OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



10 lut 2014

27 - Rozdział 3 - Czas (SasuSaku)

          A&M: Naruto
          Dozwolone: 13 lat

         

      Rok później


           Leżał wygodnie na trawie, chłonąc ciepło letniego poranka. Chłodne powietrze, które wdychał łapczywie, przypominało mu o  rodzicach, o mieszkaniu, o wiosce, za która tak bardzo tęsknił. Marzył, o tym by wrócić do przyjaciół, jednocześnie wiedział, że nie jest jeszcze wystarczająco silny. Otworzył oczy, spoglądając na błękitne niebo, które mogło jedynie zazdrościć barwy oczu Naruto. Słońce, które znajdowało się już dość wysoko na niebie, informowało go o tym, że zbliża się południe. Białe, puchate, dymki płynęły w żółwim tempie, kołysząc go wraz z dźwiękami natury do snu.
           - Naruto wstawaj! Znów zasnąłeś na ziemi?! - krzyknął jego mistrz, wychodząc na ganek w starym, białym szlafroku, który błagał o należyte mu miejsce w śmietniku.
           - Zrobiłeś coś do jedzenia? - spytał, przewracając się na drugi bok.
           - Mógłbyś wstać i mi pomóc od czasu, ale nie ty wolisz leżeć sobie na ziemi! - fuknął, machając na niego patelnią.
           - Nie mam na to czasu, muszę trenować.
           - Nie mam na to czasu, muszę trenować - powtórzył komicznie - Musisz jeść, żeby mieć siłę na treningi.
           - Dlatego właśnie ty gotujesz! - zauważył.
           Jiraya przeklął coś pod nosem. Zamykając za sobą okno, rzucił tylko, żeby zjawił się za piętnaście minut.



           Od kilku godzin siedział pod wodospadem. Jego ciało i umysł jednoczyły się z naturą i siłą życiową. Już nawet nie czuł chłodu wody. Przyzwyczaił się również do gorąca, które w tych rejonach było bardzo odczuwalne. Oddychał głęboko, skupiając myśli na jednej rzeczy.
           - Dobrze teraz spróbuj - usłyszał. Otworzył drastycznie oczy, ukazując nowy sharingan z trzema kropelkami. Jego ręce automatyczne uformowały pieczęć. W lewej dłoni błyszczało chidroi, które przybrało formę miecza. Rozkurczał się i rozciągał wedle upodobań chłopaka. Reagując z wodą, potrafił zabić wszystkie ryby, które znalazły się w zasięgu tej techniki, i jedna po drugiej wypływały na powierzchnię.
           - Już lepiej - pochwalił go chłodno. - Zbieraj się. Wracamy za niedługo do wioski - oznajmił.
           - Po co? Jeszcze nie skończyliśmy - powiedział niezadowolony.
           - Zbliża się test na Chunnina, chyba nie chcesz być genninem. No chyba, że chcesz, wtedy przydzielą Sakure do drużyny Asumy.
           Sasuke nie chętnie wstał z wielkiego kamienia i zszedł na brzeg. Nie chciał jeszcze wracać, faktycznie nauczył się wielu technik, wzmocnił ciało i umysł, ale nie był na tyle silny, żeby wracać. Z drugiej strony obiecał Naruto, że będzie czuwać na wioską i nad Sakurą, a fakt, że może zostać przydzielona do jednej drużyny z Ino i Choujim, nie była  gwarancją, na spokojne zdanie egzaminu.
           - Nie martw się. Jak tylko zakończą się egzaminy, to będziemy kontynuować nasz trening - uprzedził, widząc lekki grymas na twarzy ucznia.
           - Jak chcesz - mruknął Sasuke. Przebrał mokry T shirt i usiadł do śniadania. Marzył o tym, by zjeść coś normalnego. Kuchnia Kakashiego wyjątkowo mu nie smakowała.


            Oddychała głęboko, delektując się chłodem wody. Uwielbiała moment w którym zatapiała gorące, przebolałe ciało w zimnych, kryształowych kroplach, które czasami były lepsze niż nie jeden lek. Chłonęła tą przyjemność każdą tkanką ciała, każdym mięśniem. Po ciężkich treningach potrafiła godzinami stać pod prysznicem, niestety zawsze przerywali jej w tym rodzice, krzycząc coś o marnowaniu wody.
           - Dobra, dobra...przestań już krzyczeć - rzuciła obojętnie, wychodząc z łazienki. W szlafroku i z turbanem zrobionym z ręcznika weszła do pokoju gdzie przebrała się w codziennie ubranie.
           Zatrzymała się przy półce na której trzymała drużynowe zdjęcie. Za każdym razem uśmiechała się pod nosem, widząc znajome twarze. Z myślą o tej dwójce pracowała ciężko, by nie pozostać w tyle.
           Przechodząc przez targ w poszukiwaniu ziół i składników to nowego lekarstwa Sakura odruchowo co jakiś czas spoglądała na północ. Miała dziwne wrażenie, że coś się zbliża. Kobieca intuicja podpowiadała jej, że coś się szykuje. Wiedziała, że będzie to coś dobrego. Kupiła wszystkie potrzebne rzeczy i od razu skierowała się do szpitala. Rozłożyła wszystkie potrzebne rzeczy w równiutkim rzędzie na drewnianym stole. Była właśnie w pokoju lekarskim w którym  uczyła się, ćwiczyła i wymyślała nowe lekarstwa oraz maści.

            Gotową substancje odłożyła na bok. Na specjalnym pergaminie, gdzie widniał znak pieczęci, Sakura rozlała trochę trucizny, którą wyciągnęli dziś rano z ciała jednego z pacjentów. Modląc się w duchu, trzymała kciuki, by jej się udało. Ostrożnie, skropiła pergamin swoim wyrobem. Substancja, zaczęła się dymić, a ślad po truciźnie znikł, dając pozytywny wynik. Sakura pełna radości i dumy, wybiegła na korytarz, wołając mistrza.
           - Niesamowite. Na prawdę jesteś utalentowana - pochwaliła pełna uznania, chowając notatki z odtrutką do torby - Dziękuję Sakura. Pędzę do szpitala, na dziś tyle. Widzimy się jutro na treningu - przypomniała jej, wybiegając z pokoju.


            Z spuszczoną głową przekroczył bramę wioski. Nie powiedział nikomu dzień dobry, nigdy tego nie robił. Spokojnym krokiem udał się w stronę miasta. Czuł pewną nostalgie gdy patrzył na znajome twarze, budynki i miejsca. Nie ważne jak bardzo potrzebował treningu, jak bardzo nie chciał wracać, pragnął znaleźć się w domu. Kakashi czuł podobnie. Stęsknił się za tym głośnym miejscem, choć odkąd Naruto wyruszył na trening, było tu wyjątkowo cicho.

           Idąc ulicą, jak zawsze przyciągał uwagę wielu dziewczyn. Wieści, że Sasuke wrócił do wioski szybko się rozniosły. W przeciągu kilku minut wokół niego zrobiło się kółko adoratorek, które przekrzykiwały się nawzajem, byle zadać chłopakowi pytanie dotyczące podróży, siły i postępów. Z stoickim spokojem omijał je.
           - Jak zawsze rozchwytywany przez dziewczyny - zaśmiał się Kakashi. O nim nikt nie wspomniał, w jego towarzystwie czuł się chwilami niewidzialny. Pamiętał jeszcze momenty w których piękne kobiety nie zwracały na niego uwagę, a przy składaniu zamówień, kelnerki skupiały uwagę na młodym nastolatku. Ten rok był ciężki. Nie tylko dla młodego, ale i dla niego. Potrzebował odpoczynku. Chwili spokoju w zacisznym kącie, z przyjacielem, któremu miał mnóstwo do powiedzenia.


           - Nie możliwe żartujesz! - zawołała jakaś dziewczyna. Ona i jej dwie przyjaciółki biegły przed siebie jakby w sklepach trwała dziesięciominutowa przerwa, a do końca zostały tylko dwie minuty.
           - Mówię prawdę! Sama widziałam, Sasuke Uchiha wrócił do wioski! - zawołała jej przyjaciółka, popędzając koleżanki. Sakura wzdrygnęła się, słysząc to imię. Automatycznie zatrzymała się, spoglądając na biegnące dziewczyny. Kilka razy powtórzyła w głowie, imię chłopaka po czym zawróciła pośpiesznie.

            Przedzierała się przez tłum, mając nadzieje, że się z nimi nie minęła . Minął rok odkąd go ostatni raz widziała i była szalenie ciekawa jak wyglądał, jak urósł w siłę i czy nic mu nie jest. Na samą myśl o nim uśmiechała się szeroko, czując ciepełko w sercu.
           - Przepraszam - szepnęła, gdy wpadła na kogoś. Szybko podniosła się z ziemi. Gdy miała zamiar ruszyć przed siebie usłyszała ten głos. Niski, zimny, ale na swój sposób pociągający i zapierający dech w piersiach.
           - Sakura, cześć! - zawołał jej mistrz. Stał za Sasuke, lewą rękę miał uniesioną, w geście powitania.
           - Sasuke! Mistrzu! - zaświergotała, rzucając się chłopakowi na szyje.
           - Sakura! - zwrócił jej uwagę lekko przytłoczony tą sytuacją. Sakura szybko puściła, go odwracając głowę. Musiała przyznać, że gdy tak przed nim stała, wydała się mniejsza o pół głowy. Jego ciało przybrało na masie, barki trochę urosły, a twarz wysmuklała. Był o rok starszy i tak wyglądał.
           - Co tu robicie? Czemu tak szybko wróciliście? - spytała zdziwiona. Była prawie pewna, że wrócą prawie w tym samym momencie co Naruto, czyli po trzech latach. Widząc ich już teraz, czuła jak rozpiera ją radość.
           - Kakashi mi kazał wrócić i wziąć udział w egzaminie - wyjaśnił, wskazując palcem na Kakashiego.
           - Siemnakoo! - powtórzył. W całym tym natłoku wrażeń, znów o nim zapomniano. - Jako, że z waszego rocznika tylko Shikamaru zdał egzamin na Chuunina, rada postanowiła, że będą kompletować drużyny. Do naszej drużyny od razy do drużyny Ino dojdą jedne dodatkowe osoby na czas egzaminu - wyjaśnił.        
           - Ale jak? My, sami bez Naruto? - spytała z nutką żalu. Miała nadzieje, że wszyscy we trójką podejdą do tego egzaminu, i tym razem wspólnie przejdą przez każdy etap.
           - Jak chcecie możecie poczekać jeszcze, ale uważam, że nie ma po co czekać. Po za tym, chciałabym osobiście sprawdzić jakie postępy zrobiliście - wyjaśnił z uśmiechem. Zmierzwił Sasuke włosy, jakby już teraz oznajmiał, że nikt nie ma z nim szans. Był pewny jego siły. Jego podopieczni rósł w siłę z dnia na dzień i tylko on mógł sobie wyobrazić jak bardzo się polepszył. Sasuke skrzywił się, szepcząc coś pod nosem. Nie lubił gdy traktowano go jak dziecko.
           - Nie wiem czy jestem jeszcze gotowa. Mój trening z czcigodną Tsunade dopiero się zaczyna - wyjaśniła z strachem w oczach. Trenowała z nią już rok, a ona cały czas powtarzała, że to dopiero  początek i przed nią dłuugie dni.
           - Mam nadzieje, że jesteś gotowa. Nie chce żebyś mi zawadzała, a jednocześnie nie chce, żebyś została w tyle. Obiecałem Naruto, że będę cię chronić - rzekł chłodno, mijając ją. - Będę u siebie - powiedział, nie odwracając się.
           Sakura westchnęła głośno. Na prawdę nie czuła się jeszcze na siłach. Faktycznie potrafiła leczyć, i trochę lepiej panowała nad chakrą. Mimo to nadal nie była pewna.
           - Dasz sobie rade. Skoro uczy cię Tsunade to inaczej być nie może. Ona zna się na ludziach - pocieszył ją Kakashi.

           Dobrze wiedziała, że Sasuke jest teraz na treningu z Kakashim. Nie chcieli marnować, ani sekundy. Do egzaminów został tydzień. Ona też chciała dać z siebie wszystko. Spakowała dwa opakowania bento, po czym wyszła z domu, bez słowa. Pobiegła na pole treningowe numer trzy. Już z daleka czuła potężną aurę i czakrę. Gdy wkroczyła na olbrzymią polanę, ujrzała Sasuke, który fechtuje się z kobietą z ANBU, z którą kiedyś ćwiczył. Był teraz pięć razy lepszy. Jego ruchy były płynne i zdecydowane, nie tracił energii na żaden zbędny atak. Sto procent celności i sto procent szybkości - to go cechowało.
           - O Sakura co tu robisz? - spytał Kakashi.
           - Przyniosłam wam jedzenie, niestety nie wiedziałam, że pani też tu będzie - powiedziała, przepraszająco, pokazując na dwa pudełka.
           - Nie szkodzi. Tak na prawdę, wpadłam tylko na chwilę, zaraz muszę iść, więc nie zostanę na obiad - wyjaśniła - Gratulacje, zrobiłeś ogromne postępy. Niesamowite, jak panujesz nad swoim mieczem. Jak tak dalej pójdzie, to za niedługo będziesz najlepszy w wiosce - pochwaliła z uśmiechem. Otarła ciężko czoło, pokazując wszystkim krople potu. To był pierwszy raz gdy się tak zmęczyła, walcząc z genninem.
           - Dziękuję, że przyszłaś. Bardzo  zależało mi na tym, byś go przetestowała.
           - Nie ma  sprawy. Na prawdę się poprawił. Moi uczniowie w przeciągu dwóch lat nie robią takich postępów jak on. Chyba nie chce wiedzieć jaki trening mu przeprowadziłaś - zaśmiała się. Pamiętała jeszcze jak rygorystyczny potrafił być za czasów ANBU.
           - Dziękuję Sakura za obiad. Sasuke chyba nie zbyt przepadał za moją kuchnią - powiedział rozbawiony. Rozkoszował się pysznym domowym obiadem za którym tęsknił od wielu lat. Będąc samemu, nie miał czas na randki, nie miał kobiety, która by mu gotowała. Tego mu właśnie brakowało. On dwójka uczniów, piękny dzień i wspólny posiłek.
           - Nie były, aż tak złe...wciąż lepsze niż Naruto.
           Cała trójka zaśmiała się. Wspomnienie o Naruto, wywołało w nich pewien smutek, a jednocześnie radość. Wiedzieli, że teraz na pewno ciężko trenuje.
           - No nic, to ja lecę mam zaraz swój trening. Przyjdę jeszcze do ciebie wieczorem - oznajmiła, kierując zdanie do Sasuke.
           Chłopak przytaknął tylko. Z małym zaciekawieniem obserwował, jak jego przyjaciółka oddala się. Gdy jej się tak przyglądał zauważył kilka zmian w jej ciele. Wprawdzie nie urosła zbyt dużo, ale można było dostrzec małe wcięcie w tali, dłuższe nogi i coraz większy zarys piersi. Na to ostatnie, zbeształ się. Nie chciał o myśleć o takich rzeczach.
           Kakashi zaśmiał się pod nosem, widząc sekundowy rumieniec. Bez komentarza odwrócił wzrok, skupiając się na jedzeniu.


            Bladym świtem spotkali się dzień na polu treningowym numer trzy. To  było dokładnie to samo miejsce gdzie przechodzili egzamin z dzwoneczkami. Brakowało jedynie Naruto. Sakura uśmiechnęła się pod nosem, na wspomnienie o krzyczącym Naruto, a Sasuke zaśmiał się gdy jego przyjaciel wpakował się w kłopoty.
           - Tym razem damy rade - zapewnił Sasuke.
           - Jasne! - przytaknęła Sakura, uśmiechając się szeroko. Czuła, że da rade, miała w sobie wewnętrzną siłę, którą pragnęła pokazać.
           - Tym razem nie będzie dzwoneczków. Poczekamy, aż wszyscy będzie razem. - oznajmił Kakashi, zjawiając się znikąd. Jego ospały, leniwi wyraz twarzy zamienił się na pełną powagę minę.
           - Jakie zasady? - spytał Sasuke, łapiąc za miecz.
           - Tylko jedna....walczcie tak...
           -....Jakbyśmy chcieli cię zabić - dokończyli zgodnie.
           Kakashi przytaknął, czując rozpierającą go dumę. Cieszył się, że w końcu czegoś ich nauczył. Musiał przyznać, że gdy na nich patrzył czuł malutki, wręcz śladowy strach. Ich postawa biła odwagą i powagą. W ich oczach widział palący się ogień.


           O zmierzchu cała cała trójka padła zmęczona na ziemie. Oddychali głośno łapczywie, chłonąc chłód powietrza. Musiał przyznać, że po mimo tego, że nie użył Sharingana ta dwójka poprawiła się w ciągu tego roku. Cały czas był w ruchu, nie pozwolili mu choćby na chwile przerwy. Mieli małe problemy z zgraniem się po mimo to, było dużo lepiej niż dawniej. Nie kłócili się, ufali sobie i zawsze pomagali. Kakashi spojrzał na krajobraz. Kilka drzew było połamanych, a ziemia w niektórych miejscach popękana. Nie dość, że leczyła ich nieustanie, to jeszcze potrafiła opanować kontrole nad czakrą, do takiego stopnia by rozwalać średniej wielkości skały gołymi rękami. Aż bał się pomyśleć co będzie za kilka lat. Sasuke również zauważył tą drobną zmianę. Jej siła może nie była tak wielka jak Tsunade, i może nie miała zbyt dobrej koordynacji, ale jak na rok pracy był pod wrażeniem. Czuł, że dadzą sobie rade w teście na chuunina. Żałował tylko, że Naruto nie będzie z nimi.
           - Dobra dzieciaki. Nie wiem jak wy, ale ja padam. Idźcie do domu, wyśpijcie się i jutro wracamy do treningów. Od razu postacie nowego członka drużyny. Sasuke rano poćwiczysz jeszcze ciało i koncentracje, a jak Sakura skończy trening z Tsunade to popracujemy nad formacją - oznajmił Kakashi, podnosząc się z ziemi. Ojcowskim okiem spojrzał na  tę dwójkę, którla leżała na ziemi, kompletnie bez trosko. Chciał by każde dziecko w tej wiosce, nie przejmowała się złem, i mogło tak wieść życie. Pracując ciężko i ciesząc się życiem.


           
           Uczucie zmęczenia, było największą zachętą do ciężkiej pracy. Leżąc, na lodowatej trawie, całym ciałem czuje się wysiłek jaki się w wkłada w samodoskonalenie. Ten ból mięśni, który jest namacalnym dowodem na to, że brnie się do przodu. Nawet nierówny oddech był motywujący.
           - Tęsknie za Naruto - szepnęła, nie odrywając oczów od granatowego nieba. Piękne sklepienie niebieskie tej nocy jakby jaśniejsze i jakby piękniejsze. Gwiazda polarna biła blaskiem tysiąca słońc, a gdy na nią tak patrzyła była pewna, że Naruto też ją obserwuje.
           - Pewnie gdzieś śpi matoł głupi - zaśmiał się mimowolnie.
           Zacisnął delikatnie pięść, wydychając powietrzę. Czuł jak cała ich trójka rośnie w siłę. Z każdym dniem czuł się coraz silniejszy.
           - Chodź wstawaj, odprowadzę cię - oznajmił, wstając ciężko. Wyciągnął dłoń przed siebie, pomagając Sakurze wstać. Jej szczęśliwe oczy, po mimo zmęczenia błyszczały piękniej niż gwiazdy.
           - Doganiam was - powiedziała dumnie, ściskając jego rękę.
           Sasuke prychnął pod nosem. Otrzepał ubrania i ruszył pierwszy przodem. Po czterech krokach odwrócił głowę. Chciał być pewny, że idzie za nim cała i zdrowa. Nie mógł jej spuścić z oczów.


           - Dziękuję Sasuke - uśmiechnęła się szeroko, stając w drzwiach.
           - Ta, na razie - odpowiedział nie przejęty.
           Minęła dłuższa chwila zanim weszła do środka. Zapatrzona w jego plecy, odprowadzała go wzrokiem. Głośne westchnięcie towarzyszyło jej gdy obserwowała swojego przyjaciela. Minął rok. Długie dni, które dłuży się, a jednocześnie płynęły w zawrotnym tempie, a on się prawie w ogóle nie zmienił. Cały czas chłodny, mało mówny i arogancki, chował się głęboko za maską.

           - Naruto na ciebie też czekam! - upadła na łóżko, które pochłonęło ją w całości, i bez skrupułów.

          
           Druga noc w swoim mieszkaniu różniła się od poprzedniej. Wczoraj zmęczony po podróży, wieczornym treningu, i w końcu po normalnym posiłku, od razu padł na łóżko. Nie musiał liczyć owiec, zasnął tuż po zamknięciu powiek. Dziś było inaczej. W prawdzie czuł jak bolą go mięśnie. Jego ciało krzyczało i wołało o chwilę relaksu. Po mimo to, podarował sobie długi, odprężający prysznic. Skromna, ale pełnowartościowa kolacją dodała mu wewnętrznej energii. Leżąc w łóżku, i chłonąc zapach rocznej pościeli, w końcu poczuł się jak w domu. Chłodne powietrze wpadało przez okno do jego pokoju, i napawało go świeżością i pewnego rodzaju lekarstwem. Z zamkniętymi oczami, rozłożonymi nogami i rękami, wsłuchiwał się w melodie domu. Szeleszczące drzewa, przydrożnego kota, hałasującą parę piętro wyżej. Słyszał nawet kroki sąsiadów, którzy niczym mysz pod miotłą wracali cichutko do swoich domów, a później nastawiali wodę na herbatę.
           Odgłosy miasta mieszały mu się z głośnymi krzykami i natarczywym wołaniem. Na wpół śpiący zorientował się, że to nie byle kto, a jego dawni przyjaciele, którzy niedawno wrócili z misji. Na wieść o jego powrocie popędzili do jego mieszkania, nie zważając na to która godzina jest.
           - Sasuke! Kiedy wróciłeś?! - zawołał podekscytowany kobiecy głos. O tej porze wydawał mu się jeszcze bardziej irytujący, ale jednocześnie czuł pewne ciepłe uczucie które biło z jej słów.
           - Ino no nie krzycz tak, przecież widzisz, że dopiero się obudził - zwrócił jej uwagę Shikamaru, który z leniwym wyrazem twarzy siedział w fotelu, podpierając twarz o dłoń.
           - Cicho siedź, nie widzisz, że chce coś powiedzieć - fuknęła groźnie, marszcząc brwi.
           - Po co przyszliście?! - mruknął oschle, siadając.
           - Nic, a nic się nie zmienił! - z okna doszedł kolejny głos. Wszyscy spojrzeli na śnieżnobiałego psa, średniej wielkości, który wskoczył do pokoju, a dopiero później na jego pana. Kiba z szerokim uśmiechem usadowił się na drugim fotelu, nie spuszczając wzroku z przyjaciela.
           - Ty też... - skwitował Sasuke, uderzając się z otwartej dłoni w twarz.
           - Witaj Sasuke, wybacz za niego....Kiba ostatnimi czasami nie lubi korzystać z drzwi - do pokoju weszła Hinata. Jak zawsze cicha i delikatna, ledwie dało się ją usłyszeć. Jej włosy sięgały ramion, prócz tej jednej zmiany, nie zaobserwował nic nowego. Tuż za nim wszedł Shino, rzucając krótkie hasło powitania.
           - Czym mogę zawdzięczać tą wizytę? - spytał z lekkim rozbawieniem.
           - Usłyszeliśmy, że wróciłeś chcieliśmy się przywitać. Tyle - wytłumaczył Chouji.
           - Chyba ty! Ja przyszedłem wyzwać go na walkę! Pokaż jak bardzo się wzmocniłeś! - rozbrzmiał podekscytowany głos Kiby, który zerwał się na proste nogi. Jego pozytywny duch rywalizacji udzielił się młodemu shinobii. Sasuke  tylko czekał na te słowa, jednym ruchem zrzucił z siebie kołdrę i stanął na przeciwko niego, uśmiechając się zadziornie.
           - Dawaj kundelku - powiedział prowokacyjnie.
           - Ja ci dam kundelku, ty mały płomyczku! Akamaru! - krzyknął, ustawiając się w pozycji obronnej.
           - P...przestańcie! - wtrąciła Hinata, stając po środku.
           - Właśnie! Mieliśmy się przywitać tak?! Co to za dziecinne gry! Tyle go nie widziałam, dajcie mi trochę czasu by nacieszyć się nim! - warknęła Ino.
           - Co tu się dzieje?! - w pokoju zabrzmiał kolejny przerażający głos. Był to ton głosu, który przyprawiał o wymioty, zawrót głowy i gęsią skórkę.
           - S...Sakura - uśmiechnął się przerażony Kiba, wycofując się kilka kroków do tyłu. Przełknął głośno silne, gdy plecami dotknął ściany, a Akamaru pisnął pod jego nogami, apelując o ucieczkę.
           - Wychodzić stąd wszyscy! - krzyknęła, uderzając zapakowanym śniadaniem o stół. Ciężki huk rozbrzmiał każdemu w uszach.
           - Po co tu przyszłaś? Nie widzisz, że dobrze nam tu było bez ciebie!? - fuknęła Ino, stając na przeciwko Sakury.
           - Shikamaru jesteś inteligentny. Macie wszyscy 10 sekund by stąd wyjść. Sasuke niedawno wrócił, nawet nie zjadł śniadania, a wy go już napastujecie. Zaraz mamy trening. Oboje mamy zamiar ciężko trenować, by skopać wam tyłki w egzaminie - powiedziała zadziornie, podnosząc lewą brew. Jej pięść zacisnęła się automatycznie, dodając tym samym siły.
           - Wy pokonać naszą trójkę?  - wtrącił Kiba. W jednej chwili cały jego strach wyparował. Myśl o egzaminie napawał go energią i ekscytacją. Nie miał zamiaru znów przegrać.
           - O tak. Nawet jeśli nie ma z nami Naruto poradzimy sobie sami. Więc lepiej też idzie na trening, przyda wam się każda godzina.
           - Nie myśl sobie, że z tobą przegram - Ino podeszła bliżej.
           - Nie myśl sobie, że będę się tobą przejmować - odpowiedziała oschle.
           - Ej dziewczyny przestańcie, boje się was gdy się tak zachowujecie...pomyśleć, że było między wami tak dobrze, dopóki Sasuke nie wrócił - westchnął Chouji.
           - No już. Spotkamy się później na grillu - popędziła ich Sakura.
           - Chodź Hinata. Shino, Akamaru. Trzeba im pokazać, kto tu jest najlepszy - prychnął Inuzuka, wyskakując przez okno - Widzimy się później - rzucił przez ramie.
           - Do widzenia wszystkim. Cieszę się, że wróciłeś Sasuke - pożegnała się Hinata.
           - My też idziemy - zakomunikował Shikamaru, wstając powoli.
           - Ty też wychodzisz. Nie zostaniesz tu sama z nim.
           - Właśnie, że zostanę. Sasuke jest w mojej drużynie, także mam prawo.
           - Jak ja cię zaraz...
           - Idziemy! - rozkazał Nara, przerywając jej w połowie - Chouji - powiedział, biorąc ją pod jedno ramię, podczas gdy Chouji brał ją pod drugie.
           - Wybacz, że cię obudziliśmy. Ino po prostu strasznie chciała cię zobaczyć - uśmiechnął się przepraszająco Akimichi, zamykając za sobą drzwi.


           Z westchnieniem usiadła w fotelu. Spojrzała na przyjaciela łagodnym wzrokiem, obdarzając go tym samym delikatnym uśmiechem.
           - Zjedź śniadanie i idziemy na trening! Mam w sobie tyle energii co nigdy! - roześmiała się.
           - Sam sobie potrafię zrobić śniadanie - mruknął, siadając na przeciwko niego. Z kamienną twarzą odwiązał czerwony materiał, w które zapakowane były dwa pudełka. Piękny zapach smażonych rybnych placuszków otulił jego twarz. - Nie chcesz? - spytał, podsuwając pudełko na środek.
           - Nie, ja jadałam już w domu.
           - Nie przejmuj się tak bardzo. Ten nowy nie zastąpi nam Naruto - powiedział nagle.
           - Też się zastanawiasz kim on jest i jaki?
           - Nie bardzo. Będziemy z nami tylko trenował, a później razem przejdziemy do kolejnej rundy. Później nasze drogi się rozejdą - oznajmił spokojnie.
           - Może się zaprzyjaźnimy. Nie zakładaj od razu, że po egzaminie stracimy jakikolwiek kontakt. W końcu jesteśmy z jednej wioski.
           - Możliwie. Ale Naruto nam nie zastąpi. On jest niezastąpiony. Więc choćby nie wiadomo jak silny był, po egzaminie się rozejdziemy. Po za tym wiesz dobrze, że ja znów wyruszę na trening. Naruto za pewnie też szybko nie wróci. Po co przyzwyczajać się?
           Sakura uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc jego słowa.
           - Wiem. Będę na was czekać - szepnęła.
          



           Już z oddali widzieli nieznaną postać, która stała na środku pola treningowego, plecami do nich. Ubrany w czarny, dwuczęściowy strój, wydawał się pochłonięty czymś. Jego lekkie ruchu ramionami i rąk, wskazywały na to, że maluje coś. Zatopiony w transie tworzenia, nie zauważył jak ta dwójka przyszła.
           - Ekhem.... - zaczął Sasuke.
           Chłopak odwrócił się do nich przodem. Był niewiele wyższy od Sasuke. Czarne włosy, opadały mu na mleczne czoło. Nie uśmiechał się, z jego wyrazu twarzy nie mogli za dużo wywnioskować. Patrzył na nich niewzruszonym wzrokiem, jakby patrzył się na coś nie wartościowego i niewartego uwagi.
           - Cześć jestem Haruno Sakura - przywitała się jako pierwsza.
           - Cześć - opowiedział. Spojrzał na nią, mierząc wzrokiem od stóp po głowę.  - A ty?
           - Mógłbyś się sam przedstawić, skoro pytasz kogoś o imię - oznajmił chłodno.
           - Sai - uśmiechnął się sztucznie.
           - Uchiha Sasuke.
           - Uchiha.....Sasuke... - powtórzył szeptem - Ten z klanu Uchiha - dodał sam do siebie. Jego również zmierzył wzrokiem po czym kilkoma zwinnymi ruchami, schował atrament, pędzel i papier do plecaka.
           - Nie widziałam cię nigdy...jesteś w naszym wieku? - spytała Sakura, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę.
           - Nie. Rok starszy - uśmiechnął się ponownie.
           - Widzę, że już się poznaliście! - w powietrzu pojawiła się gęsta, kulka, dymu z której wyszedł Kakashi. Stanął za Saiem, uśmiechając się przez maskę przepraszająco.
           - Wybaczcie za spóźnienie. Widzę, że sami się już poznaliście. Cudownie! Zacznijmy trening!
           - Chwileczkę. Może powiesz nam coś? Jaki masz plan? Czy uczymy się nowych formacji, czy uczymy go tych, które już opracowaliśmy z Naruto.
           - Spokojnie Sakura. Najpierw popracujemy nad pracą zespołową. Mamy tylko tydzień, więc mam nadzieje, że sprawniej wam to pójdzie, nie jak w przypadku z Naruto. Musicie poznać swoje słabości, mocne strony, swoje umiejętności, a nawet zapamiętać jakie są wasze rytmy bicia serca. Przypominam, że w tym roku egzamin odbywa się na terenie Wioski Piasku, więc nie będzie tak łatwo.
           - Kakashi ma rację.
           - Cieszę się, że się ze mną zgadzasz Sasuke. A teraz rozproszyć się. Przetestuje na każdym z was swoje i wasze umiejętności.



           Usiedli w tajnej piwnicy Uchiha. Jak zawsze panował tu  mrok, i chłód. W kącie leżała poskładana mata, na środku kamienny stolik, a na nim książki, ustawione w tej samej pozycji w jakiej zostały porzucone.
           - Mówiłam, żebyś nie przesadzał! - fuknęła Sakura, opatrując jego rany. Do egzaminu pozostały trzy dni. Za trzy dni mieli wyruszyć w kilkudniową podróż do sąsiedniej wioski gdzie po raz kolejny czekało na nich mnóstwo wyzwań.
           - Chciałem mu po prostu pokazać kto tu jest najlepszy - prychnął nie przejęty.
           - Mówisz jak Naruto  - zaśmiała się.
           - Skończyłaś już? - syknął.
           - Już prawie! - mruknęła. - Koniec. Następnym razem naprawdę uważaj. Sam pamiętasz co się stało, jak za dużo razy użyłeś chidori. Nie przemęczaj się zbyt przed egzaminem. Trening treningami, ale twoje ciało też potrzebuje czasu na regenerację i odpoczynek.
           - Tak, tak. Od kiedy Hokage cię uczy bardziej się przemądrzasz - skwitował, zakładając na siebie koszulę. - Mówię ci żebyś się nie martwiła. Nie jesteśmy już dziećmi. Nic mi nie będzie. Więc bądź spokojna i obserwuj mnie - pogłaskał ją po głowie.
           - Zawszę będę cię obserwować - uśmiechnęła się.
           - Możesz biec na spotkanie z Hokage. Ja tu posiedzę i poczytam trochę.
           - Nie siedź za długo. Wpadnę później do ciebie i do Saia.
           - Jasne  - mruknął, nie podnosząc wzroku z nad książki.
           Przed wyjściem spojrzała na niego. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że on tam siedzi i nigdzie się nie wybiera. Kamień z serca spadał za każdym razem, gdy rano biegnąć na trening zastawała go tam. Jedyne czego jej brakowało to Naruto.




          
          


          





          
          

          

6 komentarzy:

  1. Cieszę się że pojawiła się 3 część :) Już nie mogę się doczekać tego co będzie dalej :D Mam nadzieję że teraz coraz częściej będzie ci coś wpadać do głowy i się tu pokazywać :) Pozdrawiam i czekam na następną jednopartówkę lub 4 część :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja coraz bardziej się rozkręca :D Uwielbiam to opowiadanie ;) Dlatego z niecierpliwością czekam na część 4 :) Swoją drogą ile części przewidziałaś na tą historię??? Mam nadzieję, że nie zamierzasz jej zbyt szybko zakończyć ;)

    Zastanawiam się czy istnieje szansa, że napiszesz jakąś jednopartówkę na walentynki? Masz już pomysł na kolejną jednopartówkę?

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem ile rozdziałów będzie. Mam pewny zarys w głowie, i muszę krok po kroku zrealizować każdy pomysł i każdy wątek. Przewiduje jeszcze około 5 rozdziałów : )

      Sama się zastanawiam nad jakąś walentynkową jednopartówką. Szczerzę, nie chce pisać nic typowo kochanego, kolorowego. Mam kilka pomysłów, ale są dość perwersyjne, więc nie wiem czy nadają się na walentynki. Zobaczymy.

      Dziękuję serdeczne, i pozdrawiam! <3

      Usuń
    2. Moim zdaniem powinnaś napisać taką jednopartówkę, która tobie przypadnie do gustu :D Czasami dobrze jest przeczytać coś innego ;) Z miłą chęcią poznałabym któryś z twoich pomysłów bo tego kolorowego, słodkiego życia na walentynki będzie z pewnością dużo ;)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Zgadzam się z Yuruki, powinnaś napisać taką jednopartówkę, która Tobie by się podobała ;) Również liczę na kontynuację opowiadania.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie next?

    OdpowiedzUsuń