OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



28 paź 2013

22 - Autodestrukcja ( SasuSaku )

          Paring: SasuSaku
          M&A: Naruto
          Dozwolone: od 13 lat
          Kategoria: Świat realny, melodramat, przeżycia wewnętrzne.
         



          Uwielbiała dotyk chłodnego morza. Morskie jęzory wyciągały po nią dłonie, jakby chciały ją zabrać ze sobą. Nie opierała się temu uczuciu. Woda sprawiała, że czuła się zrelaksowana, oczyszczona i spokojna. Późnymi wieczorami kładła się na złocistym brzegu, i zmywała z siebie zmartwienia. Śnieżna piana otulała jej ciało, dodając otuchy. Wciągała do płuc zapach soli, zupełnie jakby narkotyzowała się  nim. Objęcia matki, zapach ojca.


          - Zsuń całkowicie spodnie - rozkazała cicho, klękając przed mężczyzną.
          - Tutaj? - spytał podniecony, wychylając się za kolumnę. Tuż za nimi roiło się od uczniów, i innych profesorów. Nie mógł pozwolić, żeby jego pozycja, statut i dobre imię zostało zdmuchnięte jak domek z słomy.
          - Gdziekolwiek - rzekła spokojnie, biorąc jego penis do ust. Spokojnymi ruchami, robiła mu dobrze, dbając o to by nie przedobrzyć na pierwszy raz.
          Profesor odchylił głową do tyłu. Całkowicie poddał się jej woli. Rozluźnił ciało i pozwolił się nieść falom przyjemności, którą fundowała mu studentka ostatniego roku.
          - A teraz proszę o nagrodę - uśmiechnęła się niewinnie, ocierając usta. Zwinnym ruchem, zapięła mu rozporek. Poprawiła włosy, wytarła resztki spermy z dekoltu i stanęła na przeciwko profesora.
          - Panie profesorze! - zawołał ktoś za pleców. Mężczyzna jak poparzony, podskoczył z strachu. Drżącymi rękami włożył koszulę do spodni.
          - Tak profesor Shizune? - spytał spokojnym głosem.
          - Szukałam pana, zaraz rozpoczyna się rada muszę zebrać całe grono - powiedziała zmęczona, podtrzymując się filaru. Dopiero po kilku sekundach zauważyła uczennice stojącą obok. Spojrzała na nią badawczo, analizując od stóp do głów. Nienaganny wygląd pozwolił jej odetchnąć z ulgą.
          - Witam pani profesor. Ja i profesor Deidara rozmawialiśmy tylko o mojej semestralnej pracy. Przepraszam jeśli zabrało nam to więcej czasu niż powinno - uśmiechnęła się, przepraszająco.
          - A tak. Sakura Haruno. Słyszałam, że jako jedyna nie zdążyłaś oddać pracy na czas - przypomniała sobie nagle.
          - Ależ skąd. Na szczęście dwa dni temu dokładnie tuż po zamknięciu Akademii udało mi się donieść pracę.
          - Na prawdę? To musiałam coś źle usłyszeć - spojrzała, pytającym wzrokiem na Deidare, jakby szukała w nim oparcia lub potwierdzenia informacji.
          - Tak panna Haruno ma racje. Właśnie jej przekazywałem informacje, że jej prace przeczytałem jako pierwszą i była doskonała - powiedział z zachwyceniem.
          - Cóż to bardzo się cieszę. Nie wiem w jakim celu ktoś rozpowiadał te plotki, ale się cieszę. W takim razie profesorze, zapraszam na posiedzenie - przypomniała kobieta, tupiąc nóżką. Obcas jej szpilki wydał tępy odgłos echa, który pozostał w jej głowie na długi czas po ich odejściu.
          - Brawo Sakura...znów ci się udało! - westchnęła z ulgą, odchodząc w swoją stronę.


          Deszcz był jej przyjacielem. Zapach mokrego ciała, i wilgoci na ulicy przypominał jej zapach morza, za którym tak tęskniła. Nie przeszkadzało jej to, że ma przemoczone ubrania, że ludzie się na nią gapią, lub fakt, że mogę być chorą. Nie ukrywała się pod drzewami, w sklepach, pod daszkiem, gdy tylko coś na nią skapywało. Chłonęła zimno kropel, całym ciałem, i gdyby tylko mogła rozebrała by się i tańczyła by naga na uliczkach Konohy, oddając część naturze.
          - Sakura zachorujesz... - mruknął na nią mężczyzna, osłaniając ją zielonym, dużym parasolem, który zamknął ją na dotyk natury.
          - Przeszkadzasz... - fuknęła, wychodząc z spod jego granicy. Zadrżała, czując ponowne fale przyjemności na ciele, jakim było milion pocałunków chłodu.
          - Przestań marudzić jak dziecko i zabieraj się do domu - powiedział ostrzej, łapiąc ją pod ramię. Wbrew jej protestom, ciągnął ją przez całe miasto, osłaniając przed deszczem. Siłą wpakował ją do mieszkania, przebrał i usadowił w salonie na kanapie, gdzie owinął kocem, i poczęstował herbatą.
          - To moje mieszkanie - mruknęła.
          - To zacznij w nim przebywać.
          - Nie prosiłam cię o pomoc, a już na pewno nie  o wykład - fuknęła ostro.
          - Słyszałem, że znów nie oddałaś pracy na czas - zmienił temat, a jego głos przybrał barwę powagi. Usiadł naprzeciwko niej na fotelu, gdzie wbił w nią surowy wzrok.
          - Już to dziś załatwiłam - oznajmiła, rozprostowując nogi. Czując ciężkość na ciele, ściągnęła z siebie, spodnie i skarpetki. Owinięta w koc pozwoliła skórze w końcu oddychać.
          - Znów bawisz się w swoje zagrywki? - zakpił głośno.
          - Ty zaliczasz zajęcia, wkuwając do egzaminów, i podrywając nauczycielki, a ja tylko, podrywając profesorów. Każdy ma swoje metody - mruknęła znudzona.
          - Nie przesadzaj dobrze. To, że rozmawiam od czasu do czasu z Kurenai czy Konan nie oznacza, że od razu robię im dobrze - syknął.
          - Niech ci będzie. Ja swoim robię, jestem wolna - powiedziała znudzona, oznajmiając tym samym, że nie ma ochoty ciągnąć tego tematu. Głucha cisza zastępowała im rozmowe. Senna i zmęczona, rozłożyła się na kanapie, gdzie wbiła wzrok w sufit.
          - Jaki jest twój cel Sasuke? - spytała w końcu, zwracając na niego leniwie wzrok.
          - Ni jaki. Po prostu. Jestem.
          - Teraz jesteś, a później cię nie będzie - szepnęła z powrotem, patrząc na sufit.
          - Znów sobie coś ubzdurałaś? - załamał ręce.
          - Nie. Sorry jestem zmęczona, jakbyś mógł już iść - powiedziała, wstając. Pół naga, odprowadziła przyjaciela do drzwi. Owinęła mu szyje i usta szalem, po czym z pełną satysfakcją odprawiła do domu.

          Przemęczona upadłą na łóżko. Spojrzała na plik rachunków, które leżały na biurku. Miała tyle rzeczy do opłacenia, a pustki w banku raziły swoim blaskiem nicości. W głowie układała plan skąd wziąć pieniądze, lub gdzie się tym razem zatrudnić. Potrzebowała szybko kasy. Wtedy zadzwonił telefon. W egipskich ciemnościach, uaktywniło się małe światełko telefoniczne.
          - Tak słucham? - powiedziała do słuchawki, przeglądając rachunek za wodę i gaz. - Proponuje duży bonus. Możesz zrobić co zechcesz, sama zrobię co mi każesz, ale tym razem podwajam stawkę - powiedziała, a po chwili podała mu pełny koszt. - Dobrze więc, to za godzinę. Może być u mnie - powiedziała wesoło, odkładając plik kratek na bok.

[Koniec podkładu]



          - Ubierz to - rozkazał klient, rzucając jej na twarz bieliznę z kolcami, oraz koci, długi ogon.
          Z westchnięciem zsunęła majtki i stanik na ziemie. Spoglądając na jego napaloną buzie i otwarte usta włożyła ten strój, zaciskając mocno usta.

          Wyszła spod prysznica owinięta w szlafrok. Jej stały klient leżał na łóżku, przeglądając pocztę. W ustach trzymał papieros, który dymem zanieczyszczał jej świeże powietrze.
          - Zapłacę za to - oznajmił spokojnie.
          - Jeśli chcesz - udała się do okna.
          - Nie bądź taka bezduszna. Nie dość, że zrobiłem ci dobrze, zapłaciłem ci to za trzy razy więcej niż zapłaciłbym normalnej dziwce, to jeszcze chce zapłacić zaległe rachunki, jejku. Kobiety są na prawdę nie czułe - prychnął pod nosem.
          - Dziękuję - powiedziała z wymuszoną uprzejmością - Jeśli to tyle, to chciałabym się jeszcze pouczyć na zaliczenia - oznajmiła.
          - Jakbym cię nie znał - zakpił. - Ale skoro masz zamiar się uczyć to proszę bardzo. Dzięki mała, zadzwonię jeszcze. Napisz mi SMS jak przyjdzie wiadomość o zapłaconych rachunkach - szarmancko ucałował ją w usta po czym wyszedł, zostawiając ją samą. 


          Burza za oknem rozpętała się na dobre. Leżąc w łóżku, dryfowała po wyimaginowanym morzu, gdzie zawsze było pięknie, przyjemnie i wesoło.


          Weszła do banku gdzie sprawdziła swoje konto. Pieniądze za wczorajszą noc zostały już przelane. Sprawdziła rachunki. Wszystko było opłacone. Z ulgą westchnęła głośno. Znów miała miesiąc spokoju. Miała miesiąc na znalezienie sobie pracy i na zaliczenie egzaminów. Trzydzieści dni fałszywego spokoju.
          Usiadła w sali wykładowej obok Sasuke, i Naruto. Jak zawsze przed nimi udawała, że jest wyspana, szczęśliwa i uśmiechnięta. Siłą woli powstrzymywała się od zaśnięcia. Patrzyła na wielki rzutnik, mając nadzieje, że uda jej się zapamiętać chodź jedno słowo, lub jednej diagram.

          - Sakura znów nie spałaś całą noc? - spytał Naruto, przynosząc jej butelkę wody.
          - Trochę - powiedziała, przepraszająco, przyjmując wodę. Wyciągnęła się wygodnie na trafie. Promienie słoneczne, raziły ją w oczy, było jej cieplusio i przyjemnie. Jakby wczorajszej burzy nie było. - Jedźmy nad morze - poprosiła.
          - A ty znów o tym morzu. Zawsze mówisz o morzu, chodź nigdy tam nie byłaś - oburzył się Naruto, machając na nią ręką. Odkąd ją tylko poznał, zawsze mówiła o morzu. Często w zeszytach rysowało morze i siebie dryfującą na kawałku drewna.
          - Czas żebyśmy pojechali. Za nim wszyscy odejdziecie - szepnęła.
          - Sakura zaczynasz mnie denerwować! - fuknął Naruto, wstając z ziemi.Otrzepał nerwowo ubranie i udał się do grupki obok, gdzie siedziała reszta ich znajomych z roku.
          - I odszedł - rzekła spokojnie, z głośnym westchnieniem.
          - Ale ja jestem. Jak jesteś zmęczona prześpij się. I tak następne zajęcia mam dopiero za dwie godziny. A później jak będziesz chciała to pojedziemy nad morze, okey? - spytał Sasuke, podsuwając nogi pod jej głowę. Pochylił się nad nią delikatnie, rzucając cień na jej twarz.
          - Okey - szepnęła, dotykając jego twarzy. W uszach słyszała szum morza, mrugając delikatnie, widziała fale.
          - Nie odejdę - dodał cicho, głaskając ją po głowie, a gdy zasnęła, trzymał ją za rękę, jak dziecko, które miało by się zgubić w marzeniach i nie wrócić do świata realnego.



          Ciepły wiatr uderzał ją o policzki i nagie ciało. Przyjemny zapach męskiego ciało tuliło jej nozdrza. Miękki dotyk gładził jej ręce, a to wszystko jak z pięknego snu w którym się znajdowała. Piasek przesypywał się pod jej stopami. Topiło się w gąszczu plaży. Obejmowała wzrokiem cały krajobraz. Leżała na złocistych lokach natury, zatapiając w nie swoje ciało, a gdy otworzyła leniwie wzrok, zobaczyła jego twarz. Piękną, wpatrzoną w nią osobę, która, wpatrywała się czarnymi, pustymi, ale zatroskanymi oczami.
          - Dzień dobry - szepnęła leniwie.
          - Dzień dobry - odpowiedział, nie puszczając jej dłoni.
          - Gdzie jesteśmy?
          - Nie na morzu.
          - Aha.... - posmutniała jakby. Rozejrzała się po okolicy. Ich Uniwersytet, zielona trawa, wszędzie studenci i ona po środku tego jarmarku.
          - Co jest? - spytał, widząc jej zasmuconą minę.
          - Nie zostawisz mnie prawda? - jęknęła nagle, przytulając go do siebie. Otuleni w śród jesiennych liści, zamknięci pod kloszem uczuć, dryfujący po morzu myśli. Przytłoczona życiem, uciekła się do najgorszego. Do drugiej osoby.
          - Nie zostawię - zapewnił ją, przytulając do siebie mocno.
          Otoczona jego ramionami, schowana pod jego zapachem, walczyła sama ze sobą.



          Usiedli na łóżku, okryci ciepłym kocem. W deszczowe dni, dzień po dniu, uczyli się zmagać z nowymi wyzwaniami, i z prawdziwym życiem.
          - Co jest? - spytał, robiąc przerwę od nauki. Odłożył książkę na bok, szczelniej obejmując Sakurę.
          - Nic po prostu lubię odgłos deszczu - wyjaśniła, nastawiając ucha. Zamknęła delikatnie uszy. Słuch wyostrzył się, a ona znów była w swoim małym raju. Wtulona w ukochanego leżała spokojnie, rozmyślając o swojej własnej wolności ducha i ciała.
          - Chcesz jechać nad morze? - spytał cicho, masując jej ramie.
          - Bardzo - jęknęła.
          - Pojedźmy. Choćby jutro.
          Spojrzała na niego pełna wątpliwości, a jednocześnie pełna nadziej. Miesiąc związku nie był jakimś długim stażem. Nadal czuła niepewność.
          - Pojedźmy - poprosiła, całując go czule.


          Dzisiejszą zmianę w sklepie skończyła wcześniej niż zazwyczaj. Cieszyła się z pracy, którą znalazła, ale jeszcze bardziej cieszyła się z faktu, że w końcu jadą nad morze. Pomimo brzydkiej pogody, wsiedli do auta Sasuke. Pędzili przez autostradę, w stronę szarego nieba, trzymając się mocno za ręce.
          Wjechali na piaszczystą plaże, gdzie nie było śladu duszy. Schowani w mroku, zatopili swe stopy w piasku. Pierwszy dotyk ziarenek przebiegł po niej jak prąd elektryczny. Nie widziała morza, ale go słyszała. Pociągnęła Sasuke za sobą, w stronę fal, które uderzały o brzeg. Cieplusi dotyk piasku, zamienił się na chłody dotyk morza. Jęknęła cicho pod nosem, gdy zimne krople deszczu uderzyły o jej nagie ramiona niczym oświecenie z nieba. Puściła jego dłoń i sama zanurzyła się głębiej.
           - Czekaj jest zimno i ciemno. Nie wchodź dalej. Jutro przyjdziemy to popływamy - powiedział Sasuke, ciągnąc ją z powrotem do siebie. Ciągnięta z obu stron, w końcu poddała się materii ciała. Wróciła na brzeg, gdzie cieszyła się zapachem i odgłosem.
          - Mogę? - spytała, zsuwając siebie ramiączka sukienki.
          - Przeziębisz się - mruknął.
          - Nie, będzie dobrze - dodała pełna entuzjazmu. Sukienka upadła na ziemie, a ona naga tańczyła w deszczu, chłonąc magie otoczenia i piękno marzeń.
          - Sasuke - szepnęła, powalając go na ziemie. - Kocham cię - dodała, całując jego zmarznięte usta - Wracajmy do domku, zachorujesz.
          - Do moja kwestia, głupia - fuknął na nią, przyciągając ją do siebie bliżej - mogę tutaj? - spytał, spoglądając w jej oczy. Po mimo ciemności, widział radość, i blask szczęścia w jej zielonych oczach. W końcu spełnił jej największe marznie, i chodź wiedział, że nigdy nie dorówna jej marzeniom, będzie ją kochał pomimo wszystko.
          - Możesz. Jestem twoja - wyszeptała delikatnie, wsuwając dłonie pod jego koszulę.
          - Nie zostawisz mnie? - spytał, obejmując jej twarz w dłonie.
          - Nigdy - zapewniła go, a on ją kochał ją tak mocno i tak zachłannie jakby przeczuwał, że to koniec.




          Leżeli na piasku, w słoneczne popołudnie otuleni bryzą, ciepłym wiatrem, zapachem morskiej soli, i swoich ciał. Wpatrzeni w błękit nieba, trzymali się za ręce, i pozwalali by fale chłodziły ich zgrzane nagie ciała. Nie myśleli i nie rozmawiali. Trwali w chwili pochłonięci przez marzenia.
          - Kocham cię Sasuke - szepnęła Sakura, przewracając się na bok. Spojrzała na niego wzrokiem pełnym uczuć i miłości - Kocham - powtórzyła, wtulając się w jego klatkę piersiową.

[Koniec podkładu]

          Rzuciła szklanką o ścianę. Krystaliczne szkło rozbiło się na milion kawałków i zniknęło gdzieś wśród reszty naczyń. Krzesła leżały porozwalane na ziemi, niedzielny obiad, zdobił ściany kuchni i pokoju, głośne epitety fruwały pod sufitem, a aura złości namacalna była gołymi rękami. Stanęła w rozkroku, dysząc ciężko. Z złowrogim wzrokiem, dawała do zrozumienia, żeby nie podchodzić.
          - O co ci znów chodzi? O tygodni nic nie robimy tylko się kłócimy!  - krzyknął Sasuke, machając ręką.
          - W takim razie może chcesz to zakończyć! - warknęła, kopiąc pobliskie krzesło, które przeturlało się na drugą stronę - Proszę bardzo droga wolna. Twoja pani profesor będzie ucieszona!
          - Nie histeryzuj! Rozmawialiśmy na przerwie tylko!
          - Chciałeś powiedzieć na przerwach od miesiąca!
          - Wkurzasz mnie powoli z tą nadgorliwością!
          - A ty mnie wkurzasz swoim chłodną postawą i brakiem zainteresowania mojej osoby.
          - To ty cały czas jesteś nieobecna myślami! Odkąd wróciliśmy z nad morza, nie ma cię przy mnie! Mimo iż jesteśmy obok siebie, to ciebie tak na prawdę nie ma! Ja tak ma to wyglądać, to ja muszę się zastanowić, czy chce ciągnąć ten związek! - wybuchnął, uderzając dłonią o stolik. Ciężar ich napięcia, emocji i uczuć, skumulował się w powietrzu.
          - W porządku. Ja też nie wiem czy chce to ciągnąć. Drzwi otwarte - rzekła spokojniej, podchodząc do wyjścia.
          Sasuke wyszedł bez najmniejszego pytania. Trzasnął drzwiami, pozostawiając po sobie chłód.
          Upadła na ziemie, chowając się wśród połamanych rzeczy. Łkając cicho, łapała się za serce, szukając czegoś co poskleja jej złamane części w jedną całość.


          Obudziła się następnego ranka, w objęciach Sasuke. Leniwie obróciła się do niego przodem, próbując sobie przypomnieć jak się tu znalazła. Wtuliła nos w jego tors, chłonąc jego zapach. Nadal leżeli na ziemi, wśród połamanych naczyń.
          - Dzień dobry - szepnęła, widząc jak się przebudza. Sasuke spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem.
          - Dzień dobry - odszepnął, obejmując ją ramieniem.
          - Znów to samo - westchnęła.
          - Znów to samo - westchnął.



          Stała w osłupienia, wpatrując się w kartkę papieru. Nie rozumiała skąd, czemu, po co dostała to wypowiedzenie. Zawsze się starała, słuchała szefowej, była miła dla klientów, nie przymierzała ubrań i nigdy nie kradła.
          - Przykro mi Sakura. To już trzeci dzień w tym tygodniu gdy opuściłaś dzień w pracy - oznajmiła szefowa, odmawiając jej odwołania decyzji - Pensja za ten miesiąc zostanie ci wypłacona w części. Życzę powodzenia - powiedziała uprzejmiej, otwierając przed nią drzwi wyjściowe.
        
           - Wybacz Sakura. Nic się nie da zrobić. Oblałaś ten egzamin. Tym razem nie mogę zmienić tej decyzji, nie ważne jak cię lubię, nie ważne jak lubię się z tobą kochać i jak będziesz mnie błagać. Po prostu nie mogę, rozkaz odgórny - wyjaśnił jej drugi z rzędu profesor.

          Czuła natłok uczuć w głowię. Niezbyt wiedziała co się teraz w niej dzieje. Wielki sztorm, szalał gdzieś w jej sercu, w duszy, w ciele i rozwalał wszystko po kolei. Niszczył cały dobytek jej życia, który budowała od bardzo dawna.
          Zacisnęła mocno palce na kartach papieru które trzymała. Wypowiedzenie z pracy, oblane egzaminy, wydalenie ze szkoły, rachunki. Siedziała na ziemi gorzko, przełykając łzy świata. Oddychała głośno, marząc o swojej wolności.



          Wszedł do mieszkania. Nawet nie zapalał światła, wiedział co gdzie się znajduje. Przechodząc do kuchni, nadepnął na szkło. Mógł się domyśleć, że od wczoraj nic tu nie posprzątała. Nigdy nie sprzątała po ich kłótni, zostawiała wszystko, leżała i płakała. Z prychnięciem, ominął krzesło. Wyjął z lodówki wodę i udał się do pokoju.
          - Śpisz? - spytał, wchodząc głębiej. Odpowiedziała mu cisza.
          Zaświecił światło.
          Ciemnośc.
          Drugi raz nacisnął na przełącznik.
          Ciemność.
          - Głupia, musiała nie zapłacić za prąd - westchnął. - Jesteś tu? - spytał, podchodząc do łóżka. Przejechał dłonią po pościeli. - Sakura - krzyknął, odwracając się w stronę drzwi. - Sakura! - zawołał ponownie.


          Wtuliła się w ramie swojego mężczyzny. Pochłonięta przed deszcz, kurczowo trzymała się jego dłoni, bojąc się, że zaraz może utonąć. Łzy ginęły gdzieś wśród deszczu strugach, za co dziękowała naturze.
          - Przepraszam - jęknęła.
          - Ciii... - szepnął jej, głaskając po głowie.


          Lata było przyjemną porą. Słońce grzało długo i skutecznie, wiatr chłodził cały dzień, czyste powietrze. Niczego im pozornie nie brakowało.
          Siedzieli na karuzeli, kręcąc się w około, nieustanie.
          Oparta o jego klatkę piersiową, tuliła się do niego z odchyloną głową. Patrzyła na błękitne niebo, które przywoływało jej na myśl, błękit morza. Czuła jak wszystko kręci jej się w mózgu. Odpływała i wcale nie wiedziała gdzie, nie obchodziło ją tą. Kręciła się i kręciła, i kręciła. Muzyka natury otulała ją i koiła zmysły. Niczego nie potrzebowała.
          Chciała tylko ciszy i spokoju.
          Chciała wolności.
          Wyciągała ręce łapczywie ku słońcu, jakby chciała go dosięgnąć.
          A karuzela się kręciła, i kręciła.

[Koniec podkładu]



          Szła spokojnym krokiem w stronę morza. Uśmiechnęła się szeroko, czując chłód fali, który po zetknięciu z jej skórą od razu ocieplił się. W zwiewnej, białej, sukience, szła przed siebie z zamkniętymi oczami. Morze wołało ją bardziej niż kiedyś. Niby rączki, wyciągały do niej dłoń, ciągnąć do ciebie zachłannie.
          Leżąc na plecach, dryfowała po morzu, skąpana w blasku słońcu, które z każdą minutą gasło. Natłok emocji, i wrażeń, myśli, ciążyły jej na ciele i umyślę. Z uśmiechem, oddychała powoli, delektując się każdą sekundą.
          Upadała na dno. Zatopiona we wspomnieniach, wyciągała dłoń, by po raz ostatni zobaczyć ukochanych. Senna i zmęczona wytężała wzrok. Promienie słoneczne coraz bardziej zanikały. Co raz mniej widziała i coraz mniej czuła. Wiedziała, że zaraz dojdzie do raju. To miejsca gdzie będzie szczęśliwa. Marzyła o tej chwili. Gdy spłukana i oczyszczona, w końcu odbija się od dna i będzie wolna.
          - Wybacz Sasuke...to jednak ja odejdę - wyszeptała.

          Bąbelki powietrze wydostały się na powierzchnie, a wraz z nim ostatni oddech.


          Usiadł na brzegu morza, zatapiając nogi w wodzie. Niewidzialne ręce objęły go, i już wiedział, że to ona.
          Rozbryzgał drastycznie wodę, mocząc sobie ubranie.
          - Głupia nie ciągnij mnie tam! - fuknął na nią, przejeżdżając dłonią po mokrym piasku. - Jesteś szczęśliwa? Odnalazłaś swój spokój i raj? - spytał się. - Bo jak nie to dopadnę cię, a wtedy nie ma przebacz poniesiesz karę - zaśmiał się, chowając dłonie w rękach.
          - Sasuke! Sasuke! - zawołał ktoś.
          Pośpiesznie rozejrzał się po morzu. Miał wrażenie, że to ona go woła.
          - Sasuke znalazłeś ją?! - spytał Naruto, uderzając go w plecy.
          - Nie..tu jej chyba nie ma...wracajmy, do domu - poprosił, wstając z ziemi.

          - Głupia...i po co mi mówiłaś, że mnie nie zostawisz, jak wiedziałem, że mnie zostawisz - zakpił.


          Unoszona przez fale, ogrzewana przez promienie słoneczne, zabawiana przez szum morza i śpiew ptaków, słyszała płacz dziecka. Spojrzała w dół na chłopca, który płakał nad jej grobem,w którym nie było jej ciała.
          - Przepraszam Sasuke - szepnęła, wyciągając do niego dłoń.
        
         
          Spojrzał w niebo. Usłyszał głos, za którym tęsknił. Wyciągnął rękę ku niebu, jakby ktoś go wołał.
          Złączeni w niewidzialny uścisk, niesieni przez fale życia. Żyli w dwóch oddzielnych światach.




Za błędy przepraszam.
         

9 komentarzy:

  1. To była bardzo wzruszająca jednopartówka :) Uwielbiam gdy piszesz w takich klimatach :D Każde twoje opowiadanie wywołuje inne uczucia :) Piękne jest to, że potrafisz poradzić sobie z każdym tematem :D

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Moja najwierniejsza czytelniczka!
      Dodajesz mi weny!<3

      Pozdrawiam, Ann.

      Usuń
  2. To było piękne ! Aż mi łzy poleciały :( Naprawdę masz talent, aż mi ciarki po plecach przeszły O.o Każde twoje opo wywołuje we mnie dreszcze i mieszane uczucia!! Czekam na kolejną notkę i weny życzę ;)

    P.S
    Wybacz że tak krótko, ale na telefonie jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :D
    Wiem, że mało kto lubi komentarze typu: "kiedy kolejna notka?", ale już naprawdę nie mogę się doczekać kiedy dodasz coś nowego :D
    Dlatego chciałabym znać przybliżony czas ukazania się nowej notki ;) Pracujesz już nad jakąś? W każdym razie życzę ci dużo weny!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuje nad dwoma! W sumie w jednej musze poprawić błędy, a tą drugą troszeczkę dopieścić.

      Dziękuję za komentarz, miło widzieć, że ktoś czeka na kolejne shoty!

      Pozdrawiam, cieplusio!<3

      Usuń
  4. kiedy nowe notki ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :D Jak postępy w pracy nad partówkami? Zastanawiam się czy zamierzasz dodać obie naraz? Kiedy możemy spodziewać się nowych partówek? Wiem, że ciągle cię poganiam i przepraszam ale nie jestem zbyt cierpliwa :D Mam nadzieję, że mi to wybaczysz ;)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się zastanawiam czy dwie na raz czy po jednej. Muszę to przemyśleć xd Wolałabym mieć taką zapasową notkę, jakby mnie zablokowało na dłużej z weną.

      W końcu jak mi minęły próbne matury to myślę, że jutro najpóźniej w sobotę wrzucę coś :)

      Dziękuję, pozdrawiam! <3

      Usuń
  6. Kiedy nowa notka? ;*

    OdpowiedzUsuń