OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



29 cze 2013

14 - New Life (Zeki 3/5)

Rozdział 3

           Następnego dnia obudziła się wczesnym rankiem. Z zeszłej nocy pamiętała tylko tyle, że miała się wieczorem spotkać z Zero. Na samo wspomnienie o nim zerwała się z łóżka. Promienie słoneczne wpadały do pokoju, a ona nadal była w swoim szkolnym mundurku. Gdy zrozumiała, że nie pojawiła się na nocnym patrolu, wybiegła z pokoju, kierując się do męskiego dormitorium.
           - Hej to męska część! - zawołał jakiś uczeń.
           - Przepraszam muszę biec do Zero! - odkrzyknęła z przepraszającym uśmiechem. Skręciła w prawo, biegnąc po schodach na drugie piętro.
           - Zero! - zawołała, wpadając do jego pokoju. Przywitał ją zimny podmuch wiatru. Pomieszczenie było puste, łóżko idealne posłane, na nocnej szafce stał jeszcze kubek niedopitej kawy. Zasmucona zamknęła za sobą drzwi. Rzadko się zdarzało, żeby Zero wstawał wczesnym rankiem chyba, że miał prace.



           Udała się do szkolnej stajni. Tam często go zastawała. Już z daleka widziała zarys postaci. Przyspieszyła kroku, widząc srebrne włosy. Po cichutku na palca weszła do środka, stając koło wielkiej kupy siana. Biały koń Lili zaryczała groźnie.
           - Wystawaj Zero! - wrzasnęła, biorąc zamach. Zero w mgnieniu oka, zatrzymał jej dłoń. Przewrócił się leniwie na plecy. Lewą dłonią zasłonił wpadające promienie słoneczne.
           - Nigdy nie dasz człowiekowi się wyspać - mruknął, puszczając jej dłoń. Senny wstał do pozycji siedzącej, drapiąc się po głowie jeszcze raz zilustrował dokładnie dziewczynę, po czym wstał na równe nogi.
           - Jak chcesz spać, to śpij w pokoju, a nie na sianie.
           - Tak, tak, tak. Chodź już na ten patrol - oznajmił nie przejęty, mijając ją w drzwiach. - Idziesz? - spytał, spoglądając na nią za pleców.
           - Idę, idę - mruknęła.
           - Po za tym sama wczoraj się nie zjawiłaś na patrolu - wspomniał.
           - Mogłeś mnie obudzić...zawsze to robisz - odpowiedziała lekko rozżalona.
           - Jakoś nie chciałem. Chyba płakałaś przez sen - wyznał, spoglądając na nią kątem oka. Jej wyraz twarzy się zmienił. Na ułamek sekundy zasmuciła się, po czym jakby nigdy nic, obdarzyła go sztucznym uśmiechem.
           - Co ty mówisz, pewnie ci się zdawało! - zawołała w panice.
           - Możliwe. Chodźmy.
           Dotknął jej głowy jak to miał w zwyczaju, po czym skierowali się do zachodniego skrzydła, gdzie zazwyczaj zaczynali swój obchód.




           Yuuki patrzyła jak Zero walczy z swoim pragnieniem. Nie zbyt rozumiała jego zachowanie, od kilku miesięcy wymieniali się krwią bez żadnego, "ale" dla tego też nie rozumiała po co się tak wstrzymuje. Skrzywiła się, widząc jak połyka już czwartą tabletkę. Miała ochotę wywalić mu to pudełko do rzeki, ale ten upierał się, że nie może za często pić jej krwi, bo unosi się zapach w szkole.
           - Dobra chyba skończyliśmy. Idź do pokoju i się przebierz, ja sprawdzę jeszcze ogród i wracam na lekcje - oznajmił Zero.
           - Dobra - przytaknęła posłuszne.


           Czysta i pachnąca oparła się o framugę okna. Wiosenny wiatr, gładził jej delikatne ciało, przynosząc ze sobą cudowny zapach Zero. Niechętnie obserwowała jak Maria, pochodzi do niego. Wdzięczy się, uśmiecha, podrywa. Wmawiała sobie, że to nic takiego, w końcu miał prawo rozmawiać z kim chce i o czym chce. Z ich rozmowy musiała wywnioskować, że chodzi o drzwi, które skrzypiały w pokoju Marii. Oboje ruszyli w stronę szkoły. Obnażyła niebezpiecznie kły, gdy dotknęła jego głowy, jakby robiła to już dziesiątki razy. Po chwili opanowała się.
           - Zero nie jest twój - przypomniała sobie. Idąc tym tokiem myśli, zeszła do piwnicy, gdzie było zamrożone ciało brata. Długo wpatrywała się w jego piękną twarz, jak by miała nadzieje, że zaraz uśmiechnie się, odżyje, przywita ją gorącymi pocałunkami. Opuszkami palców dotknęła miejsca, gdzie były jego usta. Z głośnym westchnięciem usiadła na ziemi. Znów poczuła się samotna, opuszczona i porzucona. Nawet nie zauważyła, jak schowała głowę między kolanami, zalewając się łzami.

          
           - Dziękuje Zero, teraz działają świetnie! - zaświergotała Maria, ruszając drzwiami. Zamykała je, po czym otwierała, upewniając się, że wszystko działa jak należy.
           - Drobiazg - oznajmił - Jeśli to tyle to ja idę. Zaraz mam lekcje.
           - Zero - szepnęła, łapiąc go za rękę - Kiedy ostatnio piłeś czyjąś krew? - spytała, dotykając jego szyj. Drgnął na jej dotyk. Przez jego ciało przeszły ciarki.
           - Niedawno - zapewnił ją, odsuwając rękę - Na razie - pożegnał się.


           Wyciągnął z kieszeni tabletki. Na raz wsypał sobie do ust pokaźną ilość. Nie mógł uwierzyć, że ta dziewczyna zauważyła jego pragnienie. Przecież nie cały tydzień temu pił krew Yuuki, nie był znów tak bardzo spragniony, więc czemu zachowywał się jakby zaraz miał umrzeć z pragnienia?

           Zmęczony i znudzony wyszedł z ostatniej lekcji matematyki. Z każdym dniem coraz bardziej się zastanawiał co robi w tej szkole. Wyklinając na swoją słabą wolę, obiecał sobie, że nigdy więcej nie da się na nic namówić swojemu opiekunowi.
           - O Zero właśnie miałem do ciebie iść - powiedział dyrektor zaskoczony jego obecnością. - O to nowa lista wampirów - podał mu listę. Zero przejechał po nazwiskach. Było ich więcej niż zazwyczaj. Domyślał się, że to była armia Sary, którą tworzyła potajemnie. Teraz jej potwory krążyły po mieście, stwarzając potencjalne zagrożenie.
           - Zacznę od wieczora - oznajmił chłodno, chowając kartkę.
           - Tylko uważaj na siebie. Jak pewnie zauważyłeś trochę ich jest. Nie sprawiaj Yuuki większych zmartwień - poprosił.
           - Jasne. Idę - rzekł, udając się w stronę drzwi.



           - Zero! Zero! - zawołał ktoś.
           - Hanabusa - powiedział nie miłym głosem.
           - Ciebie też miło widzieć - powiedział tym samym - Widziałeś Yuuki? Zaraz zaczynają się lekcje, a jej jeszcze nie ma.
           - Nie, nie ma jej w pokoju?
           - Nie ma szukałem już wszędzie.
           - Cholera! - krzyknął.


           Sprawdził już wszystkie możliwe miejsca w tej szkole. Jadalnie gdzie mogła podjadać, jego pokój, gdzie często zasypiała, stajnie, nawet bibliotekę gdzie pokazywała się raz na rok. Wychodząc od Yori tracił nadzieje, że mogę być w szkole. Wtedy doznał oświecenia.
           - Dureń!
           Zszedł do piwnicy gdzie zastał śpiącą dziewczynę. Zły na sam siebie, wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. W domu wszyscy na nią czekali. Owszem każdy z nich mógł wychodzić do miasta, w końcu musieli załatwiać swoje sprawy, ale Yuuki miała surowy zakaz wychodzenia sama bez osoby towarzyszącej, stąd się wziął strach o nią.
           - Spokojnie tylko spała - powiedział Zero, widząc ich przestraszone miny.
           Ruka westchnęła głośna. - Dobrze! Zbierajmy się, zaraz musimy wchodzić na lekcje! - oznajmiła poważnym tonem.

           Obudziły ją głośne rozmowy i tupot butów. Spojrzała na Zera, który ją właśnie niósł po schodach. Przed sobą miała właśnie jego szyje. Poczuła niesamowite pragnienie, które nasilało się z każdą sekundą. Objęła go rękami, podciągając się wyżej.
           - Poczekaj, aż wszyscy wyjdą - mruknął, zamykając kopnięciem drzwi. Postawił ją na nogach.
           - Wybacz musieliście się martwić.
           - Niby kto powinien zasypiać w własnym łóżku? - skwitował, siadając na krześle. Powoli zbliżał się zmierzch. Robiło się coraz zimniej i chłodniej. Patrzył jak wampiry jeden po drugim, opuszczając dormitorium, udając się w stronę szkoły. Gdy zamknęła się brama, poczuł coś ciężkiego na kolanach. Yuuki usiadła na nim, oblizując mu delikatnie szyje. Napiął mięśnie jakby się bał, że straci nad sobą kontrolę.
           - Trochę nie wygodna pozycja co? - spytała, uśmiechając się przepraszająco.
           - Lekka to ty nie jesteś - wywinął się. Drgnął ponownie gdy wplotła swoje palce w jego włosy. Chciał to już mieć za sobą. W końcu zatopiła w niego kły.

           - Zero też powinieneś się napić - powiedziała, wycierając usta. Stanęła przed nim, wyciągając do niego dłoń. Z cichym prychnięciem skorzystał z pomocy. Nie mógł już więcej czekać, podszedł do niej i położył na łóżku, wspiął się na nią po czym delikatnie wgryzł się w jej szyje. Słodki smak jej krwi rozpłynął się w jego ciele. Od razu poczuł się lepiej.
           Odchyliła głowę do tyłu, dając mu tym samym lepszy dostęp. Zacisnęła palce na jego włosach. Od jakiegoś czasu coraz bardziej zawstydzało ją to. Gdy pił jej krew miała wrażenie, że się obnaża, że jest naga. Głupio jej było się przyznać, że lubi to uczucie. Nawet jego ciężar był przyjemny.
          

           Siedziała w drugiej ławce pod oknem. Nocne lekcje nie różniły się niczym od dziennych. I tu i tu było nudno. Jej wzrok skupił się na jednym wolnym miejscu. Lekcja miała się zacząć za pięć minut, a Marii nadal nie było. Dostrzegła ją na polu. Szła chodnikiem, trzymając w rękach czyiś płacz. Widząc jak podchodzi do Zero, który stał pod drzewem domyśliła się, że to jego płaszcz. Zastanawiała się przez chwile skąd ma jego rzecz. Poczuła delikatne ukłucie w sercu. Chciała odwrócić wzrok, ale jakoś nie mogła. Do sali wszedł nauczyciel, a ona nadal wpatrywała się w tą dwójkę. Rozmowa z Zero szła jej nadzwyczaj gładko.
           - Znów pada - zauważył jakiś wampir.
           Yuuki dokładnie obserwowała jak Zero bierze swój płaszcz i zakłada na Marie. Dziewczyna była bardzo chorowita i nawet mały deszcz mógł sprawić, że się przeziębi. Zdjął z siebie czarną kurtkę i trzymał nad głową dziewczyny. Wspólnie rzucili się biegiem do szkoły. Weszła do klasy po kilku minutach, mając na sobie ubranie Zero. Była praktycznie słucha, jedynie kilka kropel deszczu zdążyło ją zmoczyć.
           - Przepraszam za spóźnienie, złapał mnie deszcz - wyjaśniła. Usiadła na swoim miejscu, wieszając mokry płaszcz na krześle.

           Tej nocy nie mogła spać spokojnie. Przewracała się z boku na bok, aż w końcu zirytowana ubrała się i wszyła. Skierowała się stronę męskiego dormitorium. Jak zawsze w takich chwilach suwała się Zero pod kołderkę tym razem też miała taki zamiar. Zdziwiła się, widząc uchylone drzwi. Zajrzała przez nie ostrożnie jakby się bała, że zaraz wyskoczy jakiś potwór.
           - Nie musiałaś tak późno przychodzić, żeby oddać mi płaszcz - usłyszała głos Zero.
           - W porządku, i tak nie mogłam spać - powiedziała Maria. Jej głos bardzo ją zdziwił, nie spodziewała się jej. Przynajmniej o tej godzinie - Zero. Jakbyś był spragniony to śmiało możesz się napić mojej krwi. Nie przeszkadzało by mi gdybyś to ty ją pił. Oczywiście nie żądam od ciebie żebyś mi dawał swoją. - wyjawiła cichutko. Nie wiedziała jej twarzy, ale mogła się domyślać, że jest zawstydzona. Zrobiło jej się na sercu jakoś dziwnie gorąco gdy to usłyszała. Pić krew? I to jej. Chciała tam wejść i przerwać tą rozmowę, ale wiedziała, że tak nie może zrobić.
           - Nie wiem czy chciałabyś pić moją krew.
           - Póki to jest twoja krew to nie obchodzi mnie, że jestem przemienionym wampirem.
           - Pije wystarczająco dużo krwi. Dzięki - zgasił ją, najłagodniej jak potrafił.
           - Wiem tak tylko mówię jakbyś krew pani Yuuki ci nie wystarczała. To ja będę się zbierać. Dobranoc.
           - Dobranoc.

           Szybko schowała się za zasłoną. Wstrzymała oddech, gdy Maria przeszła obok niej. Stała tam jeszcze przez chwile, aż na korytarzu nie zrobiło się kompletnie cicho. Westchnęła z ulgą gdy zobaczyła jak dziewczyna wychodzi z budynku.
           - Zero - szepnęła, wchodząc do pokoju. Kładł się właśnie do łóżka.
           - Co jest? Kolejny gość? - spytał, ściągając podkoszulek.
           - Był tu ktoś jeszcze? - spytała, udając, że nie wie o kogo chodzi.
           - Tak, Maria.
           - Aha - szepnęła.
           - Co się stało?
           - Nic nie mogłam zasnąć, więc przyszłam - oznajmiła. Bez pytania wsunęła się pod kołderkę.
           - To moje miejsce - zauważył.
           - Chciałabym dziś spać pod ścianą - poprosiła.
           - Jak się skapną, że cie nie ma w pokoju to będziesz miała kłopoty - mruknął. Sam wsunął się pod kołderkę, kładąc się na plecach.
           - Nie ubierzesz nic na siebie? - spytała, łapiąc rumieniec.
           - To mój pokój - przypomniał jej.
           - Zboczeniec - mruknęła obrażona. Przysunęła się do niego bliżej, obejmując jedną ręką. - Zimno mi - szepnęła, zamykając oczy.
          

           Za błędy przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz