OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



24 lut 2013

02 - Idealny chłopak (Fairy Tail)

          Paring: Gray i Lucy, Natsu i Lisanna.
          Manga&Anime: Fairy  Tail
          Dozwolone: od lat 16.
          Uwagi: Tak, tak! Paringuje, shippuje GrayLu!<3 Trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Nie mam pojęcia, co źle napisałam, i w którym momencie zboczyłam z torów, ale jakoś to dokończyłam. Pozdrawiam!


          Wielka fantazja dobiegała końca. Na niebie błyszczały gwiazdy, które pięknie komponowały się z lampionami, i innymi kolorowymi światełkami, które tej nocy dekorowały Magnolie. Delikatne płatki wiśni, owiewały całe miasto, sprawiając, że na ten jeden dzień wszystko stawało się magiczne.
           W gildii jak co roku panowała jedna wielka impreza. Fairy Tail piło, bawiło się, śpiewało, tańczyło i oczywiście nie obeszło się bez zbędnych bójek. Mistrz siedział na ladzie, popijając piwo, i opowiadając swoje historie z młodych lat. Cana obalała  drugą beczkę sake, i wcale nie zamierzała na tym poprzestać. W kącie siedział Gajeel z gitarą w rękach, czekał, aż nadejdzie jego pięć minut.
          - Kogoś mu tu brakuje - zauważyła Lucy, rozglądając się po gildii. Ona i Gray siedzieli przy stole, zajadając się specjałami Magnoli.
          - Faktycznie jak o tym wspomniałaś, to gdzie jest Natsu i Happy? - Gray leniwie podniósł głowę. - Nie martw się pewnie Happy wypatrzył jaką rybę i teraz coś jedzą - powiedział radośnie, głaszcząc przyjaciółkę po głowie.
          - Gray, gdzie z tą ręką?! - spytał cień, wyłaniający się za pleców chłopaka. - Czyżbyś miał jakieś niestosowne myśli z Lucy? - spytała oskarżająco.
          - Juvia nie pij więcej - poprosiła Lucy, ustępując dziewczynie miejsca.



          Jedno z głównych drzew Wiśni mieściło się w centrum Magnoli. Pod tym wielkim, pięknym drzewem często zbierały się pary, by wspólnie spędzić czas, zwłaszcza w noce takie jak te.
          - Czy nie byłoby lepiej gdybyśmy zjedli razem z innymi? - spytał Natsu, nie bardzo, rozumiejąc tą sytuacje.
          - Nie! To jest bardzo wyjątkowa noc. Po za tym sama przygotowałam te specjalności i chciałam żebyś ich spróbował - Lisanna uśmiechnęła się szeroko, wyciągając z koszyka najróżniejsze potrawy. - Oczywiście ty też Happy - dodała po chwili.
          - Aye Sir!!!
          - Łooo! Lisanna! To jest pyszne! Dużo lepsze niż to co przygotowałaś piętnaście lat temu! - zawołał zachwycony, wypełniając usta jedzeniem.
          - Oczywiście, że tak! Mieliśmy wtedy po dziewięć lat. Ale miło, że pamiętasz naszą pierwszą wspólną Fantazje.
          - Ooo, faktycznie to już piętnaście lat - zamyślił się chwile.
          - Pierwsza wspólna Fantazja? Chyba musiałem spać, bo nie pamiętam nic prócz tego, że Natsu i Gray się bili - wtrącił Happy, wkładając do ust rybę.
          - Mieliśmy wtedy po dziewięć lat. Razem z Natsu postanowiliśmy, że spędzimy je razem, i przyszliśmy właśnie tutaj. Ja przygotowałam jedzenie, a Natsu fajerwerki. Ty zaś byłeś bardzo młody i po przeleceniu kilku metrów bardzo się męczyłeś i zasypiałeś - wyjaśniła dziewczyna, uśmiechając się jeszcze szczerze. - Pamiętasz co wtedy mi obiecałeś?
           Natsu zarumienił się momentalnie.


          - Hej Natsu! Obiecaj mi, że jak dorośniemy to popierzemy się pod tym drzewem! - zawołała podekscytowana dziewczynka, przytulając się do ogromnego pnia. 
          - A ty znów zaczynasz tą gadkę! - naburmuszył się Natsu, odstawiając kulki ryżowe na bok.
          - Czy nie wyglądamy jak rodzina? To nasza pierwsza wspólna Fantazja. Happy śpi, ja przygotowałam kolacje, a ty zadbałeś o fajerwerki. Zupełnie jakbyśmy byli prawdziwą rodziną
          - Jejku... - westchnął chłopak.
          - Obiecajmy sobie, że jak dorośniemy będziemy prawdziwą rodziną - poprosiła Lisanna, schylając się do Natsu. Jej twarz promieniała, a oczy błyszczały piękniej niż gwiazdy na niebie.
          - O...okey - wyszeptał Natsu, chowając zarumienioną twarz w szaliku. 
          - Obiecaj - zażądała.
          - Obiecuje! - powtórzył trochę głośniej, mając nadzieje, że przyjaciółka da mu spokój. W tej samej chwili, na niebie rozbłysnęły fajerwerki. Niebo pokryło się tysiącami sztucznych ogni, które zwiastowały świetność gildii.
          - O tak! Na to czekałem! Happy wstawaj fajerwerki! - zawołał chłopak, wbijając w ziemie asortyment. 
          - Aye Sir! - Happy jak na zawołanie, wstał by wesprzeć swojego przyjaciela.
          - Łał, piękne! - zawołała Lisanna.


          - A tak przypominam sobie, że rozmawialiście o jakimś ślubie czy coś - powiedział niewzruszony kot. - Już wtedy musieliście się bardzo lllubić - zamruczał, wzlatując ku niebu.
          - Jak myślisz, czy moglibyśmy spełnić tą obietnice? - spytała łagodnie, zakładając kosmyk włosów za ucho.
          Natsu spoważniał na chwile. Gdy jej to obiecywał miał zaledwie dziewięć lat. Nigdy nie myślał o tym poważnie, ale zbiegiem czasu, stali się jak prawdziwa rodzina. On był Ojcem, Lisanna Mamą, a Happy dzieckiem. Bardzo lubił Lisanne, ale czy na tyle by brać z się z nią zaręczać. Miał dopiero dwadzieścia cztery lata.
          - Natsu, patrz fajerwerki! - zawołał Happy. Pierwszy raz tego wieczoru oderwał się od ryby.
          Smoczy chłopak spojrzał na niebo, które rozbłysnęło milionami świateł. W tym świetle Lisanna wyglądała jak wróżka. Piękna, lśniąca, dobra, i kochająca. Jej blask, świecił niczym najsilniejsze zaklęcie gildii, a oczy błyszczały jak tamtej nocy.
          - Wiesz co Natsu? Uważam, że te twoje fajerwerki były o niebo lepsze! - przyznała dziewczynę, obdarowując chłopaka jednym z najpiękniejszych uśmiechów.
          - Ciekawe czy Lucy też to widzi - pomyślał głośno kot.
          - Lucy... - szepnął pod nosem.



          - SŁUCHAJCIE! MAM DLA WAS DOBRE WIEŚCI! NATSU I LISANNA SIĘ POBIERAJĄ! - do gildii wpadł Happy, krzycząc jak nienormalny. Latał od członka do członka i ogłaszał wesołą nowinę, jakby nie miało być jutro.
          - CO?! - wrzasnęli równocześnie Elfman i Mira. Mistrz z szoku spadł z lady, a Gray i Juvia wstali z miejsca.
          - Jak to się pobieracie?! - spytała Erza, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszała, a raczej cały czas słyszała gdyż Happy nadal latał i krzyczał.
          - Tak jakoś wyszło... - zawstydziła się Lisanna, drapiąc się po głowie. Oboje właśnie weszli do gildii, trzymając się za ręce.
          - Yo - szepnął Natsu, chowając twarz.
          - NATSU! SPRÓBUJ ZRANIĆ, LISANNE, A ZGINIESZ! - ostrzegł go Elfman, przybierając transformacje bestii.
          - Hey uspokój się! Jeszcze się nie popieramy - wtrąciła dziewczyna, marszcząc brwi.
          - Cooo? Natsu i Lisanna? W sumie mogliśmy się tego spodziewać od dawna byli dobrymi przyjaciółmi - wtrącił Jet.
          - Faktycznie! Pamiętam nawet, że jak byli mali to bawili się w rodzinę! - dodał Macao, śmiejąc się przy tym.
          - CISZA! - krzyknął Makarov - Dziś świętujemy wielką fantazje oraz ZARĘCZYNY NATSU I LISANNY! Oby wasze dzieci, były przyszłością tej gildii! - krzyknął podekscytowany mistrz, wstając z ziemi.
          - Jakie dzieci mistrzu! Zapomnij! - powiedział twardo Natsu, krzyżując rękę na piersi.
          - Oczywiście, urodzę Natsu tyle dzieci, że za kilka lat będziesz mógł tłumaczyć się przed radą, że nasi synowie i córki rozwalili kolejne miasto - powiedziała żartobliwie Lisanna.
          - Małe Natsu.... - wyjąkał Mistrz - O tym nie pomyślałem... - dodał pod nosem, a przed oczami pojawiła mu się  gromadka dzieci, podobna do Natsu, które latały po całej gildii, rozwalając co popadnie.
          - Oj, Natsu i małżeństwo...czy ty nie jesteś za głupi na to? - spytał sarkastycznie Gray.
          - Pf...pogadamy jak sobie kogoś znajdziesz dupku - powiedział tym samym.
          - JUVIA cię poślubi panie Gray! - zawołała Juvia, tuląc się do mężczyzny swojego życia.
   
          Lucy siedziała chwile oszołomioną tą sytuacją. Wszyscy wokoło tańczyli, śpiewali, krzyczeli, pili. Niby nic nowego, a jednak. W tym całym hałasie, czuła się osamotniona.
          - Natsu...i Lisanna? - spytała się w duchu. Bardzo ceniła Natsu, był jej najlepszym przyjacielem, chciała dla niego jak najlepiej, pragnęła jego szczęścia. Czy to możliwe, że się w nim zakochała? - Nie! Tak nie może być! - mówiła sobie w głowie, odpędzając od siebie wszystkie myśli związane z Natsu.
          - Natsu...Lisanna - odezwała się w końcu, podchodząc bliżej. Jej i Natsu wzrok spotkały się. Oczy pełne radości, które w głębi skrywały smutek i żal.
          - Tak się cieszę! - zawołała radośnie, przytulając do siebie przyjaciół.
          - Lucy... - szepnął Gray. Dobrze wiedział co czuła dziewczyna.
   


          Dziewczyna siedziała na kamiennym murku, przed swoim mieszkaniem. Machając nogami nad rzeką, i przytulając Plue. Ukrywała twarz w we włosach, niczym jakiś uciekinier. W gildii wszyscy dobrze się bawili więc pewnie nikt nie zauważył, kiedy potajemnie wyszła. Nie chciała nikomu psuć zabawy, zwłaszcza Natsu i Lisannie.
          - Hej, Lucy co tu robisz? - usłyszała za plecami. Dziewczyna szybko wytarła łzy.
          - Chciałam się przewietrzyć, prawdę mówiąc jestem trochę zmęczona - powiedziała jak najnaturalniej potrafiła.
          - Ehh. - westchnął Gray - Szczerzę to dziś jest tam wyjątkowo głośno. Posiedzę tu z tobą - oznajmił, siadając obok. - Więc przestań płakać - poprosił, łapiąc dziewczynę za ramię.
          Na niebie po raz kolejny zabłysły złote łzy gwiazd. Złote łzy, które w porównaniu do kryształowych łez Lucy traciły cały swój blask. Gdyby tylko można by było nazwać piękną płaczącą kobietę z pewnością była by to Lucy. Kobieta siedząca na kamiennym murze, z głową wysoko uniesioną, i z kryształowymi łzami, które kropla po kropelce kończyła żywot w rzece. Gdyby można kogoś nazwać płaczącą wróżką, była by to Lucy.
          - Lucy... - szepnął Gray. Nie wiedzieć jak się zachować przytulił dziewczynę, pozwalając by ta wypłakała się swobodnie. Dziewczyna wybuchnęła ciężkim, i głośnym płaczem. Tak bardzo nie chciała być sama.


          Siedzieli na ziemi, w ciszy i spokoju. Za oknem nadal można było usłyszeć mieszkańców, którzy podziwiali tegoroczną Fantazje. Oni woleli, zakończyć ten dzień w ciemnym pokoju z butelką sake.
          - Jestem równie zaskoczony co ty - powiedział w końcu Gray. Jak zawsze pozbawiony górnej części garderoby, siedział spokojnie, opierając się o wielkie łóżko.
          - Ja też się cieszę. Bardzo. Po prostu...czuje, że wszystko się powoli kończy.
          - Co się ma skończyć? - spytał, dolewając sake do kieliszków.
          - Nasz drużyna. Mimo iż mamy prawie dwadzieścia pięć lat, każdy zaczyna żyć własnym życiem. Ty i Juvia, Erza i Jellal, Natsu i Lisanna, Mira o Fred, Levi i Gajeel...zanim się obejrzymy, a wszyscy będziemy dorośli, i z własnymi rodzinami.
          - Dziewczyno robisz się za bardzo filozoficzna.
          - A wiesz co jest najgorsze?
          - Co? - spytał. Oboje wypili sake.
          - To, że nigdzie nie znajdę tak wspaniałych mężczyzn jak ty i Natsu - powiedziała zmęczona, czkając cicho pod nosem. - Pamiętam, że kiedyś za nim pojawiła się Juvia miałam sen. Byłam tam ty i ja, a później pojawiła się Juvia zakochana w tobie na zabój. Następnie Lisanna i tak o to jak zostałam sama - szepnęła zmęczona, przymykając oczy - To był na prawdę miły sen. Chciałabym, żebyś znów mi się przyśnił - dodała resztką sił. Opuściła głowę na łóżka po czym zasnęła, zapominając o bożym świecie.
          - Jejku...butelka sake to zdecydowanie za dużo na ciebie - westchnął Gray, kładąc przyjaciółkę na łóżko. Gdy spała wydała się taka bez troska.
          - Sen powiadasz? I byliśmy tam i ty? Też chciałbym taki sen - szepnął na dobranoc. Przed wyjściem ucałował dziewczynę w czoło i wszedł, udając się do gildii, gdzie impreza trwała w najlepsze.
          - GRAY! GDZIE BYŁEŚ!? - wrzasnął Natsu, rzucając się na chłopaka - Musimy dokończyć naszą bitwę! - dodał szybko.
          - U Lucy, była bardzo zmęczona, i lekko podpita więc ją odprowadziłem - wyjaśnił.
          - C...cz...czemu jesteś pół nagi? - spytała Cana.
          - Panie Gray! - krzyknęła oburzona Juvia - Co pan z nią robił?
          - Jejciu....


          Obudziła się potwornym bólem głowy. Niewiele pamiętała z końcówki dnia, jedynie to, że piła sake razem z Gray'em. Nigdy nie miała mocnej głowy do alkoholu mogła przewidzieć, że tak to się skończy.
          Wchodząc do gildii spodziewała się jednego: Całego Fairy Tail, leżące na ziemi, zanurzeni w krainie snu.
          - Gray? - spytała zdziwiona, widząc śpiącego, półnagiego, chłopaka przed bramą do gildii. - Człowieku bo zachorujesz - Lucy szturchnęła przyjaciela, patykiem. Ten tylko obrócił się na brzuch.



          - Jak głupim trzeba być by zasnąć na ziemi? - spytała ironicznie, kładąc zimny okład na czoło przyjaciela.
          - Skąd mogłem wiedzieć, że nawet ja mogę się przeziębić? - odpowiedział tym samym.
          - Nie mów, że nigdy nie chorowałeś.
          - Odkąd Ul mnie uczyła nigdy nie zachorowałem - powiedział to takim tonem, jakby to było jasne. - W końcu jestem magiem lodu. Zimno na mnie nie działa.
          - Jejku... - szepnęła Lucy. - Nie ważne, Juvia poszła na misje, więc przygotowałam ci obiad. Masz zjedź najpierw rosół. - oznajmiła, kładąc na stole miskę z zupą.
          - Nie wiedziałem, że gotujesz.
          - Spetto mnie nauczyła. Będąc dzieckiem miałam dużo czasu, więc szycie, gotowanie, nie jest dla mnie obce - wyjaśniła z uśmiechem - I jak smakuje?
          - C..całkiem niezłe - przyznał niechętnie. Gray już dawno nie jadł domowych potraf. Zawsze jadał w gildii, lub sam sobie coś gotował.
          - Masz tu niezły porządek. Pewnie Juvia tu od czasu do czasu sprząta - oznajmiła, rozglądając się po pokoju. Było przytulne, zadbane. Książki równo poukładane, fotografie stały w równym rządku na półce, a kurzu ani widać, ani słychać.
          - Sam sprzątam. Lubie mieć porządek wtedy się łatwo odnajduje - wytłumaczył, kończąc zupę.
          - Niesamowite. Faktycznie ty i Natsu jesteście jak lód i ogień. Natsu lubi bałagan, wszędzie trzyma pamiątki z misji, a ty masz tu taki porządek - wyjaśniła rozbawiona. Chwile później zniknęła w kuchni, by wrócić z drugim daniem.
          - A tak właściwie, czemu wszędzie stawiasz mnie i Juvię?
          - Jak to was stawiam?
          - No choćby przed chwilą "Pewnie Juvia musi tu sprzątać", " Ty i Juvia", "Ty masz Juvię" - To chwilami upierdliwe.
          - Hmm?
          - Mówię tylko, że nie ma "Mnie" i "Juvii" nigdy nie oznajmiliśmy, że jesteśmy parą...to tyle.
          - Nie wiem czemu mi to mówisz, ale dziękuję! - uśmiechnęła się, a jej uśmiech był jak dotknięcie słońca. Ciepłe, miłe, radosne. Jakby magiczna siła roztapiała jego serce.


          Minęły trzy dni, od kąt Gray zachorował. Te trzy dni spędził z Lucy, która czuwała przy nim. Czwartego dnia, oboje postanowili, że wyjdą na spacer.
          - Łoooooooo! Świerze powietrze! - wykrzyczał chłopak, wdychając wiosenne powietrze. - Trzy dni w łóżku to zdecydowanie za dużo!
          - Uważaj, bo znów się przeziębisz - upomniała go Lucy - Masz wzięłam ze sobą szalik - założyła czerwony, wełniany szalik na szyje chłopaka..
          - Robisz na drutach? - spytał zaciekawiony, spoglądając na szal. Był bardzo miły w dotyku.
          - Kiedyś umiałam. Ten szal dostałam od mamy - wyjaśniła.
          - N...nie wiem...czy...
          - W porządku. Gdy w pełni wyzdrowiejesz to mi oddasz - przerwała mu.
          - Pff...lepiej zrób mi taki drugi to ci oddam - prychnął pod nosem, udając się w stronę gildii.
          - Nie poważnyś?! - krzyknęła za nim.

          - Gray !!! Czemu mi nikt nie powiedział, że jesteś chory! Juvia zaraz by wróciła z pracy! - u progu stała Juvia, zapłakana jak to czasami miała w zwyczaju.
          - To tylko przeziębienie - wyjaśnił.
          - Oho! Gray nosi szalik! - zauważył Jet
          - Kiedy ostatnio Gray nosił szalik? - spytała Cana.
          - Trzy dni z Lucy, a ten już podporządkowuje się jej! Dobrze Lucy to znaczy być MĘŻCZYZNĄ!
          - Nic nie zrozumiałam - wtrąciła Lucy.
          - Trzy dni z Lucy, bez Juvii! Panie Gray nie pozwalam na to! - krzyknęła Juvia.
          - GRAY! - dobiegł do głos z nad sufitu. - Skoro wyzdrowiałeś to walcz! - krzyknął Natsu, rzucając się na niego.
          - Tylko na to czekałem! - odkrzyknął lodowy chłopak.
          - Jejciu i znów się zaczęło - westchnęła Lucy. Właśnie to kochała w gildii, że nie ważne co się dzieje, lub kogo ile nie ma, atmosfera tu się nigdy nie zmienia.


          Gray odłożył szalik na stolik. Musiał przyznać, że był on bardzo wygodny i ciepły. Minęły lata odkąd ostatnio nosił szal. Uśmiechnął się, dotykając ową rzecz.
   
          - Oi Gray! Przestań mnie papugować i zdejmij ten szalik! - zażądał Natsu, mierząc go wzrokiem.
          - Ani mi się śni! Czemu tylko ty masz mieć frajdę z noszenia szali? - spytał, odpłacając mu pięknym za na dobre.
          - Od kiedy magowie lodu noszą zimowe ubrania!
          - Od kiedy są chorzy!
          - A od kiedy ty chorujesz?! - wrzasnął.
          - Od kiedy jesteś takim idiotą! - odkrzyknął.
          - Ja ci zaraz pokarzę!
          - Chodź!
          - Dość! Natsu, mamy zlecenie do wykonania! Zapomniałeś? - powiedziała groźnie Lisanna, wyłaniając się za Graya. Natsu mruknął coś pod nosem i niechętnie wyszedł z gildii. Cały czas trzymając Lisanne na rękę, nawet na sekundę nie przestał się w nią wpatrywać. Dopiero gdy Lucy weszła do gildii ich spojrzenia się spotkały. Czas jakby na chwilę się zatrzymał, a w tym czasie nie było nikogo prócz Lucy i Natsu. Sekundę później oboje wyminęli się bez słowa.
          - To już tydzień, kiedy zwrócisz mi szalik? - spytała znudzona, siadając obok.
          - Już ci mówiłem, że gdy zrobisz mi drugi. Tylko niech będzie niebieski!
          - Kompletnie ci odbiło! - zbeształa go.
          - Co robisz? - spytał zdziwiony.
          Lucy przyłożyła dłoń do jego czoła. Wszystko było w normie. Nie rozumiała po co nosi ten szalik. Może faktycznie tym sposobem chciał, wymusić na niej drugi szalik.
          - Temperatura w porządku. Nie masz gorączki, jesteś zdrowy więc po co paradujesz w samym szaliku? - spytała, mrugając dziwnie oczami.
          - Bo chce drugi taki tylko niebieski - powtórzył, zbliżając twarz. Następnie uśmiechnął się szeroko, i szczelniej owinął się szalem.
          - Od kiedy wy się zachowujecie jak para? - Spytał Gajeel.
          - Gray jesteś okrutny jak możesz tak zbywać Juvie? - wtrącił Romea, który czerpał radość z ich dyskomfortu.
          - Dwie dziewczyny na raz? Nie powinieneś tak robić - dodała uśmiechnięta Mira, wycierając naczynia.
          - Nie jesteś mężczyzną!
          - Chwileczka?! O czym wy gadacie! Oi! Przestań gadać bzdury, bo będę musiał cię rozgnieść jak robaka!
          - No dawaj lodowy chłopcze! Metal zawsze pokona lód!
          - Bitwa? Wchodzę w to! Ale się napaliłem!
          - Romeo nie kopiuj Natsu!
          - Mężczyźni nigdy nie odmawiają walki!
          - Znowu się zaczęło - Lucy uderzyła czołem o blat stolika.
          - Nie przejmuj się Lucy. Faceci tak mają - pocieszyła ją Levy.

          - W końcu! W końcu skończyłam! - krzyczała Lucy w duchu, biegnąc przez miasto. W ramionach trzymała małe pudełeczko, podekscytowana biegła przed siebie, tak bardzo chciała zobaczyć jego minę. Szybko skręciła w lewą uliczkę którą prowadziła na ogród Magnolii. Przebiegając obok drzewa wiśni dostrzegła swojego przyjaciela. Siedział spokojnie, z kolanami podciągniętymi pod brodę, z wzrokiem wbitym w czubki butów.
          - Natsu, czemu tu siedzisz? - spytała, przysiadając się. Odłożyła pudełko na bok, i rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu kota.
          - Tak jakoś rozmyślam - wyszeptał, rzucając kamień przed siebie.
          - Ty? Myślisz? Nad czym? - spytała z niedowierzaniem.
          - Nad wszystkim. Nad naszą drużyną, nad tymi niby zaręczynami. Nad nami - tu Natsu przerwał i spojrzał na Lucy. Próbował sobie przypomnieć ostatni raz, gdy spokojnie siedzieli i rozmawiali swobodnie.
          - Nad nami? Ale co?
          - Mam wrażenie, że przez ta całą sytuacje oddaliliśmy się od ciebie. To znaczy. Jesteś moją przyjaciółką, lubiłem nasze wspólne misje - wyjaśnił szybko, nie chcąc by wniknęła z tego jakaś nieprzyjemna sprawa.
          - A zmieniło się coś? Nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, i nadal możesz na mnie polegać - zatwierdziła go w swoich słowach, lekko przyklepując mu włosy niczym małemu chłopcu - Tak więc nie smuć się, i nie myśl za dużo, bo mi się smutno robi - dodała po chwili, uśmiechając się serdecznie.
          Natsu westchnął pod nosem. Jednak nic się między niby nie zmieniło. Dzięki Bogu.
          - Cieszę się! W takim razie widzimy się wieczorem u ciebie, z Happy postanowiliśmy wznowić nasz super trening! - oświadczył podekscytowany.
          - A WIĘC O TO CI TYLKO CHODZIŁO! - ryknęła dziewczyna.
          - Hahahaha... - Co tam w ogóle masz? - spytał zaciekawiony.
          - Prezent dla przyjaciela - powiedziała tajemnicza, przyciągając pudełko do piersi.
          - Ooo, czyżbyś znalazła tego jedynego, idealnego chłopaka, z tych twoich opowiadań? - spytał zaciekawiony, chcąc jak najszybciej dorwać się do prezentu.
          - Nie dotykaj! - skarciła go Lucy - Spotkajmy się lepiej później w gildii - dodała, wstając z ziemi.
          - O tak! Musze iść do gildii, minęły dwa tygodnie odkąd Gray wyruszył na misje, na pewno już wrócił! - zawołał szczęśliwy. Chwile później biegł w stronę gildii, wykrzykując jak to on nie urządzi chłopaka.
          - Jejciu...jednak nic się nie zmienił - westchnęła z uśmiechem.


           Siedziała w pobliskiej kawiarni, próbując przetrawić słowa które właśnie usłyszała. Serce niesamowicie ją kuło, jakby jego ktoś wyrwał, a w puste mniejsze stawił kawałki szkła. Tak bardzo ją bolało serce. Zbierało jej się na wymioty, nie mogła racjonalnie myśleć, nie chciała nawet. Próbowała wymyślić jakieś wytłumaczenie. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęły jej się trząść ręce. W tej jednej chwili cały jej świat legł w gruzach. Słoneczne, błękitne niebo, ponownie zostało zasłonięte przez grubą warstwę ciemnych chmur.
          - Jak to Gray nie chce Juvii? Co jest nie tak z Juvią? Czy Juvia zrobiła coś źle? Czy to przez to, że jest deszczową kobitą? - te pytania kłębiły jej się w głowie. Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Tyle złych emocji się zebrało w niej.
          - P...prz...przepraszam! - rzekł, przegryzając dolną wargę, cały się trząsł, ściskając ręce na kolanach. Bał się, że gdy spojrzy na Juvie, to jego serce pęknie. Kochał Juvie jak przyjaciółkę, ale jeśli chodzi o miłość, to nie miał na to żadnego wpływu.
          - Przepraszam cię, Juvia...na prawdę...przepraszam....
          Gray w końcu podniósł głowę. Serce mu się krajało na widok płaczącej przyjaciółki. Zawsze był zdatny na kobiece łzy. Nie mógł jej tak po prostu zostawić. Bądź co bądź, już dawno mógł oczyścić ich sytuacje. Czując wyrzuty sumienia podszedł do dziewczyny i mocno przytulił.
      
           Upadła na kolana głośno, dysząc. Nagle zabrakło jej powietrza, zaczęło jej się kręcić w głowie. W agonii bólu, złapała się głowę, dusząc w sobie piśnięcie. Kryształowe krople, spływały jej  po policzkach, zamazując obraz. Nim się obejrzała, granatowy szalik, tonął w łzach, chłonąc jej psychiczny i fizyczny ból.

          Odprowadził Juvię do domu, i od razu skierował się gildii. Czuł się swobodny i wolny.Mimo iż sprawił dziewczynie mnóstwo smutku i bólu, w końcu mógł oddychać pełną piersią. W gildii jak zawsze było głośno i wesoło. Po długiej misji nie marzył o czym innym niż wrócić do rodzinnego miejsca. Jak się spodziewał na wejściu czekał na niego Natsu. Krzycząc jakieś bzdury pod nosem, rzucił się na niego, grożąc, że zaraz go pobije. Gray uśmiechnął się pod nosem. Chwile później tarzali się po ziemie, piorąc się nawzajem.
          - Wgrałem - stwierdził Natsu, ledwo trzymając się na nogach. Był poobijany na całym ciele, a z nosa leciała mu krew.
          - Chyba kpisz. Wytarłem tobą podłogę - warknął Gray.
          - LUCY KTO WYGRAŁ?! - krzyknęli w tym samym czasie, odwracając się w stronę barku, gdzie zazwyczaj siedziała ich przyjaciółka.
          - O? Gdzie Lucy? Przecież mówiła, że tu będzie. Nawet nie zauważyłem, że jej nie ma - zdezorientowany Natsu, złapał się za podbródek. - Happy, a ty?
          - Ja też jej nie widziałem. Może zasiedziała się z tym przyjacielem?
          - Faktycznie?! Mówiła, że idzie na spotkaniem z jakimś kolegom. Była bardzo podekscytowana - przypomniał sobie ognisty chłopak.
          - Oni się lllubią - zamruczał Happy, wzlatując gu kurze.
          Gray zmarszczył nos. Coś mu tu nie pasowało. Bez żadnego słowo wyszedł z gildii, trzaskając za sobą drzwi.
          - Co z nim? - spytała Mira, jak zawsze promieniała dobrocią i pięknem.
          - Nie mam pojęcia - Natsu wzruszył ramionami.
          - Nie miałeś się przypadkiem spotkać z Lisanna? - przypomniała mu przyjaciółka.
          - O cholera! Faktycznie! Happy lecimy! - zawołał w pośpiechu, biegnąc w stronę wyjścia.


          Lucy siedziała w pokoju na ziemi, schowana w ciemnościach. Głowę miała głęboko schowaną między nogami, które obejmowała ramionami. Już nawet nie miała ochoty płakać, sama nawet nie wiedziała, czemu płacze. Zmęczona westchnęła głośno. Podniosła na sekundę wzrok. Jej zatrzymały się na szaliku, który niedbale leżał w pudełku,gdzieś w kącie.
          - Umarł tu ktoś czy co? - usłyszała za pleców. Zadrżała na dźwięk tego głosu. Szybko sprawdziła, czy, aby przypadkiem nie płacze - Nie płakała.
          - Kiedy w końcu nauczycie się wchodzić drzwiami?! - warknęła zła. Sama zdziwiona swoją oziębłością przegryzła dolną wargę.
          - Pff! - prychnął głośno - Ahhh, w końcu wróciłem! - zawołał, wyciągając się wygodnie.
          - Nie za wygodnie ci? - spytała zmęczona, siadając obok przyjaciela. Czuła się dziwnie w jego towarzystwie. Po tym co przedtem zobaczyła miała ochotę, go wyrzucić na zbity pysk, ale z drugiej strony nic sobie nie obiecywali, byli przyjaciółmi i nie miała prawda się na niego złościć, tylko dlatego, że jest z Juvią.
          - O? Co to? - zaciekawiony przeczołgał się na drugi koniec pokoju. - S..skończyłaś - powiedział zdziwiony. Ściągnął czerwony szal, a założył ten granatowy. Miał dziwny, zapach, ale za to był bardzo miękki i ciepły.
          - Pozwolił ci ktoś? - wybuchła zła.
          - Jest świetny. Dziękuję - Gray ucałował dziewczynę w policzek.
          Zaskoczona szybko odwróciła głowę. Była zawstydzona i cała czerwona na buzi.
          - To tylko podziękowanie - wmawiała sobie, przegryzając dolną wargę.
          - Co jest? Ale się zarumieniłaś! Hahahahah
          - Zamknij się... - warknęła cicho.
          Gray westchnął głośno.
          - Masz - podał przyjaciółce stary szal. Lucy wzięła szal i owinęła go sobie wokół szyj. Wdychając zapach jego dzieciństwa, pomieszany z zapachem Gray'a poczuła zawroty głowy. Ten zapach tak intensywny, uderzał jej do głowy niczym wódka. Miała ochotę zamknąć oczy i otulona tą wonią zasnąć.
          - Rozmawiałem dziś z Juvią - wypalił nagle, przerywając niezręczną ciche. - Powiedziałem jej, że jestem w kimś innym zakochanym - Więc nie smuć się już. Dobrze? - spojrzał z uśmiechem na Lucy, która tonęła w łzach. Wtulona w ramie chłopaka, nic tak bardzo nie pragnęła, jak jego szczęścia.
           Gray siedział spokojnie, czując ciepło dziewczyny. Głaskał ją delikatnie po głowie, aż ta nie przestała płakać.
           - Hej Lucy jesteś tu?! - do pokoju wpadł Natsu, a za nim Happy. Widok przytulających się przyjaciół wprawił ich w osłupienie. Przez chwile stali na parapecie, próbując przyswoić sobie ten widok.
           - C...co tu się dzieje? - wykrztusił w końcu, upadając na łóżko.
           - Mówiłem, że oni się lllubią! - zaśpiewał Happy, jakby w ogóle nie był zaskoczony tą sytuacją.
           Zawstydzona Lucy skuliła się i schowała głowę między nogami. Czuła, że zaraz spali się ze wstydu. Ledwo co doszły do niej słowa Graya.
           - Mówiłaś, że masz jakiegoś super, idealnego, chłopaka! - zawołał Natsu, sugerując, że jego przyjaciel, wykracza po za możliwy margines.
           - To o mnie mówiła dupku! - warknął Gray, coraz bardziej zirytowany tą sytuacją.
           - Akurat! Pewnie tamten chłopak ją zostawił, a ty ją pocieszasz. Powiedź nam Lucy, który dureń cię rzucił, zmiażdżę go! - zawołał podekscytowany, kierując słowa do przyjaciółki.
           - Może Natsu ma racje i na prawdę ktoś zostawił Lucy! Teraz już na zawsze będzie starą panną! - wtrącił Happy, przerażony tą myślą.
           - I co teraz?! Szybko musimy jej znaleźć jakiegoś lepszego chłopaka! Co powiesz na Lyona? Nie to kolejny dureń lodu, lepiej kogoś z gildii. Nie...jak teraz nikt jej nie chciał to pewnie będziemy musieli szukać po -
           - Zamknijcie się już! - wrzasnęła Lucy, przerywając ten głupi monolog. Jednym uderzeniem, wyrzuciła ich z mieszkania, powodując przy tym ogromny ból. Cała wrzała i drżała z wściekłości. Mała żyłka na jej czole pulsowała, niebezpiecznie, ostrzegając każdego w pobliżu. - Czemu mielibyście mi szukać chłopaka?! I skąd wam przyszło do głowy, że ktoś mógłby mnie rzucić?! I co to miało znaczyć, że nikt mnie nie chce w gildii!? - krzyczała, wymachując ręką na uciekających przyjaciół.
           - Ehh - westchnął Gray, obejmując Lucy od tyłu. Jego dotyk od razu ukoił jej nerwy.
           - C...ciepło - szepnęła, obejmując ramiona chłopaka.
           - Tak? Może powinienem cię puścić?
           - Droczysz się ze mną?!
           - Nie... - zaśmiał się - Do zobaczenia jutro. Myślę, że przyda ci się odpoczynek.
           - Tak dużo się dziś wydarzyło.
           - Dobranoc i dziękuję za ten szalik - uśmiechnął się, jeszcze raz dotykając prezentu.
           - Gray! - zawołała Lucy, łapiąc chłopaka, przed wyskoczeniem z okna - Dziękuję - szepnęła. Delikatnie ucałowała go w usta po czym zsunęła się na łóżko, śmiejąc się cicho, na widok Graya który upada na ziemie z głośnym łoskotem.
           - N...nic mi nie jest! - zawołał z dołu.

           Zasnął przykryty granatowym szalem, który od tej chwili nie przestawał mu towarzyszyć. 



Mam wrażenie, że Vampir Knight dobiega końca, Naruto i Fairy Tail powolutku też....jeśli to się stanie to stracę połowę swojego życia....


Przepraszam za błędy.

3 komentarze:

  1. Mega fajne tylko brakuje więcej romantyzmu

    OdpowiedzUsuń
  2. ,, - Natsu! Obiecaj że jak dorośniemy to POPIERZEMY się pod tym drzewem"
    Hahahaahahaha padłam XD wszystko ok, ale spróbuj lepiej wczuć sie w sytuację... Reszta ok.
    Ego: lubisz mówić ,ok'....
    Rodzinne...
    Ego: nie prawda! Ja tak nie mam!
    Hai, hai... Dobra Geniuszu życzę weny...
    Ego:... Połamanych palców...
    ... Cierpliwości...
    Ego:... Poażonych palców...
    .... Mocnej psychiki...
    Ego: wyłamanych palców...
    Dobra żegnam bo oszaleje... x3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to zaręczyny Natsu i LISANNY?! nienawidze tego paringu...

    OdpowiedzUsuń