchodzi. Podniecało ją to bardzo. Nie chciało dochodzić, ale wybuchła głośno. Głowę spuściła w dół pozwalając by zwisała jej swobodnie przez sofę. Naruto, który wyszedł chwilę później, opadł po drugiej stronie kanapy dysząc. Głaskał delikatnie jej stopę, która wyciągała się w jego stronę.
          - Wybacz minęło trochę czasu - uśmiechnął się zakłopotany.
          Sakura utkwiła oczy w jego na pół stojącym członku. Próbowała wrócić pamięcią do dnia kiedy z Sasuke potrafili tak długo się zabawić.
          - Pozwól, że teraz będę samolubna - szepnęła. Wzięła go do ust tak bardzo zachłannie i łapczywie, jak jeszcze nigdy.
          - Tyłem? - spytał, widząc jak nabija się jego męskość plecami do niego.
          Poruszała się delikatnie, z głowa odchyloną. Palce zaciśnięte na jego nogach, wskazywały na to, że była w swoim świecie - A więc to miałaś na myśli, że będziesz samolubna - zaśmiał się. Usiadł prosto, przytulając się do jej pleców. Chciał by doznała maksimum rozkoszy. Teraz gdy była tylko jego, i gdy chłonęła go całą sobą, chciał się jej oddać. Całował więc jej aksamitną córkę. Zaciskał od tyłu jej piersi. Kciukami drażnił jej stuki które twardniały. Czasami dotykał jej łechtaczki, a gdy jęczała głośniej jego imię, nie mógł się powstrzymać, by doprowadzić ją do innego orgazmu. Bezkarnie, pieścił jej najczulszy punkt ciała.
          Czuła jak targają nią zmysły. Słyszała jego jęki, słyszała mlask ich ciała oraz, bicie serc. Czuła go w sobie tak intensywnie jak nikt. Jakby znów na nowo przeżywała swój pierwszy raz. Wariowała, gdy lizał jej płatek ucha, gdy w tym samym czasie pieścił jej łechtaczkę. Przyjęła każdy jego wtrysk. Zmęczona oparła się o niego plecami. Nie wyszła z niego jeszcze. Nie czuła takiej potrzeby. Pozwoliła by cała sperma wylała się do niej. Wiła się wciąż z rozkoszy, czując jak cały czas stymuluje jej kobiecość. Nigdy nie przypuszczała by, że człowiek może osiągnąć tyle uniesień na raz.
          - Dziękuję ci. Nie martw się. Mam bezpłodne dni, dlatego pozwoliłam ci się dojść we mnie - szepnęła, odwracając się do niego przodem. Ułożyła się wygodnie na jego klatce piersiowej. Objęła go mocno, pozwalając by ich płyny wymieszały się.
          - Czy ja też mogę cię kochać? - spytał na wpół wesoły. Jego oczy kryły smutek w sobie. Wiedział, że później zostanie zraniony, ale nie przejmował się tym. Teraz był szczęśliwy. Trzymając w objęciach ukochaną osobę, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Patrzył na jej spokojną, śpiąca twarz i wiedział, że to ją kocha nad życie.


          Kolejny tydzień minął, a oni pozostali zamknięci w swoim świcie. Tańczyli wspólnie tańce towarzyskie na środku salonu. Śpiewali stare hity, i biegali goli po pokoju jakby byli jedyni na świecie. Spędzali długie godziny na wspólnym kąpaniu się, zjadali śniadania, obiady i kolacje z własnych ciał. Cieszyli się sobą ile się dało.
          Pod koniec piątego tygodnia, gdy Sakura szykowała się do kąpieli usłyszała pukanie do drzwi. Chwilę później zamarła, słysząc głos Sasuke. Tak dawno nie słyszała tego niskiego, wibrującego głosu.
          - Naruto wiem, że u ciebie jest!
          - Stary ona nie chce się z tobą widzieć. Wybacz jestem między młotem, a kowadłem.
          - To nie ty szalejesz z braku jej obecności. Pozwól mi ją tylko zobaczyć - głos był coraz głośniejszy, domyśliła się, że wszedł do środka.
          - Wybacz kąpie się nie możesz wyjść - słysząc słowa Naruto, odkręciła szybko kurek z wodą. Przyciśnięta do drzwi nasłuchiwała każdego słowa.
          - Nawet nie wiesz jak strasznie za nią tęsknie. Nawet nie wiem jak bardzo się nienawidzę za to co zrobiłem. Sakura dziewczyna, którą znam od małego, z którą dorastałem i w której kochałem się przez cały ten czas. Osoba, którą powinien chronić i dbać jak o największy skarb...naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić...tak kurewsko nie chciałem. Sakura jest jedyną osobą, która pokochała mnie. Jedynym moim marzeniem  - głos załamał mu się. Domyślała się, że płaczę, co tylko sprawiło, że coś złapało ją za serce. Nigdy nie widziała, ani nie słyszała jak płacze. Zawsze ukrywał się, lub płakał tylko przy Naruto.
          - Wiem, że ją kochasz.
          - Najbardziej na świecie. Cholera. Zaraz oszaleje. Ona tam jest, a ja nie mogę jej zobaczyć. To cholernie boli.... idę.
          - Gdzie idziesz?
          - Nie wiem. Powiedź jej, że będę czekać po domem jej rodziców. Niech przyjdzie. - Tu słowa ucichły. Musieli się przenieść do przedpokoju, skąd już nie dochodził wyraźny dźwięk.
          Siedziała chwilę na zimnych płytkach, pozwalając by woda marnowała się. Jej ciało nagle ocknęło się i wołało by znaleźć się w objęciach Sasuke. Bolało ją serce, bolało ją wspomnienie o nim.
          - Sakura w porządku?
          - Co? Co mówisz nie słyszę cię! Kąpię się! - skłamała
          - Nie nic. Co chcesz obiad?
          - Cokolwiek! Zaraz wychodzę.
          Otarła szybko łzy, które płynęły samoistnie. Nałożyła trochę kosmetyków na siebie tak, że czerwone podkrążone oczy zniknęły.

          - Był tu ktoś? - spytała, wychodząc z turbanem na głowie,
          - Tak Sasuke?
          - Co chciał?
          - Powiedział, że będzie czekać na ciebie pod twoim domem, aż nie wyjdziesz - oznajmił z nutką smutku w głosie, jakby się bał, że zaraz wybiegnie do niego.
          - Debil...z niego - mruknęła na niego, siadając przy stole.
          - Nie mów tak. On po prostu cię bardzo kocha. Bądź co bądź jesteśmy przyjaciółmi cała nasza trójka. Jak trzej muszkieterowie.
          - Masz rację - zaśmiała się, całując go w usta.


          Sakura siedziała na balkonie, rozmawiając z swoją mamą przez telefon. Nie dowierzała jej, gdy jej mówiła, że od wczoraj Sasuke siedzi na schodach. Zmartwiona powiedziała, że ma się dobrze i żeby nie martwić się o nią.
          - Co kupiłeś? - spytała radośnie, wchodząc do kuchni.
          - Piwo! - zawołał, wyciągając całą skrzynkę.
          - Wiesz, że po piwie, jestem bardzo napalona - zaśmiała się, biorąc puszkę piwa.
          - Skąd, ja? - powiedział niewinnie, otwierając swoją puszkę.
          Po czterech puszkach piwa, zasnęła twardym snem. Obudziła się dopiero późną nocą, wczesnym porankiem, gdy cisza była tak głęboka, że piszczała jej uszach. W tym właśnie momencie poczuła nasilające się w kroczu pożądanie. Nie mogąc dłużej wytrzymać wdrapała się na Naruto. Sunęła mu bokserki, i szepcząc czułe słówka, stymulowała go ręką. Naruto obudził się po kilku sekundach. Zdzwiony nie wiedział co się dzieje.
          - Pragnę cię. Nie mówiłam, że po piwie jestem podniecona - szepnęła, całując go namiętnie.
          Dopiero teraz zauważył, że siedzi całkiem naga pochylona nad nim. Czuł na podbrzuszu wilgoć, która podniecała go. Penis rósł jej w rękach zupełnie jak potulne zwierzątko.
          - Dotknij mnie - poprosiła.
          Naruto podniósł się na rękach. Oparł się wygodnie o framugę łóżka, po czym spełnił jej żądanie. Dotknął jej piersi.
          Nie tu niżej.
          Zsunął dłoń wzdłuż jej brzucha, aż w końcu natrafił na jej kobiecość. Zanurzył w niej jeden palec.
          - Więcej - rozkazała, nie przestając bawić się jego członkiem.
          Włożył kolejny.
          Dopiero przy trzecim jęknęła szczęśliwie. Poruszał ręką delikatnie, ale stanowczo. Lepkość jej ciała, złączyła jego palce. Jęczała coraz głośniej, prosto do ucha, ocierając się piersiami o jego klatkę. Palce obuch dłoni wbiła w jego ramiona. Im szybciej wkładał w nią palce, tym większe dreszcze nią targały. Podniecony sam złapał się za penisa.
          - Zostaw go dla mnie - jęknęła przez orgazm.
          Naruto wyciągnął z niej palce i wytarł o pościel. Z powrotem rozłożył się wygodnie na całej długości łóżka. W tym czasie Sakura odwróciła się do niego plecami. Patrzył się przez jej kręgosłup jak karmi się jego męskością. Robiło to z taką wprawą, a jednocześnie zawsze go czymś zaskakiwała.
          Jęknęła cicho, czując jak Naruto łapie ją za pupę i przyciąga. Nigdy wcześniej nie uprawiała tej słynnej pozycji 69. Nie mogła się skupić, gdy lizał ją, a jednocześnie palcem drażnił jej łechtaczkę.
          - Jak masz ochotę się kochać? - spytała, kładąc się do niego przodem.
          - Szybko. Mam ochotę to zrobić szybko i ostro - wydukał z zawstydzeniem.
          - To dobrze, bo ja też. Zrób to jak chcesz. Jestem dziś twoja - uśmiechnęła się zadziornie, kładąc się obok. Rozłożyła nogi, pozwalając mu by zrobił co chciał.
          Naruto położył się na niej. Zanim w nią wszedł oblizał jej ciało, od kobiecości po jej usta w których się zatopił, wchodząc w nią jednocześnie. Wsuwał w nią język, w tym samym tempie, co wykonywał ruchy frykcyjne. Czuł jak wzrasta napięcie w jego ciele. Chciał jak najszybciej się od nich uwolnić. Wsunął swoje ręce pod jej pośladki i uniósł jej biodra w górę. Sakura podniosła wysoko nogi, zaginając kolana na jego barkach.
          - Boże jaka ty jesteś ciasną - jęknął, przyśpieszając tempo. Po raz kolejny zatracił się w niej w bez pamięci. Pchał się w nią jak szalony. Robił tak by wchodzić całym, aż po samą nasadę, aż jądrami dotykał jej ud.  W końcu doszedł zmęczony. Przez jego ciało przeszła fala przyjemności. Sakura doszła chwile później. Teraz leżała zadyszana, chłonąc zimno pościeli.
          Wyszedł z niej dopiero po kilku minutach. Ułożył się przy niej, nasłuchując jak jej oddech wraca do równowagi.
          - Chciałbyś coś jeszcze zrobić? Póki jestem podniecona?
          - Pocałujesz mnie na dobranoc?
          - Oczywiście.
          Pochyliła się nad nim z uśmiechem. Objęła jego wargi swoim, w namiętny, pełny uczuć pocałunek, który nawet w niej wywarł szok. Zlizała z ust jego ślinę po czym ułożyła się obok. Naruto zasnął od razu. Jego głośne oddechy sprawiały, że wyglądał na szczęśliwego i spełnionego.
          W tym samym czasie Sakura wymknęła się do łazienki. Umyła się szybko, spakowała swoje rzeczy, i wraz z wschodem słońca wyszła z mieszkania.
          Naruto otworzył oczy w momencie gdy drzwi się zamknęły. Uśmiechnął się gorzko pod nosem.
          - A więc taki był twój prezent pożegnalny? Mogłem wymyślić coś oryginalnego i kazać jej się przebrać - zaśmiał się pod nosem, przewracając się na bok. Przejechał dłonią, po jeszcze ciepłym miejscu. Wiedział, że tak będzie. Pomimo to nie myślał, że to będzie tak bardzo boleć.


          Konoha powoli rozświetlała się. Była późna jesień. Na ulicach panował chłód. Ulice skąpane w niebieskich barwach, budziły się do życia. Sakura biegła do swojego mieszkania. Już z daleko widziałam jego zarys. Zatrzymała się kilkanaście metrów wcześniej. Za nim ruszyła przełknęła ciężko ślinę.
          Sasuke siedział na schodach, skulony, z głową schowaną między ramionami. Miał na sobą jeansy, adidasy, oraz cienką kurtkę. Drżał lekko, niczym bezdomny. Z bólem serca kucnęła naprzeciwko niego. Wyciągnęła dłonie z kieszeni po czym huchnęła w nie kilka razy. Dopiero ciepłe ręce położyła na niego. Sasuke zareagował od razu. Podniósł zaspane oczy. Ujrzał roześmianą twarz Sakury, która rozbrzmiała jasnością, wschodzącego słońca za nią.
          - Dzień dobry. Czekałeś długo? - spytała łamiącym się głosem. Dotknęła jego policzka. Dwudniowy zarost wbił jej się w skórę.
          - Głupia. Zachorujesz! - powiedział drżącym głosem. Szybko ściągnął z siebie kurtkę i założył na ramiona dziewczyny. - Przepraszam. Naprawdę przepraszam - powiedział z kruchą w głosie.
          - Ciiii. Wracajmy do domu - poprosiła, wstając.
          Sasuke stanął na przeciwko niej. Czas zatrzymał się na sekundę gdy chłodne powietrze rozwiało jej włosy.  Przytulił jej drobne ciało do siebie. Nic nie  powiedział. Załkał cicho pod nosem, tuląc jej głowę do piersi, chowając się jednocześnie w gąszczu jej włosów.

           Wracając do domu w którym mieszkała prawie przez dwa lata poczuła uczucie nostalgii. Nie zdziwił ją fakt, że została wszystko tak jak zostawiła. Brudny kubek po herbacie nadal stał na stoliku, jej kapcie rzucone w salonie, książki którymi rzucała z zdenerwowania, ubrania które porozrzucała. Wszystko to leżało na ziemi niedbale, zupełnie tak jakby nie było jej dzień, a nie ponad miesiąc.
          - Mogłeś chociaż posprzątać, za nim wróciłam - zaśmiała się pod nosem, ciągnąc go za rękę w głąb mieszkania.
          - Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogłem się odnaleźć. Zupełnie jakbym zapomniał jak funkcjonować bez ciebie - westchnął żałośnie.
          Oboje usiedli w ciepłym salonie w fotelu. Z Sakurą na kolanach, której nogi zwisały beztrosko przez podłokietnik. Otulona w jego ramionach oraz koc, który dawał im dodatkową warstwę ochroną, odczuła w końcu jak bardzo tęskniła za nim, jednocześnie jak bardzo zmęczona była przez ten tydzień. Dopiero teraz zasnęła w jego objęciach, jakby nie było jutra. Nie ruszali się tak przez cały dzień. Nie odczuwali głodu, więc nie wstawali na posiłek. Siedzieli zajęci własną bliskością, oraz rozmową, której brakowało ostatnimi czasami. Czuli się jakby ostatni rok nie istniały, jak wrócili do dni w których byli szczęśliwą, beztroską parą, której jedyny kłopot był czy mają przy sobie paczkę prezerwatyw.
          Tej nocy gdy zasypiała obok niego odczuła jak bardzo go kocha. Nie potrzebowała nikogo prócz jego i jego bliskości. Leżała tak godzinę, wpatrując się w jego twarz, aż sama zasnęła. Pierwszy raz od dawna śniła o czymś dobrym i przyjemnym.
          - Dzień dobry - usłyszała z samego rana. Ostatnie jesienne, promienie słoneczne zawitały do ich pokoju, rzucając światło na jego spokojną twarz. Był tylko lekko zmęczony. Widziała to w jego oczach. Męczarnie którą musiał przeżyć bez niej przez ten miesiąc. Wyczytała z nich długą powieść o katuszach, które przeżywał.
          - Dzień dobry - zamruczała, gdy gruby trzydniowy zarost przejechał po jej ramieniu.
          - Spóźnisz się na zajęcia - oświadczył łagodnie, odgarniając różowe, pasma, jedwabiu z jej twarzy.
          - Nie chce jeszcze wracać na uczelnie - jęknęła niczym mała dziewczynka, chowając się w jego ramionach. Przylegając do niego całym ciałem, zachłysnęła się zapachem jego nagiej skóry.
          - Nie chce żebyś przeze mnie jeszcze więcej problemów miała.
          - Nie będę mieć.
          - Wstawaj, ja zrobię jakieś śniadanie - powiedział bardziej stanowczo. Wyskakując łóżka, ucałował ją w czoło, i zrzucił kołderkę na ziemie, tak by nie była wstanie się znów przykryć.
      

          - Nie odprowadzisz mnie? - spytała, wytrzeszczając oczy, spoglądając na Sasuke, który cały czas paradował w piżamie, i sprzątał po śniadaniu. Spokojnie, włożył do szafy ostatnie naczynia, wytarł dłonie o dresowe spodnie i z uśmiechem oznajmił, że od teraz nie będzie tego robił.
          -Ufam ci na tyle, że jestem w stanie wytrzymać myśl, że idziesz na uczelnie sama - ucałował ją w czoło. Ciepłe usta pozostawiły po sobie niedosyt, który pragnęła zniwelować.
           - Nie idę nigdzie - jęknęła, łapiąc go łapczywie za szyje. Niczym małpka uwiesiła się na nim, spijając z jego warg namiętnie pocałunki.
           - Do szkoły! - rozkazał żartobliwie, wyrzucając ją za drzwi - Kocham cię - dodał jeszcze, a ruchem ręki, nakazał jej już iść.
           - Ja ciebie też - uśmiechnęła się promiennie, niczym słoneczny dzień w ten chłodny poranek.



          Po wykładach od razu wracała do domu. Stęskniona nie myślała o niczym jak o swoim mężczyźnie którego tak bardzo kochała. Wspólne wieczorne spacery przypominały jej okres gdy byli początkującymi kochankami. Tak jak za dawnych lat chowali się po uliczkach by skraść sobie pocałunek, siedzieli w parku nad rzeką, chodzili do przydrożnych budek na przekąski. Całe dnie spędzali, grając w jakieś gry, na wspólnych kąpielach czy wspólnej nauce, podczas której Sasuke sprawdzał jej wiedzę. Coraz częściej pojawiali się u rodziców Sakury na obiady, rozmawiali o przyszłości i planowali swoje wspólne życie. Dni dłużyły im się przyjemnie.
          - Sasuke - zamruczało mu do ucha, gdy ten czytał książkę, w ciemnym pokoju, a jedynie mała lampka rzucała światło na jego twarz.
          - Co? - oderwał się od czytania. Odłożył książkę na stolik jednocześnie, pozwalając Sakurze by usiadła mu na kolanach.
          - Kiedy znów będziemy się kochać? - szepnęła, przegryzając mu płatek ucha. Wiatr zawiał mocno w okna, a jej ręką, powędrowała do guzików od koszuli - Minęło tyle czasu, prawie dwa miesiące, nie mogę wytrzymać już - dodała spragniona, rozpinając zapięcie po zapięciu.
          - Już wkrótce. Najpierw pójdziemy świętować nasz trzyletni związek - odpowiedział z zadziornym uśmiechem. Spoglądając jej głęboko w oczy, wręcz z prowokacją, zapiął koszulę z powrotem, na koniec całując jej zgrabne dłonie. - Ale możemy się już położyć, prawie nie zauważyłem jak ten czas mi zleciał - szepnął, wstając. Jedną ręką mocną objął ją za ramię, a drugą włożył pod ugięcie kolan i niczym książę, zabrał swoją księżniczkę do łoża.



          Najdroższa, najekskluzywniejsza i z pewnością nie tak słynna i dobra restauracja jak Ichiraku Ramen, mieściła się w największym Hotelu w Konoha. Pięćdziesięcioro piętrowy budynek widoczny był z każdego miejsca w mieście. Nocą na szpiczastym czubku, mieniły się różnorakie kolory neonów, które zwabiały zmęczone dusze. W samym środku, dokładnie na dwudziestym piątym piętrze, mieściła się owa restauracja, która pomimo kolosalnych cen, cieszyła się dużą popularnością.
          On ubrany w czarny klasyczny garnitur, z białą koszulą w spodniach, oraz czarną muszką, która zdobiła jego szyje, przyciągał wzrok bogatych pań, które wydawały miliony w tym jednym miejscu. Sakura w wyrafinowanej, srebrnej sukni, do ud, z odsłoniętym dekoltem, i w szpilkach, na które wydała ostatnie swoje pieniądze, kroczyła przed korytarz niczym najpiękniejsza kobieta na świecie, która ma przy sobie najprzystojniejszego mężczyznę.
           Trzymając się za ręce wsiedli do windy jako pierwsi. Stanęli na samym końcu w kącie, podekscytowani swoją kolacją. Jeszcze nigdy nie byli razem w takim miejscu. Zawsze chodzili do kawiarni, do kina lub na ramen. Oboje czuli się jak władcy świata. Na drugim piętrze weszła duża grupa ludzi. Po ich ubiorze, oraz symbolu na jednakowych czapeczkach, domyślili się, że jest to wycieczka z innego kraju. Przytłoczeni przez ich wielkie plecaki Sakura jeszcze bliżej przysunęła się do ukochanego. Stali twarzą w twarz do siebie, złączeni ciałami. Ich poszczególne punkty ciała stykały się, dodając im odwagi, oraz ekspresji.
          - Nie rób tego - zagroziła cicho.
          Sakura, która stała oparta plecami o ścianę, dokładnie na wprost drzwi, została mocniej przygnieciona przez Sasuke, który stał do niej przodem, a tyłem do reszty. Jego plecy zakrywały ją w większości. Nie mogąc zrezygnować z takiej okazji, przysunął ją bliżej kąta, w którym się schowała. Jego dłoń powędrowała pod jej sukienkę.
          - Jak dobrze, że nie ubrałaś tych rajstop - szepnął jej uwodzicielsko, wodząc kciukiem pod jej koronkowymi majtkami. Winda zatrzymała się na dziesiątym piętrze, gdzie weszły dwie osoby. Kobiecy głos, oznajmił, że drzwi się zamykają, a gdy rozbrzmiał charakterystyczny sygnał, Sasuke wprowadził w nią dwa palce.
          Cichy jęk wydobył się z jej piersi. Przez głośne rozmowy obcokrajowców, miała nadzieje, że nikt jej nie słyszał. Napięła wszystkie mięśnie ud, czując jak jego palce ruszają się w niej.
          - Przestań - szepnęła na krótkich oddechu. Złapała się mocno za jego koszulę, bojąc się, że zaraz zemdleje z rozkoszy. Dwa palce w chodziły w nią, powoli. Zbyt powoli, co  ją doprowadzało do szału. Jej oddech robił się coraz płytszy. Patrząc prosto w oczy Sasuke widziała, jaką frajdę ma, widząc jej w takim stanie. Słodki zapach jego perfum otulał jej twarz.  Dopiero teraz dał sobie we znaki. Uwielbiała jego zapach. Teraz gdy mogła wręcz narkotyzować się jego wonią miała ochotę zedrzeć z niego ubrania.
          - Jeszcze dziewięć pięter - szepnął jej rozbawiony, podtrzymując drugą ręką, za plecy, które w spazmatyczny sposób poruszały się odpowiednio do bioder. Na dziewiętnastym piętrze wysiedli wszyscy. Nikt nie zwrócił na nich uwagę. Jakby ich tu nie było wyszli, rozmawiając jeszcze głośniej.
          - Dopadnę cię! - wyjąkała głośno. Jej głos rozbrzmiał w windzie i echem odbił się w ich głowach.
          - Nie skończę tutaj, mam ochotę to zrobić w domu - zaśmiał się, wyciągając z niej wilgotne palce które wytarł o chusteczkę.
          Drzwi otworzyły się na dwudziestym piątym piętrze, a ona szalała z hormonów. Teraz gdy prawie dosięgła nieba, musiała usiąść przy stole, zajadając się jakąś głupią przystawką, zamiast jego ciałem, które miała ochotę pochłonąć.
          - Jesteś bardzo niegrzeczny - zawarczała dźwięcznie.
          - Smakuje ci sałatka? - zmienił temat, uśmiechając się zadziornie.
          - Więcej wina? - spytał kelner, podchodząc do ich stolika.
          - Tak poprosimy....A...a... - wyrwało mu się. Młody chłopak popatrzył na niego pełen strachu, bojąc się, że może znalazł coś w swoim talerzu, lub nie smakowało mu.
          - Stało się coś?
          - Nie, nie przepraszam. Czasami mam tak, że mnie nagle kłuje w piersi - powiedział przepraszająco.
          - W porządku. Już się bałem, że to coś poważnego. Smacznego i życzę  miłej kolacji - dodał, odchodząc.
          Sasuke spojrzał na Sakurę. Jego wzrok przepełniony dzikością i surowością, która bawiła go niezmiernie.
          - Rewanż? - spytał, zaciskając palce na sztucach.
          Sakura uśmiechnęła się do niego łobuzersko. Biorąc do ust, całego koktajlowego pomidorka, nie przestawała ruszać stopą, którą stymulowała jego kroczę. Długie do ziemi, obrusy, zasłaniały ją szczelnie, więc nie zdradzało tego co właśnie mu robiła. Chichotała cicho, czując jak jego spodnie nabrzmiewają, a jego mięśnie żuchwy napinają. Walczył sam ze sobą. Z własnym pragnieniem, które nasilało się z każdym jej ruchem.
          - Wystarczy - przerwała nagle. Zgrabnie włożyła szpilkę na stopę i jakby nigdy nic, odrzuciła włosy do tyłu.
          Główne danie przyszło, a ona, nie mogąc wytrzymać tego, że siedzi na drugim końcu stolika, przysunęła się do niego.
          - Czy możemy iść? Choćby do łazienki za nim przyjdzie deser? - spytał Sasuke, całując przy okazji, jej ramię.
          - Nie - powiedziała stanowczo. Położyła rękę na jego udzie, i zerkając za siebie spojrzała czy nikt nie patrzy. Dotknęło jego krocza delikatnie, drapiąc jego główkę przez materiał, który napiął się do granic możliwości. - Teraz ty umieraj - rozkazała, wracając do deseru, który podali.


          Całą drogę powrotną spędzili w taksówce, nie odzywając się do siebie ani słowem. Siedzieli na tyłach, w objęciach ciemności, trzymając się mocno za dłonie. Dopiero przy drzwiach coś w nich pękło. Kluczyk obrócił się w zamku, i niczym huragan oboje wpadli do mieszkania, rzucając się na siebie. Sasuke przygniótł Sakurę do ściany, ściągając z siebie górę.
          - Zaraz umrę! - jęknęła mu do ust, ściągając buty. - Uważaj, to nowa sukienkę - mruknęła.
          Sasuke, nie zważając na jej słowa, rozerwał zapięcie. Drugim silnym ruchem, ściągnął z niej sukienkę, rzucając nie potrzebny materiał na ziemię. Białe korale, które kupiła za grosze w butiku, również zostały zniszczone, i teraz białe kulki stukały o drewnianą podłogę.
          - Kupię ci nową - na krótkich oddechu wziął ją na ręce i oparł o ścianę. Jej długie nogi, objęły go w pasie, a zgrabne dłonie pozbawiły go koszuli i spodni. Nie mogąc wytrzymać, zsunął z niej czerwone majtki i jednym ruchem wszedł w nią. Oboje westchnęli głośno. Nie czuli się od ponad dwóch miesięcy, a teraz znów byli jednością. Znów jej ciało pochłonęło go niemiłosiernie i nie zamierzało szybko wypuścić. Szurając nagimi plecami o ścianę, jęczała jak oszalała. Jakby zaraz mieli ją zabić. Walczyła o każdy skrawek jego ciało. Drapała jego plecy, chcąc dodać sobie otuchy.
          - Boże Sakura - krzyknął, powoli kucając. Położył ją na ziemi, nie przestając ruszać się, pchał się w nią jakby zaraz miał być koniec świata. Resztki jej naszyjnika wbiły jej się w plecy. Czując ekstazę rozkoszy oraz bólu, rozszerzała bardziej nogi. Wybuchnęła dokładnie kilka sekund przed Sasuke, który, całując jej szyje, wyrzucił z siebie wszystko ci miał.
          - Dziś nie zaśniesz  - ostrzegła go dziewczyna. Dysząc głośno, rozkazała mu wstać. W pokoju znów rzuciła się na niego jak na dzikie zwierzę. Jak na obiekt pożądania. Jak dokładnie za tych dni, gdy Sasuke zbliżał się do służby, a oni nie wychodzili z łóżka. - Jesteś mój. Jesteś największym głupkiem, którego kocham - wyszeptała, w kolejnym uniesieniu.
          - Zabił bym gdyby ktoś inny cię posiadł - powiedział niskim tonem, wchodząc w nią powoli i delikatnie. Przedłużał jej rozkosz i swoją przyjemność krótkimi pchnięciami. Skóra lepka i pachnąca od ich soków, napinała się przy każdym jego dotyku. Sutki sterczące i twarde, miękły za  każdym razem gdy je lizał i ssał. Jej wnętrze wciąż tak ciasne i wciąż niezmiennie idealnie do niego pasujące.





          Siedząc przy biurku z podręcznikiem do anatomii Sakura ziewała głośno. Zbliżała się godzina piąta nad ranem. Zima głęboko spała, sypiąc do ich okien biały śnieg. Zmęczona poddawała się chłodnym powietrzy, królował w ich pokoju. Gdy spoglądała na śpiącego obok Sasuke marzyła o tym by już skończyć studia i móc zacząć pracować jak on. Patrzyła na jego spokojną, twarz, na jego rytmiczny oddech, i za każdym razem ogarniało ją nieznane pragnienie, które przychodziło znienacka. Tak naglę. Gdy tylko na niego spoglądała. Zamknąwszy książkę dała nura pod kołderkę. Siedząc między jego nogami, po królewsku zajmowała się jego męskością, który jak na baczność, obudził się w jej ustach.
          - Sakura co jest? - spytał, podnosząc kołdrę. Nie często widywał ją o tej porze nocy, zwłaszcza pod czas snu.
          - Już myślałam, że nigdy się nie obudzisz - zaśmiała się, krocząc do niego niczym czarny kot, który kusi swojego pana. Klęknęła w siadzie podpartym nad jego ciało, całując jego zaspane usta. Wsunęła rękę w jego włosy, zachęcając go do działań. Nie musiała długo czekać. Sasuke od razu podłapał jej plan, i jakby ożywiony ściągnął  z niej koszulę. Dłonią przejechał po jej pięknym ciele, aż zanurzył jeden palec w jej wnętrzu. Poruszał nim szybko i stanowczo, jednocześnie, nie przestając ją całować. Całował ją namiętnie i gorąco, doprowadzając do zenitu. Gdy Sakura upadła na plecy, on położył się na niej i, nie zaprzestając penetracji palcem obserwował jej pełną uniesień twarz.
          Mokry palec polizał. Smakowała słodko jak zawsze, nawet jej soki pachniały cudownie. Przyłożył swój palec do jej ust. Język, który oblizał jego paznokieć i usta które go ssały nie wypuszczały go przez jakąś chwilę. Dopiero gdy wszedł w nią jęknęła z rozkoszy.


          - Nie mogę uwierzyć, że obudziłaś mnie prawie o szóstej rano, bo zachciało ci się seksu - zaśmiał się, przytulając jej nagie ciało do siebie.
          - Po prostu tak bardzo cie kocham. Ostatnim razem, gdy Naruto to robił, wytarł swoje palce o pościel debil - zaśmiała się na tamto wspomnienie. Nie zdając sobie sprawy do czego się właśnie przyznała, uśmiechała się za siebie.
          - Co? - spytał Sasuke, siadając. Spojrzał na nią poważnym wzorkiem. Zdawało mu się, że się przesłyszał - Czy ty mi się właśnie przyznałaś do tego, że się kochałaś z Naruto?
          Duża gula utkwiła w jej gardle. Umówili się z Naruto, że nigdy mu o tym nie powiedzą. Wiedziała, że oszalałaby gdyby się o tym wiedziała. Najgorszą rzecz jaką mogła mu zrobić to oddać się innemu mężczyźnie. Zdradza była czymś czego nie tolerował i czego obawiał się najbardziej na świecie.
          - Sasuke ja...
          - Szmata - powiedział załamanym głosem, wstając,
          - Zrozum...to był Naruto...to nasz przyjaciel. Jak mogłam siedzieć obok i patrzeć jak się męczy. Przecież wiesz dobrze tak jak ja jak bardzo mnie kocha...prawie tak mocno jak ty...
          - Ale wybrałaś mnie...mówiłem ci...mówiłem ci żebyś się we mnie nie zakochiwała, bo będziesz cierpieć i żałować w przyszłości i co? Wyszło na moje. Jak głupi byłem o ciebie zazdrosny, jak dureń bałem się o każdego debila, który przechodził obok ciebie, a ty tym czasem pieprzyłaś się z moim bratem, z moim najlepszym przyjacielem...Szmata z ciebie! - ryknął kopiąc pobliskie krzesło.
          - Przepraszam. Na prawdę przepraszam! Błagam nie niszcz tego. Było tak dobrze przez te kilka miesięcy, nie niszcz tego... błagam cię.
          - Jak mam się nie denerwować jak właśnie przyznałaś mi się do zdrady. Ile razy cię ruchał? Lepszy był ode mnie? Podobało cię się? A może nadal się potajemnie spotykacie?!
          - Przestań wygadywać takie głupoty!
          - Może mi jeszcze powiesz, że go kochasz!
          - Sasuke... - jęknęła. Łzy cisnęły jej się do oczów, a ona nie potrafiła patrzeć jak znów szaleje. Jak ogarnia go zazdrość, złość i ból.
          - Przecież wiesz jak bardzo cię kocham...
          - Przecież ja ciebie też...po prostu Naruto...Naruto to nasz przyjaciel kocham go. Kocham go bardzo. Jak mężczyznę i jak przyjaciela, ale to nie oznacza, że ciebie kocham mniej. Kocham cię najbardziej na świecie. Przecież wróciłam do ciebie. Zostawiłam go i wróciłam. Jestem tu z tobą! - powiedziała uspokajając go.
          - Ile razy?
          - Czy  to ważne?
          - Chce wiedzieć ile?! - warknął, rozbijając wazon.
          - Nie wiem przecież nie liczyłam.
          - Więcej niż raz? Dwa? Osiem?!
          - Nie wiem na prawdę. Czemu do tego wracasz?! Kochaliśmy przez dwa tygodnie. Po kilka razy dziennie pasuje?! - krzyknęła w złości. Czuła jak krew uderza jej do głowy. Stary koszmar wrócił, a ona była dwa razy gorsza iż poprzednia jej ja.
          - Suka...nazwałaś mnie idiotą i bydłem, a sama się puszczała z najlepszym przyjacielem.
          - Przestań cię błagam!
          - To dlatego miałaś tą malinkę na szyj. Powiedziałaś mi, że na zajęciach się uderzyłaś, a tak na prawdę to była malinka. I to Sasuke ci zrobił - podszedł do niej i złapał za szyje. Dotknął miejsca gdzie kiedyś znajdowała się czerwona plama. Nie mogąc znieść myśli, że ktoś inny ją miał i całował zacisnął palce. Nawet nie panował nad sobą. Oboje nagle upadli na łóżko, ale jego uścisk nie rozluźnił się. Nie widział jak błaga o oddech. Jak walczy z nim. Nie czuł jak go bije i kopie. Czuł tylko rozdzierający ból w piersi, widział jaj radosną twarz przed sobą, oraz to jak kocha się z innym. Jego psychopatyczne wizje wyszły do świata realnego i przysłoniły mój cały świat. Sakura która uparcie walczyła o oddech, w ostatnich draniach ciała wyciągnęła głowę. Powietrze rozsadzało ją od środka. Jakby jakaś bomba miała wybuchnąć. Robiła jej się coraz słabiej. Jasne światło w pokoju nagle zaczęło ciemnieć, aż w końcu pochłonęła ją nicość.
          Opadła niczym szmaciana lalka na łóżko.W bezruchu leżała z oczami wyłupiastymi, z głową wyciągniętą do przodu jakby wciąż walczyła o ostatni oddech i z ustami otwartymi, z których wydobywał się głuchy krzyk cierpienia.
          Wystraszony upadł na ziemie. Na jego twarzy malował się strach i przerażenie. Nadal do niego nie dochodziło co właśnie zrobił. Złudzenie, że jego ukochana po prostu spała było zbyt silne. Nawet wpadające promienie słoneczne rzucały na jej bladą skórę blask, który dodawał jej zdrowszego i cieplejszego odcienia. Podszedł do niej dopiero po kilku minut. Jego przerażenie przerodziło się w atak paniki. Potrząsał jej ciałem, wołał, krzyczał, a nawet błagał o obudzenie się. Na próżno klękał i modlił się, na nic się zdawały przysięgi, że jak tylko otworzy oczy zapomni o wszystkim. Płakał gorzko nad jej na wpół gołym ciałem, przeklinając się w duchu za to co zrobił.
          Minęły dwie godziny za nim pozbawiony życia zaniósł ją do łazienki. Tam wymył dokładnie jej ciało, brudząc ją tym samym własnymi łzami. Po mimo zimy, ubrał ją w letnią sukienkę, w której wyglądała najpiękniej. Z powrotem położył ją do łóżka gdzie szczelnie przykrył jej chłodne ciało kołderką, a później kocem. Leżąc obok całą noc dbał o to by nie było jej zimno. Miał głuchą nadzieje, że gdy ociepli jej skórę nagle się obudzi. Gdy obejmował ją nadal czuł pulsującą krew w jej żyłach.
          Nad ranem gdy nowe promienie słoneczne wpadły do pokoju nowa fala tęsknoty i paniki go uderzyła. Sakura nadal leżała obok z zamkniętymi oczami. Nie oddychała nie ruszała się. Jej skóra jeszcze bledsza, prawie przezroczysta była dla niego piękniejsza. Na policzkach nadal utrzymywał się rumiany kolor. Jej ciało po całonocnym ogrzewaniu było ciut cieplejsze od zwykłych zwłok.
          Po kolejnej porannej kąpieli w gorącej wodzie jej skóra nabrała lekkiego czerwonego odcienia. Pachniała kwiatami, który niwelował niemiły wzrastający z dnia na dnia zapach. Leżąc nagą na łóżku, poczuł ochotę posiadania jej. Wgłębił się więc w jej sztywnie ciało, które już nie reagowało na niego. Nie przeszkadzało mu to, że ciepło które go zawsze ożywiało zniknęło gdzieś. To nadal było jej ciało i jej wnętrze. On nadal będzie ją kochać i sam ją wypełni, w spazmach dziwnych uniesień, łączył się z nią ostatni raz, by później zasiąść w kącie pokoju i płakać długo, wyjąc do księżyca z tęsknoty.

         
           Tego dnia zima była cieplejsza. W zeszłą noc dała sobie we znaki, przykrywając całą wioskę grubym płaszczem, by następnego dnia powitać mieszkańców ciepłym uściskiem fali słonecznych. Nieba na kilka godzin rozpogodziło się, przynosząc na myśl nadchodzącą wiosnę,
          Nawet na cmentarzu w powietrzu wisiał zapach rozkwitających kwiatów, i świeżego powietrza. Zebrani się tam ludzie nie wiedzieli tylko czy to Sakura, która wdzięcznie leżała w drewnianej trumnie przyniosła ze sobą tą pogodę, czy to pogoda przyszła do niej, by pożegnać ją w iście królewski sposób.
          Był to dziesiąty dzień od jej zgonu. Najbliżsi przyjaciele zebrali się, opłakując ją w drugim rzędzie  tuż za jej rodziną. Matka, która klękała przed kopką ziemi, płakała głośno, zagłuszając księdza. Ta nagła wiadomość spadła na nią niczym grom z nieba. Nikt tak jak ona nie przeżywała straty jedynej córki. Nawet jej mąż, ojciec Sakury, który wydawał się z nią bliższy nie mógł sobie wyobrazić przez jakie katuszę przechodzi jego żona. Naruto, który stał tuż obok,wpatrywał się w tępo w ziemie, w której ją pochowali. Łzy kapały my z podbródka, a on nie starał się ich ukrywać. Cały czas miał przed oczami jaj radosny uśmiech, wesołe oczy i pełną życia twarz, która pochowana była głęboko pod nim, i już nigdy więcej jej nie zobaczy. Czuł, że wraz z trumną pochowali też dużą cześć jego. Wielki kawałek serca, duszy, ciała umysły. Rozdział jego życia, który nazywał się "Sakura" i który miał się ciągnąć obok "Naruto" i "Sasuke" do końca jego życia. Tego czego najbardziej żałował to tego, że nie spędził z nią ostatnich chwil życia. Że po jej wyprowadzce widział się  z nią tylko kilka razy na przyjacielskie spotkanie w kawiarni. Tęsknił za jej osobą, prawie tak bardzo, że czasami brakowało mu oddechu.
          Sasuke, który najbardziej z nich wszystkich przeżywał ten wypadek, stał na samym końcu. Nie potrafił słuchać kazania, ani płaczu zebranych ludzi. Nie przejmował się obraźliwymi komentarzami na jego temat. Nie słyszał nikogo, ani nikogo nie widział. Był on sam na tej wielki ziemi, i jego ukochana, która spała pod jego stopami. Wewnątrz siebie w swoim świecie, ona nadal żyła i nadal była piękna, pełna życia i prawdziwa.


          W kilka godzin później gdy wszyscy się już rozeszli, a Panią Sakurę, wręcz musiano zaciągnąć do domu z nieba poleciały pierwsze łzy. Zbiegiem czasu drobne łkanie przerodziło się rześki płacz Aniołów, które siedziały nad nimi i wycierały łzy. Sasuke, który nadal klęczał przed jej pochówkiem, nie myślała o niczym. Cały przemoczony nie przejmował się chłodem i silnym wiatrem. Trwając w tej agonii, siedział tam i czekał. Nie potrafił pożegnać się z ukochaną. Z całym jej światem.
          Z oddala rozniosło się echo kroków. Ciężkich kroków, które buty rozpryskiwały kałuże na wszystkie strony, brudząc przy tym inne nagrobki.
          Naruto stanął kilka kroków obok Sasuke. Z bronią którą zabrał z jednostki, mierzył go w swojego przyjaciela, który teraz był jego największym wrogiem. Odkąd wszedł do jego mieszkania i poczuł odór rozkładającego się ciała wiedział już co się stało. Nie mógł wyrzucić z głowy obrazu jej przyjaciółki, która leży na łóżku z widocznymi plamami. Jej skóra w dotyku była tak zimno. Jakby przez ostatni tydzień trzymano ją w chłodziarce. W tym samym momencie jak dotknął ją poczuł jak zamarza mu serce. Nie był w stanie patrzeć na swojego przyjaciela. Nie był wstanie go słuchać, myśleć o nim. Nawet gdy patrzył na niego za kratkami czuł, że to za mało. Że on będzie żył tutaj, wyjdzie za dwadzieścia pięć lat, ale to nie zwróci życia jej przyjaciółce. Nic nie przywróci uśmiechu na jej twarzy i nic, ani nikt już nie tchnie w nią życie.
          - Jak mogli cię wypuścić... - syknął.
          - Rozprawa się jeszcze nie zakończyła. Po 24 godzinach musieli mnie wypuścić. Po za tym pamiętaj, że tak samo jak ty ja też mam znajomości w wojsku i policji. Załatwić sobie przepustkę na kilka godzin to dla mnie pikuś - oznajmił bez uczuć, nie spoglądając na niego. Nie musiał i nie chciał. To on jej mu odebrał.
          - Jesteś chory. To przez ciebie Sakura nie żyje.
          - Ale o ty mi ją odebrałeś! Kochałem Sakure ponad moje życie. Kochałem ją tak mocno i tak obsesyjnie, że mógłbym ją zabić...wrócić zabiłem ją! - jego głos załamał się delikatnie - Sakura była dla mnie wszystkim. Była moją matką, moim ojcem, moim bratem, moją duszą, słońce, powietrzem. Była moją przyjaciółką i moją kochanką. Była wszystkim czym ja byłem, a ty mi ją odebrałeś. Wyciągnąłeś po nią ręce, wiedząc, że ją kocham! Opowiadałem ci o wszystkim. O tym co robimy i kiedy się kłócimy....a ty co...zabrałeś mi ją! - warknął. Przez jego twarz przebiegł grymas bólu. Ogromnego bólu, który mieszał się z żalem i złością.
          - To ty obiecałeś, że nic jej nie zrobisz. Oddałem ci ją, bo byłem pewny, że będziesz ją chronić. Powierzyłem jej tobie, bo cię kochała równie mocno co ty i ja ją. Ufałem, że ją obronisz, że będzie szczęśliwa, a tym czasem zamknąłeś ją w klatce. Podciąłeś jej skrzydła. Po mimo to nadal była szczęśliwa. Nawet jak płakała mi w rękach, to widziałem, jak cię kocha. Nawet gdy była ze mną i się se mną kochałam, widziałem, jak myśli o tobie. Sakura była zbyt dobra. Myślała o nas zamiast o sobie...zabił ją...zabiłeś nasze słońce!
          - Bo mi ją odebrałeś! Byłeś moim....jesteś moim bratem. Od małego trzymaliśmy się razem. Traktowałem cię jak rodzinę. Kochałem cię jak brata i uważam cię za brata. Opowiadałem ci o wszystkim. Ufałem ci najbardziej na świecie, a ty ją mi zabrałeś. Wiedziałeś, że nią nie potrafiłem się dzielić. Dobrze wiedziałeś, że Sakura była kimś kogo nie potrafiłem nikomu oddać...nawet mojemu bratu czyli tobie. A ty i tak to zrobiłeś...przyjąłeś ją w swoje objęcia. Posiadałeś ją każdej nocy gdy u ciebie była, wiedząc, że tak na prawdę należy do mnie.
          - Nie wkurzaj mnie! Sakura nie jest jakąś rzeczą, którą ty posiadałeś czy ja! Ona była naszą przyjaciółką! Kocham ją równie mocno co ty...kocham ją tak bardzo, że teraz stoję tu i wymierzam ten głupi pistolet w mojego przyjaciela. W mojego brata, z którym spędziłem całe życie! - krzyknął przez łzy, które nagle cisnęły mu się do oczów. Czarny garnitur prłzesiąkł do deszczówką do ostatniej nitki. Ciężkie nogi, sprawiały, że nie był w stanie podejść bliżej. Palce zaciśnięte na spuście trzęsły się jak galareta.
          - Strzelaj nie trzęś portkami. Nie tego nas uczyli na jednostce! Odbierz mi życie tak jak ja odebrałem je Sakurze. Pozwól mi do niej dojść, jeśli tylko będzie mi to dane. Jeśli nie będę szczęśliwy, mogąc ją choćby oglądać z głębi ziemi, z jądra ciemności. Pokaż mi czy kochałeś ją choćby trochę tak mocno jak ja.
          - Na prawdę chciałbym cię nienawidzić, tak bardzo jakbym chciał, ale nie potrafię. Chciałbym ci też wybaczyć, ale nie potrafię...chciałbym przestać patrzeć na ciebie jak na brata, ale nie potrafię. Już nic nigdy nie będzie takie same...żegnaj.
          Echo wystrzelanej strzały znikł w dźwiękach deszczu. Jak echo odbił się po gąszczu kropel i znikł szybko, jakby wiatr od razu rozwiał tą tragedie, nie dając nikomu znaku co tu się wydarzyło. Martwe ciało Sasuke upadło na świeżą wykopaną zimie, która prócz wody teraz wchłaniała jego krwawą miłości. Z jego aorty trysnął strumień życia, który rozlał się w około, naznaczając tym samym ziemie. Jego ziemię.
          Naruto drążącymi nogami usiadł na kopcu. Ręką w której trzymał pistolet opadła bezwładnie. Czuł jak kolejna cześć jego duszy, ciała i serca odpływa. Jak zanika powoli, odlatuję gdzieś gdzie nie jest w stanie dotrzeć. Miał wrażenie, że już nic w nim nie pozostało. Jakby został pustą skorupą, którą już nie wypełni. Zabił swojego brata i przyjaciela. Wiedział, że to złe,ale od początku przyszedł tutaj  z jednym zamiarem.
          Ostrożnie przyłożył sobie broń do skroni. Ciężka spluwa wyślizgała mu się z rąk. Nie bał się. Raczej czuł spokój. Oddychał spokojnie z przymkniętymi oczami. Wspomnieniami wracał do najszczęśliwszych dni jego życia. Do czasu gdy byli razem w trójkę. Gdy świeciło słońce i nikt im nie przeszkadzał. Siedzieli sami na wielkiej polanie, bawiąc się w wielką rodzinę. Już od najmłodszych lat Sakura bawiła się w mamę, Sasuke w ojca, a Naruto w dziecko, lub brata Sasuke. Wtedy byli szczęśliwi. Wdychali świeże powietrze, nie przejmowali się niczym i nikim. Nikt nie był wstanie wedrzeć się do ich świata. Byli sami. Byli sobą, byli rodziną.
          Kula przebiła jego czaszkę na wylot. Jeden szybko ruch, jeden kpiący uśmiech, a później ciało upadło wzdłuż ciepłej kupy ziemi, usłanej pięknymi kwiatami, które teraz zdobiły miejsce pochówku trzech osób.



 ***



Partówkę miałam wstawić w Walentynki, ale niestety nie zdążyłam. Bardzo długo poprawiałam, gdyż jest to chyba jedna z najdłuższych shotów jakie w życiu napisałam, a po za tym jest jeszcze jedna rzecz, która mnie odciągnęła od bloga. Powiem tylko trzy słowa. YUZURA HANYU MISTRZE - Dziękuję. Może ktoś z Was wie o co chodzi, a może nie. Tak czy inaczej, spóźniona Antywalentynkowa Partówkę.
 Miało być coś co mi się spodoba i coś co mnie przypadnie do gustu, więc jest. Z początku dłuuugo się zastanawiałam nad zwrotem akcji. Początek wyszedł mi dużo ładniej niż myślałam. Bałam się niszczyć takiego obrazu Sasuke, ale koniec końców postanowiłam zostać przy swoim. Powiedźcie mi co wy o tym myślicie.


Pozdrawiam i Za błędy przepraszam.