OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



13 lis 2014

35 - Następnym razem gdy wrócę (SasuSaku)

          Paring:SasuSaku
          M&A: Naruto
          Dozwolone: od 15 lat
          Kategoria: SPOILER, Po wojnie.
          Uwagi: Chciałam opublikować coś innego, ale niestety usunęłam tamtego shota. W sumie tego napisałam z dużo przyjemnością i dość szybko. Dłuższy wywód na końcu. Życzę miłej lektury.


          Dwa tygodnie po wojnie Kakashi przejął rządy jako szósty Hokagę. Pod naciskiem rady, obecnych Kage oraz samej Tsunade, która postanowiła przejść na emeryturę, w końcu zgodził się przyjąć posadę nowego przywódcy. Stojąc w swoim biurze, który niegdyś należał do poprzednich pięciu Hokage rozmyślał głęboko i intensywnie nad minionymi wydarzeniami. Wzrok leniwie podążał za panem, który wykuwał jego twarz w skali. Widać było dopiero lekki zarys i kawałek fryzury. Uśmiechnął się sam do siebie, wyobrażając sobie twarz Naruto obok. Im dłużej myślał o swoim uczniu tym bardziej go podziwiał i szanował. Nawet teraz gdy odebrano mu ramię uśmiechał się radośnie. 
          Nie chętnie wrócił za biurko gdzie leżał plik dokumentów związanych z Sasuke. Smutnym wzrokiem spojrzał na jego zdjęcie  w górnym  prawym rogu. Minęły trzy długie i ciężkie lata od jego odejścia. On jako mistrz i starszy człowiek nie był w stanie uratować, ani też nawrócić tą zbłąkaną duszę, która niegdyś tak bardzo go przypominała. Fakt, że Naruto się udało sprawiało, że czuł się dumny i szczęśliwy.
          - Kakashi gotowy? Wszyscy Kage już przybyli na twoją koronację.
          Kakashi spojrzał na Shizune, która stała w drzwiach z różową świnką między ramionami. W jej oczach widział sympatie oraz chęć pomocy.  
          - Już ide, już idę. Gdzie Gai?
          - Czeka już na dachu.
          


          Cała dziewiątka geninnów zebrała się pod budynkiem Hokagę by uczestnicz w ceremonii nadania tytułu i praw Hokagę. Dumnie z wypiętą piersią obserwowali jak Kakashi leniwie i niepewnie podchodzi do barierki. Na jego lekko zaspanej twarzy malowała się powaga i stanowczość.
          - Nie wierzę, że Kakashi sensei został Hokagę - powiedział po raz kolejny Kiba.
          - Ja nie wierzę, że się zgodził - wtrącił Naruto, nie odrywając wzroku od swojego mistrza. Teraz gdy patrzył na niego czuł jeszcze większą ekstazę. Wiedział, że Kakashi jest stworzony do bycia Hokagę i będzie wspaniałe przewodził wioską. W tym momencie zrozumiał, że na jego drodze do przezwyciężenia wszystkich Hokagę stanął na prawdę silny i godny przeciwnik. 
          - Nie mów, że jesteś zazdrosny - radosny głos Sakury, przeistoczył się w delikatny śmiech, który już dawno nie słyszał.
          - Nigdy! - zapewnił - Wręcz przeciwnie! Teraz będę pracował jeszcze ciężej, by któregoś dnia przegonić mistrza Kakashiego! - zawołał entuzjastycznie, zaciskając pięść w powietrzu. 
          Fala braw zabrzmiała w całej wiosce. Przemowa Szóstego poruszyła serca wszystkich zebranych, a jednocześnie utwierdziła ich, że będzie to kolejny unikatowy Hokagę. 
          


          Bez pukania wszedł do biura Kakashiego, zwracając na siebie uwagę mistrza. Mężczyzna, którego kiedyś znał jako dziwnego, trochę leniwego i wiecznie nieobecnego, ewoluował w prawdziwego Hokagę, który dumnie siedział za biurkiem i wykonywał swoją pracę. W skupieniu z lekko przymrużonymi oczami dokładnie przeglądał wszystkie dokumenty, obmyślał plany na przyszłość i dbał z ukrycia o swoją wioskę jak i cały świat. Widząc go tak odpowiedzialnym sprawiało, że tęsknił za starym Kakashim.
          - Przyszedłem powiadomić cię, że najprawdopodobniej za kilka dni wyruszę w podróż - powiedział bez ogródek, stając przy oknie. 
          - Piąta Hokagę prosiła byś został, aż nie skończy i twojego ramienia - sceptycznie odłożył robotę na bok, by spojrzeć na Sasuke.
          - Na razie chciałbym żeby zostało tak jak jest. To moja kara. Muszę ją przyjąć.
          - Minął dopiero tydzień odkąd wypuścili was z szpitala. Naruto nie będzie zadowolony. Sakura tym bardziej.          
          - Zrozumieją. Nie odchodzę, po prostu idę sprawdzić kilka rzeczy.
          - Co my z tobą mamy - westchnął, stając obok ucznia. 
          - Ta twarz...wyglądałbyś autentyczniej bez tej maski. Co pomyślą sobie ludzie za sto lat? - prychnął pod nosem.
          - Tak myślisz? Powinienem zmienić to? 
          - Rób co chcesz. 
          - Powiesz Naruto czy ja mam to zrobić?
          - Powiem.
          - W takim razie w porządku. Spotkamy się przed twoją wyprawą.
          - Kakashi... - zatrzymał się przy drzwiach, by spojrzeć na mistrza, który w przeciągu sekundy zamienił się z mistrza w Hokagę - Dziękuję - powiedział, wychodząc.
          - Nie ma za co...nie ma za co mój mały uczniu - uśmiechnął się do siebie, wpatrując się w drzwi.


          Całą noc nie mogła spać. Przekręcając się z boku na bok myślała o Sasuke i jutrzejszym dniu. Minęło tak niewiele czasu odkąd wrócił, a już postanowił wybyć. Martwiła się o jego stan psychiczny jak i fizyczny. Bez lewej ręki nie będzie mógł używać większości technik, a co za tym idzie będzie łatwiejszym przeciwnikiem. W ciszy przysłuchiwała się rozmowie Kakashiego i Sasuke. Zastanawiała się kiedy powinna się odezwać, co powiedzieć i czy jest jakaś szansa żeby go zatrzymać. Nie chciała się z nim żegnać. Nie po tym jak wrócił.
          - Mówiąc szczerze w normalnych okolicznościach trafiłbyś za kratki i spędził tam resztę życia - zaczął Kakashi, czując, że tym razem weźmie sobie do serca jego monolog - Jedynym powodem, dla którego twoja wola została wysłuchana, a wszystkie przewinienia wybaczone, jest twoja nieoceniona pomoc w rozproszeniu Nieskończonego Tsukuyomi. Oczywiście sama pomoc by nie wystarczyła. Zawdzięczasz to poparciu głównych sił zakończonej wojny, bohatera Naruto i mojemu jako Szóstego Hokage. Radzę ci o tym pamiętać  - Kakashi zatrzymał się by złapać oddech  - Zatem uważaj, żeby znów nikomu nie podpaść. Bo tym razem mnie się oberwie - poprosił z delikatnym uśmiechem.
          - Rozumiem to doskonale.
          - Naprawdę nas opuszczasz? - odezwała się w końcu - Czcigodna Tsunade powoli kończy tworzenie  dla ciebie sztucznej ręki z komórek Hashiramy.
          - Póki co muszę na własne oczy zobaczyć świat ninja. Chce sprawdzić w jakim obecnie jest stanie - spojrzał na nią poważnym wzrokiem - Czuję, że w końcu zrozumiałem rzeczy, które wcześniej przeoczyłem i jeśli nie wykorzystam tej okazji, stracę szansę i już nigdy ich nie pojmę.
          - A gdybym... - zawstydzona spuściła wzrok. - Poprosiła cię, byś zabrał mnie ze sobą? - spytała nie pewnie, czując jak nagła fala ciepła rozchodzi się po jej ciele.
          - Ta podróż ma być moją pokutą. Moje grzechy ciebie nie dotyczą - odmówił stanowczo.
          - Nie dotyczą? - powtórzyła zgaszona.
          - Zobaczymy się gdy wrócę.
          Niespodziewanie podszedł do niej i dotknął dwoma palcami w czoło. Ten mały i niewinny dla niej gest sprawił, że coś szarpnęło ją za serce. W przeciwieństwie do ostatniego razu nie miała zamiaru płakać czy błagać go by został. Skoro tak postanowił miała zamiar go wspierać i zaakceptować jego decyzje. Nawet jeśli nie rozumiała co tak na prawdę oznacza to pstryknięcie to czuła, że mówi prawdę. I nie ważne czy wyruszy na rok, dwa, pięć, dziesięć lat to ona będzie na niego czekać. Zawsze.
          - Dziękuję za wszystko - dodał z uśmiechem.
          Pierwszy raz widziała coś takiego. Uśmiech Sasuke Uchiha. Prawdziwy, z głębi serca, zwiastujący coś dobrego. Patrzyła na niego i wiedziała, że zmienił się, że wrócił stary Sasuke, który dojrzał i stał się odpowiedzialny. Widząc go takiego zakochiwała się w nim jeszcze bardziej i jeszcze bardziej, jakby jej miłość do niego nie miała dna, ani końca.
          Patrząc jak chodzi czuła, że rośnie w niej siła. Skoro on i Naruto ruszają do przodu ona też musiała. Doskonalić się i wymyślać nowe techniki to był jej cel na najbliższe miesiące dopóki On nie wróci i nie zobaczy, że dojrzała i urosła w siłę na tyle by być godną jego uczuć.
          - Mam nadzieje, że nie pobiją się z nów Naruto - powiedziała, gdy sylwetka Sasuke zniknęła daleko, daleko za horyzontem.
          - Wątpię. Nie są już dziećmi - zapewnił ją mistrz, przyklepując dłonią włosy.*




          Sakura weszła do niewielkiego pokoju, który mieścił się na tyłach szpitala. Do tego zabiegu nie potrzeba było miliona aparatur, lekarzy, ani nawet znieczulenia. Zresztą jaki prawdziwy i dumny mężczyzna pozwolił by sobie na znieczulenie lub jakąkolwiek narkozę? 
          Sasuke siedział przy metalowym blacie. Nad jego jego ramieniem wisiała niewielka lampka, o mocno, żółtym, świetle, które oświetlało tylko centralną cześć pomieszczenia. Piąta Hokagę siedziała naprzeciwko chłopaka z dłońmi złożonymi na sztucznym ramieniu.
          - Prawie kończę. Nie martw się - powiedziała pewna siebie, odwracając głowę do Sakury.
          - Proszę się skupić na operacji i nie zwracać na mnie uwagi - poprosiła przestraszona, przechodząc na koniec sali.
          - Skończyłam. Możesz opatrzyć mu rany, które tak skrupulatnie chowa pod tym płaszczem - prychnęła, wycierając dumnie ręce o biały ręcznik.
          - Co tu jeszcze robisz skoro jesteś ranny!? - warknęła zła.
          - Nie jestem!
          - To ja was zostawiam - zachichotała, kierując się do wyjścia - Miło cię znów widzieć. Ile to minęło? Prawie półtora roku? - spojrzała na niego za ramienia, uśmiechając się z rozbawieniem. 
          - Gdzieś ty był, że nabawiłeś się tylu ran? - fuknęła.
          - I tak nie będziesz wiedziała... - mruknął, wymijająco. Nie przejmując się zbytnio pogadanką Sakury, skupił się na sztucznym ramieniu, które  zdobiło jego ciało. Musiał przyznać, że uczucie było dziwne. Jakby obce ciało, przyczepiło się do niego i nie chciało zostawić. Nie miał pełen sprawności nad kończyną,  a poruszanie nią nie było tak naturalne jak w przypadku prawdziwej ręki. Mimo to już teraz wiedział, że gdy tylko ją wytrenuje to będzie wstanie wrócić do formy.
          


          Po rutynowej kontroli przeszli się nad rzekę gdzie za dziecka lubił przesiadywać Sasuke. Ciepły wiosenny wiatr otulał ich ciała, a zachodzące słońce rzucało promienie słoneczne na tafle rzeki, tworząc specjalną aurę magiczną, otoczkę intymności. Sakura szła kilka krok przed chłopakiem. Dłonie miała splecione za plecami, a twarz radośnie uniesiona idealnie pasowała to delikatnego krajobrazu. Włosy, które sięgały jej za łopatki niesfornie fruwały, jakby chciały odlecieć z kolorowymi ptakami.
         Sasuke w ciszy kroczył za nią. Schowany pod szarym pancho, z dłońmi w kieszeniach obserwował jej łagodne ruchy i radosną twarz. Było w niej coś kojącego co sprawiało, że czuł się swobodnie i mniej niezręczniej niż kilka lat temu. 
          Bez większej przyczyny zatrzymała się nagle. Po kilku sekundach odwróciła się do Sasuke, spojrzała na niego i z uśmiechem podeszła bliżej. 
          Pocałowała go niespodziewanie i pewnie. Bez zapowiedzi, bez pytania, bez myślenia. Idąc za instynktem całowała go z tęsknotą i wdzięcznością. 
          - Mam zamiar na ciebie czekać ile trzeba. Więc następnym razem wróć trochę szybciej - powiedziała lekko zła. 
          Uśmiechając się szeroko zostawiła Sasuke za sobą i dalej szła przed siebie, obserwując rozwijająca się Konohe. 
          - Bo znów masz zamiar wyruszyć...prawda? - spytała, nie spoglądając na niego.
          - T..tak. Za jakiś tydzień - powiedział opanowany.
          Zacisnął dłonie w pięść. Tak lepiej kontrolowało mu się uczucia i emocje, które szalały w nim jak burza i tornado  w jednym.
          - Skoro znów ma cię nie być, zasługuje na jakiś prezent urodzinowy. 
          Sasuke uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedział co się dzieje i gdzie jest, ale nagły impuls nakazał mu złapać ją za rękę. Nie czuł zawstydzenia tak jak ona. Pierwszy raz w życiu to on szedł za nią, obserwując jej plecy. Nie miał nic przeciwko. W głębi duszy zawsze chciał by ktoś trzymał go za dłoń i ciągnął go przez życie. Nawet jeśli to życie miało okazać się krótką drogą do Ichiraku ramen gdzie był umówiony z Naruto i Kakahim, to chciał się tym cieszyć. Idąc sam na sam z nią, wzdłuż pustej drogi, z rozciągającą się rzeką po lewej i widokiem miasta po prawej. Z zachodem słońca za plecami i z jasnym światłem przed nimi mógł powiedzieć, że jest szczęśliwy.
          Tak na prawdę to był tak szczęśliwy, że kolejny grzech doszedł do jego listy pokuty. 




          Sakura stała przy oknie, obserwując milion gwiazd na niebie. Teraz gdy była rok starsza od poprzedniej podróży Sasuke, miała inne rzeczy w głowie i innymi wartościami się kierowała. Nie była już dziewiętnastoletnią dziewczyną, a dwudziestodwuletnią kobietą. Obiecała komuś, że będzie na niego czekać i miała zamiar dotrzymać obietnicy. Nawet jeśli codzienni widok Naruto i Hinaty czy Ino i Saia był frustrujący, to wiedziała, że pewnego dnia będzie tak szczęśliwa jak oni, a nawet bardziej. 
          Usiadła na parapecie, spuszczając nogi przez okno. Wczesny jesienny wiatr, wywołał dreszcze na jej skórze, a dźwięk zakręcanej wody tylko wzmocnił efekt drżenia. 
          - Spadniesz jak będziesz tak siedziała - powiedział jej mężczyzna, wchodząc do pokoju.
          Echo kroków odbiło się w jej głowie.
          - Jestem ninja prawda? Wyląduje na czterech łapach - zażartowała. 
          - Wyglądasz jakbyś mocno myślała nad popełnieniem samobójstwa. 
          - Może dlatego, że jutro znów wyruszasz.
          Sasuke przystanął na sekundę. Odłożył mokry ręcznik na bok i z mokrymi włosami oparł się o stolik, który stał dwa metry za Sakurą.
          - Hej - powiedziała nagle - Chcesz iść ze mną do łóżka? - spytała poważnym tonem.
          - Co?
          - Spytałam się czy chcesz iść ze mną do łóżka - powtórzyła, odwracając się do niego przodem. Zmierzyła go nieobecnym wzrokiem, jakby już była na straconej pozycji - Choć z drugiej strony nie jesteś typem faceta, który chciał by seksu i można by było go nim zatrzymać - westchnęła z udawanym żalem. - Żartowałam. Nie patrz tak na mnie - roześmiała się, wymachując wesoło nogami.
          - Sakura - zaczął, podchodząc do niej bliżej. - Nie sądzisz, że to trochę niebezpiecznie, żeby dorosłemu, dojrzałemu, mężczyźnie proponować seks, a później oskarżać, że jest aseksualistą? - spytał głębokim tonem, podpierając się rękami o parapet po obu stronach Sakury.
          Z lekkim uśmieszkiem spojrzał na jej zmieszaną twarz, czując jak fala ekscytacji spływa po nim.
          - Póki to ty to chyba nie jest niebezpiecznie - powiedziała, dotykając opuszkami palców jego wilgotnej twarzy. - Na prawdę cię pragnę - szepnęła, opierając czoło o jego. 
          Samo przebywanie w jego towarzystwie sprawiało, że nogi uginały się pod nią. Teraz gdy był tak blisko, na w pół goły, z mokrymi włosami i wilgotnym ciałem czuła, że szaleje w środku. Resztkami siły próbowała powstrzymać w sobie zwierzęcy instynkt. 
          Sasuke za to dumnie i długo napawał się jej widokiem. Różowymi policzkami, coraz to cięższym oddechem, zapachem i obecnością. Nie umknęło mu nic. Widział i czuł jak zaciska uda, jak przełyka ślinę, jak ciężko łapie oddech i walczy sama ze sobą. Czuł się zwycięzcą i samcem alfa, który w spokoju i długo będzie trawił swoją ofiarę. Gdy limit się wyczerpał, a jej dłonie nieświadomie zeszły do spódnicy, porwał ją na ręce i schował na łóżku, gdzie rozpoczął pierwszy etap triumfu. 


          Znów spojrzała przez okno na czarne niebo. Cały świat zlewał się w jedno, a ta czarna dziura pochłaniała ją. Czuła się senna i zmęczona. Jej ciało drżało, i to nie od orgazmu, który osiągnęła, ale od tego, że leżała naga obok Sasuke. Otulona jego ramieniem, zapachem, ciałem i płynami. Koiła swoje nerwy i duszę myślami o świeżym powietrzu. Jak dziecko, zaciskała ręce na pościeli, bojąc się, że to uczucie zaraz zniknie. 
          - Następnym razem jak wrócę. Pobierzmy się - powiedział nagle.
          Jej ciało zadrżało ponownie, jakby mało jej było ciepła. 
          - Zero romantyzmu... - mruknęła, przenosząc dłonie na jego ramie. - Ale dobra. Następnym razem jak wrócisz pobierzmy się - zgodziła się.
          Odwróciła się do niego przodem, spragniona jego widoku. Mała lampka nocna oświetlała pokój, który wypełniony był ich myślami i odgłosami. Tak dzielnie walczyła z snem. Wiedziała, że gdy tylko zamknie oczy, a rano znów je otworzy to jego tu nie będzie. Chciała temu zapobiec, zatrzymać go, związać, schować.  
          - Do tego czasu bądź grzeczną dziewczynką - poprosił, rozkładając się wygodnie na plecach. Sakura ułożyła się na prawym boku, kładąc twarz na jego klatce piersiowej. Już tęskniła za jego dotykiem.
          - To ty powinieneś być grzeczny. Jednak nie jesteś taki aseksualny - zawstydzona, spojrzała na niego.
          Sasuke pogłaskał ją czule po głowię.
          - Mogę zrobić to jeszcze raz? 
          - Tak, proszę - westchnęła mu do ust, nie mogąc powstrzymać się.





          Mając nie całe dwadzieścia cztery lata Sakura stanęła na ślubnym kobiercu jaka druga z ich rocznika, tuż obok Temari, która miesiąc wcześniej przeprowadziła się do Konohy. Ubrana w najpiękniejszą białą suknię, z najpiękniejszym makijażem, fryzurą i darem życia w środku czekała na ojca, który wyprowadzi ją do ukochanego. Po tylu latach trudno jej było uwierzyć, że ten dzień w końcu nadszedł - Wychodzi za mąż za Sasuke Uchiha, za jej jedyną i największą miłość życia jaką mogłaby kiedykolwiek mieć. 
          Idąc w jego stronę nie zwracała uwagi na nic. Okrzyki i oklaski gości znikały gdzieś w tle, błysk fleszy też przelatywał jej koło oczów. Płacząca Matka, i prawie płaczący Ojciec w tej chwili nie byli, aż ta ważni jak osoba, która stała przed nią. Piękny, przystojny, dostojny z wypisaną pewnością siebie na twarzy stał w czarnym garniturze. Obok niego stał Naruto z obrączkami w dłoniach. Wcześniej martwiła się, że je zgubi, ale teraz ją to nie obchodziło. Obchodził ją tylko Sasuke i ich sakramentalne "Tak"
          Sasuke uśmiechnął się pod nosem, wyciągając dłoń po swoją przyszłą żonę. Z łagodnym wzrokiem, stanął przed nią, nie mogąc pojąc umysłem, ciałem, ani duszą jak bardzo szczęśliwy jest i jak bardzo piękną ma pannę młodą.


          Sakura stanęła w drzwiach od pokoju dziecięcego. Jasne kolory ścian i mebli sprawiały, że to pomieszczenie było najprzytulniejsze. Duże łóżeczko dziecięce stało na środku dywanu, wielki pluszowy miś w kształcie lista stał tuż obok. Wszelkie kołysanki i zabawki gotowe były do tego by cieszyć małego dziedzica.
          - Co robisz? - spytał Sasuke, stając obok.
          - Nie mogę się doczekać. Aż nasze dziecko przyjdzie na świat - powiedziała ciepło, łapiąc się za brzuch.
          - Chyba oboje się nie możemy doczekać.
          - Wiesz cos?
          - Hm?
          - Dziękuję - spojrzała na męża.
          - Za co?
          - Za to, że pozwoliłeś mi wyjść za siebie. Za nasze dziecko i za to, że jesteś zemną. 
          - Dziwnie się zachowujesz to chyba jeszcze nie ten miesiąc gdzie się ma humorki  - stwierdził zdezorientowany.
          - Możliwe. Po prostu naszła mnie nagła ochota by ci to powiedzieć. Nawet jeśli nie czujesz do mnie tego samego co ja, czy nie kochasz mnie tak bardzo jak ja ciebie...to wciąż jestem ci wdzięczna - uśmiechnęła się delikatnie, przytulając się męża.
          Sasuke odłożył książkę na półkę. Spojrzał na swoją żonę, starając sobie wytłumaczyć za jakie grzechy dane mu było dostać taką nagrodę. Patrzył w jej radosne oczy i wiedział, że jest równie szczęśliwa co on. Przez całe pięć lat ich trudnego związku ani razu nie powiedział jej co czuje. Myślał, że to oczywiste. Trzymali się za ręce, całowali, kochali się i śmiali razem. Mimo to Sakura była Sakurą. Kobietą, a raczej istotą, która potrzebowała potwierdzenia w postaci zbędnych dla niego słów. Nie przeszkadzało mu to. W końcu taką ją pokochał. 
          - Kocham cię Sakura. I jestem pewien, że kocham cię dużo bardziej niż ty mnie - wyznał, mocno przytulając ją. 
          - Musiałam czekać pięć lat i wspomnieć ci o tym żebyś się w końcu przyznał...głupek - szepnęła.
          - Przepraszam. Po prostu to chyba oczywiste, że cię kocham - uśmiechnął się pod nosem.






Minął tydzień od zakończenia Naruto. Sama nie wiem co napisać i co czuje. Odkąd zaczęłam oglądam  i czytać Naruto byłam pewna, że paring, który tak shippuje w końcu będzie razem. Mimo wszystko gdzieś tam w środku mnie, w internetach w mandzę, był znikomy procent, który wskazywał na to, że zakończenie może być inne. Teraz gdy zostało to potwierdzone, wręcz udokumentowane, że Sasuke i Sakura są małżeństwem znikła ta niepewność. Znikło to uczucie, które napędzało mnie by pisać i pisać i dawać wiarę. Niemniej jednak chciał się skupić na czymś innym. Mój świat z blogowaniem zaczął się osiem lat temu, gdy to pierwszy raz poznałam moc opowiadań i Onetu. Pamiętam swój pierwszy blog, i wszystkie inne blogi oraz historię, które czytałam i śledziłam z zapartym tchem (sakura----haruno, ai-sasusaku, historia-sakury, ss-thirsty, sas-sak-love, sakusau, losy-sasuke-i-sakury, haruno-uchicha oraz wiele, wieeele innych, które już niestety nie istnieją ) i zauważyłam jak my same dojrzałyśmy. Piszę w imię wszystkich moich blogowych koleżanek, bo na pewno czują to samo. Osiem lat temu zaczynałyśmy pisać słodkie, niewinne historie, które akceptowały niewinne pocałunki, ewentualnie te "francuskie",  w pewnym momencie naszej przygody Sakurcia, zielonooka, wielkoczoła zamieniła się po prostu w Sakure Haruno, Sasek, czarnooki, Saskłacz, sharinganowiec zamienił się po prostu na Sasuke Uchiha, lisek, Naruciak, niebieskooki, zamienił się po prostu na Naruto Uzumaki, a kaszalot, Kashi, siwowłosy, maskowiec zamienił się po prostu na Kakashiego Hatake. My dorastałyśmy na tej mandze, a wraz z nami nasze oczekiwania i pragnienia. Wyszłyśmy z pewnej sfery, i zamiast tworzyć siedmioletnie dzieci z osiemnastoletnimi rodzicami, zaczęłyśmy przeistaczać naszych bohaterów w dojrzałych dorosłych, pełnoletnich do stosunku, do alkoholu. Teraz prawie każdy blog z shotami lub z opowiadaniami jest dojrzały. Z poważnymi bohaterami, z ładnym opisem aktu z mądrymi dialogami. Z niektórych blogów można wyczytać tyle historii prywatnych  i tyle wspomnień, że czasami żałuje, że nie kopiowałam opowiadania do prywatnego notesu.
Jest to dla mnie długo historia i część życia za którą bardzo tęsknie. I Chciałabym wrócić do lat 2009 - 2011 gdzie to najwięcej się działo na Onecie. Gdzie blogów było tysiąc, i tysiąc historii. Tysiąc szablonów, tysiąc pomysłów tysiąc innych, cudownych bloggerek.
Chciałam z tego miejsca pozdrowić wszystkie osoby, które inspirują mnie do tej pory (m.in Kwiatuszka, myszkę, Hanabel, Nobie, Mischine, Lenie,  Yuki ) 
Z Pozdrowieniami od me2day (Ann-chan/Ann) dla moich małych płomyków <3
Mam nadzieje, że cieszycie się równie co ja i gdzieś tam tworzycie!