OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



13 cze 2013

11 - New life (Zeki 2/5)




          Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Biały uniform idealnie komponował się z jej jasną cerą i ciemnymi, czekoladowymi włosami. Wierzchem dłoni wygładziła spódniczkę. Nie mogła oderwać od siebie wzroku. Nie mogła poznać dziewczyny którą widziała. Dawniej uśmiechała się do wszystkich, śmiała się z byle czego, była szczęśliwa. Teraz tej radości w sobie nie widziała. Nadal czuła wielką puste w sercu. Mimo wszystko, cieszyła się, że wraca do szkoły. Kochała to miejsce, kochała tych ludzi i swojego dyrektora. Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc jednolity, damski, chór, który wołał nocną klasę. Odruchowo wyjrzała przez okno. Zero stał już pod bramą, wyznaczając uczniom dozwoloną linie. Jak zawsze chłodny i poważny, nic nie mówił. Jego groźna mina wystarczająco odstraszała. Uśmiechnęła się delikatnie. Wzięła z łóżka opaskę prefekta i z pełną dumą zawiesiła ją sobie na przedramieniu.
          - Przewodnicząca, nie powinnaś tam wychodzić roi się tam od ludzi - rzekł jeden z uczniów nocnej klasy, gdy schodziła na dół, po pięknych schodach. Wszyscy stali na parterze w równiutkiej linii, oczekując jej przybycia. Jedni mieli zachwyt w oczach, drudzy jakby pałali do niej nie małym niesmakiem. Nic dziwnego, w końcu była siostrą i narzeczoną Kaname Kurana - człowieka który zabijał czystokrwistych.
          - Nie bójcie się o mnie. Jestem prefektem. Moim obowiązkiem jest zadbanie o to by wam się nic nie stało! - oznajmiła dumnie, uśmiechając się przez ramie.
          - Jak zawsze lekkomyślna - skomentował Hanabusa, łapiąc się za czoło. Gdy dziewczyna przechodziła obok, złapał za klamkę, otwierając jej drzwi.
          - Dziękuję Aidou senpai.


          Nie mógł uwierzyć, że dał się namówić na powrót do szkoły. Półtora roku temu specjalnie rzucił szkołę i wyprowadził się do własnego mieszkania, by trzymać się jak najdalej od tej szkoły, od nocnej klasy i od swojego opiekuna. Teraz znów stał przed tą głupią bramą i pilnował porządku w tym głupim mundurku.
          - Mówiłem, jeszcze jeden krok, a pożałujecie tego - warknął, podnosząc wzrok. Dziewczyna, która przekroczyła niewidzialną linię, cofnęła się napięcie. Jej przyjaciółki szepnęły coś pod nosem. Zero uśmiechnął się kpiąco pod nosem. Dobrze wiedział, że bluźniły na niego.
          - Było tu dużo lepiej, gdy cię nie było! - krzyknął ktoś z tłumu.
          Zero spojrzał na nie pioronującym wzrokiem. W powietrzu można było wyrzuć napięcie i ciężką aurę, która momentalnie została rozwiana przez drugiego prefekta.
          - Widzę, że dobrze ci idzie - uśmiechnęła się Yuuki, wychodząc na przód. Przez ten biały mundurek jej postawa wydawała się piękniejsza i odważniejsza.
          - Co tu robisz. Jesteś przewodniczącą zaraz wychodzicie - przypomniał Zero.
          - Jestem też prefektem. Nie mogę zaniedbywać swoich obowiązków. Inaczej byś marudził.
          - Wychodzą, wychodzą! - pisnął chór.
          Wielka brama otworzyła się, ukazując piękne nocne postacie. Wampiry emitowały jasnością, i światłem. Ich aura niewidzialnie błyszczała, przyciągając wzrok każdego z nich.
          - Niestety przewodnicząca musi iść z nami. Co to za rozpoczęcie roku, gdy nie ma najważniejszej osoby z nami? - spytał zalotnie Hanabusa, porywając Yuuki. Postawił ją na przodzie, i dumnie kroczył za nią, machając swoich fankom.
          - Nie martw się kuzynko, co by się nie wydarzyło on i tak się nie zmieni - szepnął Shiki, niewzruszony całym tym rozpoczęciem. Jego postawa jak zawsze na luzaka sprawdzała się w każde sytuacji. Rima dotknęła jej ramienia z lekkim uśmiechem i dołączyła do przyjaciela cały czas, trzymając parasol nad głową. Będąc wampirem czy nie, musiała dbać o swoją i Shikiego skórę. Kątem oka zauważyła jak Maria podchodzi do Zero. Widząc jak się kłania wywnioskowała, że wita się z chłopkiem, a później wymieniają kilka zdań. Zdziwiła się, widząc jak Zero uśmiecha się delikatnie. Nigdy nie uśmiechał się w obecności wampirów, zwłaszcza, gdy z nimi rozmawiał.
          - Zazdrosna? - spytał Hanabusa, strasząc ją swoim nagłym pytaniem.
          - Odsuń się trochę - rozkazała, czując jego perfumy.

          - Ciesze się, że jednak tu jesteś - powiedziała ciepło, obdarzając go radosnym uśmiechem.
          - Dyrektor mnie zmusił - wyjaśnił.
          - Musi cię bardzo kochać, skoro próbuje cię zatrzymać przy sobie i Yuuki też - dodała. Oboje spojrzeli na Yuuki, która przekomarzała się z Aido.
          - Pewnie tak.
          - No nic. Idę, zobaczymy się później - zaświergotała wesoło. Machała mu na pożegnanie, aż nie dobiegła do reszty uczniów nocnej klasy.


          Rozpoczęcie drugiego semestru poszło nadzwyczaj gładko. Uczniowie nocnej klasy zgodzili się wymienić kilka zdań z klasą dzienną, przez co łatwiej  było zaakceptować wcześniejsze wydarzenia. Dziewczyny głośno wyrażały swoje niezadowolenie tym, że muszą wracać do swoich pokoi, by przygotować się na jutrzejsze lekcje.
          - Zobaczymy się jutro! - zawołał radośnie Aido, przekraczając bramę. Dziewczyny pisnęły, rozpływając się niczym wata cukrowa.
       

          Upadła zmęczona na krzesło, niecierpliwiąc się na obiad. Już dawno nie miała tak wykańczającego dyżuru. Okazało się, że wiele osób potajemnie robiło zdjęcia i trzeba było przeszukać pokoje w poszukiwaniu albumów i innych rzeczy. Odzwyczaiła się od pisków i płaczu gdy zabierała jakieś cenne rzeczy związane z nocną klasą.
          - Długo jeszcze? - pośpieszyła.
          - Spokojnie, nie pośpieszaj mnie - fuknął Zero. Sam musiał się nieźle śpieszyć. Miał jeszcze trochę roboty za nim wróci wieczorem do pokoju. Przed wyjściem chciał jeszcze zdrzemnąć się godzinę i wyruszyć z partnerem na polowanie.
          - Zapomnij, chyba nie chce jedzenia - oznajmiła Yuuki, podchodząc bliżej. Od rana nie piła krwi, czuła się trochę spragniona zwłaszcza, że od dłuższego czasu regularnie posiłkowała się krwią Zero, do czego bardzo się przyzwyczaiła. Nie musiała się wstydzić, nie musiała się bać, ani czuć zawstydzenia. Z początku owszem krępowało ją to, ale po którymś razie, przychodziła do jego pokoju kładła się do jego łóżka, a gdy rano wstawała, piła jego krew. I tak kilka razy dziennie. Tym razem również to zrobiła. Objęła go od tyłu w pasie, i zanim wbiła w niego kły, delikatnie polizała jego skórę, delektując się ludzkim smakiem i zapachem.
          - Jak dyrektor wejdzie? - spytał, ostawiając patelnie na bok. Odwrócił wzrok. Zawsze się dziwnie czuł gdy piła jego krew. Nie było to złe uczucie, całkiem przyjemne, ale bardzo zawstydzające. Czasami się zastanawiał czy tak samo się czuła, gdy On pił jej krew gdy jeszcze była człowiekiem. Znów musiał zwracać jej uwagę gdy zbyt zagłębiała się w jego umyśle, ale ona robiła to nie umyśle. Po prostu chciała wiedzieć co czuje i myśli, a im częściej widziała siebie w tych wspomnieniach tym lepiej się czuła. Mimo wszystko cały czas czuła się źle i z brukana gdy zbyt się nasycała. Już nie raz zauważyła, że jej głód mijał niesłychanie szybko.
          - Ty nie chcesz? - spytała, odsłaniając szyje.
          Zero drgnął przez chwile, ale ostatecznie odmówił. Nie chciał by jedzenie które zrobił zmarnowało się. Przynajmniej tak jej powiedział. Tak na prawdę, nie chciał się znów zbyt przyzwyczaić do jej krwi. Nadal wiedział, że w nocy płacze i wspomnieniami wraca do Kaname, a gdy przychodzi do niego w nocy, marzy o tym, by leżeć obok swojego brata, a nie jego. Mimo iż nigdy mu tego nie mówiła, widział to w jej oczach. Gdy pewnej nocy, wśliznęła się do niego, widział jak jej oczy zachodzą mgłą, jakby wyobrażała sobie kogoś innego zamiast niego. Nawet gdy piła jego krew miał wrażenie, że tak na prawdę pragnęła by krwi Kaname.
          - Jak chcesz. Drugi raz ci tak łatwo nie ofiaruje krwi - przekomarzała się, siadając na krześle, wymachując nogami. - Idziesz gdzieś dziś? - spytała. Zero zazwyczaj nie śpieszył się. Dziś od razu po przeszukaniu pokoi wrócił do domu, przygotował pośpiesznie obiad, i równie szybko teraz jadł.
          - Tak, muszę iść do pracy - oznajmił, odkładając naczynia do zlewu. Szybko pozmywał, wytarł mokre ręce, i przeczesał włosy jakby sobie teraz przypomniał o czymś.
          - Co jest? - spytała, widząc jego minę.
          - Zapomniałem. Miałem podejść do Marii, po podobno coś jej się psuje z drzwiami. Chciała żebym na to spojrzał - przypomniał sobie. Szybko udał się do swojego pokoju. Po kilku minutach wyszedł, w czarnych jeansach, które przewieszone były łańcuchami, i paskiem. Biała koszula wystawała luźno z spodni. W lewej ręce trzymał płaszcz, na wszelki wypadek gdyby w nocy miało być zimno.
          Yuuki skrzywiła się lekko, słysząc to. Szybko jednak uśmiechnęła się i zaproponowała mu pomoc.
          - Nie musisz. To tylko sprawdzenie drzwi, a nie polowanie na potwora - zaśmiał się.
          - I tak idę do swojego pokoju więc czemu nie mam wstąpić z tobą? - spytała lekko obrażona.
          - Jak chcesz - oznajmił. Otworzył drzwi, przepuszczając ją przodem.


          Zero zapukał delikatnie do drzwi. Maria przywitała go z szerokim uśmiechem. Miała na sobie piękną, długą, białą, suknie, z mnóstwem falbanek i koronek.
          - Witajcie - uśmiechnęła się, wpuszczając ich do środka. Ona i Yuuki były jedynymi osobami, które same mieszkały w pokoju. Yuuki z racji, że była przewodniczącą, a Maria dla tego, że była chorowita, i nie chciała nikomu przeszkadzać, nocnym kaszlem. Po za tym dużo lepiej się czuła gdy była sama. Miała swobodę.
          - To o co chodzi z tymi drzwiami? - spytał, odkładając płaszcz na komodę.
          - Strasznie skrzypią i czasami cholernie trudno mi się je otwiera - wyjaśniła, podchodząc bliżej.
          Zero spojrzał na nawiasy po czym parę razy ruszył drzwiami. Faktycznie ciężko się je otwierało i zamykało, dźwięk jaki wydawał przy tym był okropny.
          - Przyjdę jutro i je naoliwię. To normalne - wyjaśnił po krótkiej chwili.
          - W takim razie czekam na ciebie jutro! - zawołała radośnie, jakby właśnie umówiła się na randkę. Yuuki stała z boku i obserwowała ją uważnie. Pamiętała jak któregoś dnia Maria oznajmiła, że weźmie sobie Zero. Skoro ona go nie chciała, to Maria mogła mieć do tego prawo. Wtedy była zaręczona z Kaname. Jednak w głębi duszy czuła ból. Przyzwyczaiła się do myśli, że jest ona jedyna, wyjątkową kobietą w życiu Zero.
          - To ja już będę się zbierać. Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia.
          - Nie zostaniesz na herbatę? - spytała z smutkiem w głosie. Yuuki zmarszczyła brwi. Cały czas wykluczano ją z rozmowy i czuła się dziwnie w ich towarzystwie.
          - Nie dzięki. Na prawdę muszę iść.
          - Przepraszam jeżeli zaprzątam ci głowę. Jesteś jednym przyjacielem na którego mogę tu liczyć. Nie licząc oczywiście Yuuki - zwróciła się do niej uprzejmie. - Po prostu nie wiedziałam do kogo iść. - ciągnęła dalej, a jej pełen żalu głos, sprawił, że Zero poczuł się dziwnie.
          - Nie przejmuj się. Jestem prefektem to normalne, że zwracasz się  z takimi sprawami. Zwłaszcza, że dyrektor nie ma ręki do takich spraw. Przyjdę jutro i to załatwię także wytrzymaj jeszcze dziś - poprosił. Pogłaskał dziewczynę po głowię. Gdyby tego nie zrobił miał wrażenie, że by się rozpłakała.
          I znów coś ją ukuło w sercu. Miała ochotę podejść i zabrać jego rękę. Tylko ją mógł tak głaskać. Nigdy nikogo nie głaskał po głowie prócz jej. I tak miało zostać. Powstrzymała się jednak. Cały czas nie dała mu odpowiedzi na tamto pytanie. Nie mogła go przecież zwodzić.

          Gdy wyszli z pokoju Marii Yuuki postanowiła, że odprowadzi go do drzwi. Gdy Zero łapał za klamkę, odruchowo złapała go za rękę. Wbiła wzrok w ziemie jakby wstydziła się swych myśli.
          - Głodna - spytał rozbawiony.
          Yuuki przekręciła przecząco głową.
          - Po prostu uważaj w pracy - poprosiła, podnosząc głowę. Uśmiechnęła się do niego jak to zwykle miała w zwyczaju. Trzymała go mocno za ręką. To była właśnie ta ręka, która wcześniej pogłaskał Marię. Była taka ciepła.
          Zero zaśmiał się kpiąco.
          - Wracaj do pokoju. Jak wrócę wieczorem to przyjdę do ciebie, a wtedy pójdziemy na nocny patrol. - oznajmił, spokojnie. Tym razem też pogłaskał ją po głowie. Dziewczynę uśmiechnęła się machinalnie, czując ogromną ulgę. Jeszcze długo wpatrywała się drzwi, za nim udała się na górę.
       
           Maria schowała się za filarem, gdy przewodnicząca wchodziła po schodach. Chciała mu tylko oddać płaszcz, który zostawił u niej, a może to był tylko pretekst? Tak na prawdę chciała go odprowadzić. Powiedzieć, żeby uważał na siebie, i że będzie na niego jutro czekać. Nie sądziła, że Yuuki to zrobi. Wprawdzie wiedziała, że są ze sobą blisko. Domyślała się nawet uczuć Zero do dziewczyny, ale mimo wszystko wierzyła, że może przekieruje je na inny tor. Myślała, że miłość Yuuki do Kaname jest tak wielka, że nie będzie szukać w Zero, aż tak wielkiego oparcia.


          Upadła zmęczona na łóżko. Mieszkała w pokoju, któru kiedyś zajmował Kaname. Dobrze znała ten zapach. Wszystko tutaj było nim przesiąknięte. Przytuliła się do puszki, wdychając piękną woń. Znów poczuła jak łzy zbierają jej się do oczów. Nie chciała płakać, jednak od jego śmierci robiła do prawie codziennie. Płakała w ciszy i w samotności tak, żeby nikt jej nie widział. Zwłaszcza Zero. Przed nim ukrywała to najbardziej. Zdawała sobie sprawę jak okropną grę prowadzi. Gdy z nim nie była to myślała o Kaname. Obwiniała się za wszystko co robiła. Przepraszała go, że piła krew Zero. Przepraszała, za to, że przy nim o nim nie myślała. Gdy była przy Zero, myślała o wszystkim tylko nie o bracie. Gdy w nocy wracała do pokoju i kładła się do łóżka, miała wyrzuty sumienia. Chciałaby by tutaj był. Chciała by go mieć, i nie musieć wyrządzać Zero tego bólu. Nawet gdy z nim spała, czasami wpatrywała się w niego godzinami i przepraszała Kaname, że o nim nie myśli.


          Wszedł do jej pokoju, gubiąc się ciemnościach, Na wielkim, okrągłym łóżku, który stal pod ścianą spała Yuuki. Nadal była w swoim uniformie. Włosy niechlujnie rozkładały się poduszce, tworząc piękny wachlarz. Gdy tak na nią patrzył, pragnął ją jeszcze bardziej. Nie miał serca jej budzić, jej policzki nadal były wilgotne od łez. Delikatnie ściągnął z niej zewnętrzną warstwę mundurku i pozostawił w czarnej bluzce którą zazwyczaj nosiła pod spodem. Spódnice i resztę dołu zostawił. Nie odważył się jej dotykać. Ostrożnie wsunął ją pod kołderkę i cicho wyszedł z pokoju. Postanowił, że dziś wyjątkowo sam sprawdzi okolice. Następnym razem obudzi ją brutalnie, jak to zawsze robił.



OIHFWOEIHGWEO. Sasuke co Ty masz w głowie! Błagam niech tylko Kishimoto nie wpadnie na pomysł, żeby pozabijać wszystkich za pomocą Sasuke. Nie przeżyję, jak znów zrobi z niego zimnego, kryminalistę, bez serca.
Za błędu przepraszam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz