OGŁOSZENIA

UWAGA!
Blog istnieje jako mój śmietniczek. Wylewam na nim wszystkie pomysły które zagnieżdżą mi się w głowie.

NIE realizuje zamówień, chyba, że napiszę wcześniej.
PRZYPOMINAM, że jest to ŚMIETNICZEK.

[06.11.2014]
ślę wirtualnego HUGA do każdego fana, czytelnika, miłośnika, Narutomaniaka, Narutardsa, i SasuSaku shippera! Z podziękowaniami dla wszystkich osób, którzy dzielnie i z zapartym tchem śledzili i trzymali kciuki za swoich ulubionych bohaterów i Naszego Najgłośniejszego ninja numer 1!
Wiele osób się zastanawia czy blog po zakończenia mangi będzie dalej funkcjonował. Ja bez wahania odpowiadam TAK! Tak długo jak mam wenę, tak długo jak mi pozwolicie i tak długo jak istnieją fani Naruto, SasuSaku, Shikatema etc, tak długo ja będę pisać. Będę dalej pisać, i pisać, aż zostanę ostatnim fanem SasuSaku w Polsce, a później na świecie.


[18/04/2020]
Jak się macie moi drodzy czytelnicy ? Czy wam też życie ucieka przez palce, ale wciąż czujecie się dziećmi ?


cr: all credis to the owner, DevinArt, tumblr, Masashi Kishimoto.

Szablon w całości stworzony prze ze mnie.



1 cze 2013

08 - New Life (Zeki 1/5)

          Paring: Yuuki i Zero (Zeki)
          M&A: Vampire Knight
          Dozwolone: od 13 lat.
          Uwagi: Tak, taaaaaak ! Jestem wielką fanką ZEKI! Praktycznie od początku mangi, przez 6 lat czekałam, aż połączy ich uczucie! SPOILER [Nie czytaj jeśli nie chcesz wiedzieć, co się wydarzy w mandze] Ostatni chapter VK był dość dziwny. Z jednej strony cieszę się, bo czekałam na ten moment, lata, z drugiej strony autorka, bardzo okroiła to w czasie. Mam nadzieje, że wyjdzie jakiś bonus dotyczący ich życia, ich dzieci. Jestem bardzo ciekawa tych wszystkich kłótni które przeżyli, tych tysięcy lat które przeżyli i to jak Zero zakończył swoje życie. UWAGA OPOWIADANIE ZAWIERA WYDARZENIA Z MANGII! Mały pomysł na alternatywę tego zakończenia. Kkkk.




          Upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach. Cały jej świat rozsypał się na małe kawałki. Na miliony części puzzli, które już nigdy nie zostaną złożone do kupy. Czuła jak otacza ją ciemność. Zatapiała się w nicości strachu i bólu. Jej serce krwawiło. Chciała uciec, zapaść się pod ziemie. Zniknęła jej połowa duszy, połowa, serca, umysłu, ciała, a teraz chciała dołączyć do swojej połówki. Łkając głośno, oddychała szybko, miała wrażenie, że świat wokół niej się kręci, jakby była na jakieś karuzeli zwanej życiem.
     
           Szła przez ciemny, ośnieżony las. Widziała małe światełko po drugiej stronie, dlatego kurczowa szła w tamtą stronę. Widziała swój oddech, chłód tulił jej delikatne ciało, pchając tym samym na przód. Im bliżej była tym większe i jaśniejsze światło ją oślepiało. Z każdym krokiem robiło się coraz cieplej. Śnieg zastąpił piasek, a chłód, zmienił się miejscem z promieniami słonecznymi. Spojrzała za siebie pełna strachu, jakby obawiała się, że zaraz zginie. Krzyknęła z przerażenia, widząc swojego starszego brata. Stał po środku lasu, śnieg tańczył wokoło.
           - Kaname! - krzyknęła, wyciągając do niego rękę. Chłopak oddalał się, a ona krzyczała jego imię, zalewając się łzami. Biegła do niego, ale cały czas stała miejscu. Patrzyła jak jego piękna postać oddala się od niej. Ciemność  którą kroczył przez życie pochłonęła go. Odprowadził ją na brzeg jasności, która emitowała od niej. Pewny, że będzie szczęśliwa, odszedł z uśmiechem na twarzy.
           - Braciszku! - krzyczała, tonąc w łzach.
           - Yuuki uspokój się - usłyszała w głowie.
           Otworzyła drastycznie oczy. Było ciemno, wszędzie ciemność. Przyłożyła ręce do ust, tłumiąc krzyk.
           - Spokojnie - powtórzył dobrze znany jej głos. Duża, ciepła ręka, powędrowała na jej głowę. Delikatna dłoń, głaskała ją niczym małe, dziecko które właśnie wybudziło się z koszmaru.
           - Płacz, dobrze ci to zrobi - polecił.
           Yuuki wybuchnęła głośnym płaczem. Skuliła się pod kołderką, otaczając się w ciepełku, które miało zastąpić jej ciepło brata. Niestety nic nie było w stanie zastąpić jej brata. Poczuła jak materac nagle podnosi się, ciche westchnięcie wskazywała na to, że jej nocny gość zbierał się do wyjścia. Machinalnie wyciągnęła rękę, łapiąc chłopaka za rękaw.
           - Zostań ze mną - poprosiła drżącym głosem.
           Zero spojrzał na nią. Usiadł na ziemi, opierając się plecami o łóżko. Tępo, wpatrując się w sufit połykał tabletki krwi.
      

            Obudziła się późnym porankiem. Po całonocnym płakaniu, miała wrażenie, że oczy spuchły jej do rozmiarów pomidora. Zmęczona chciała leżeć i nic nie robić. Niezbyt pamiętała jak się tu znalazła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że znajduje się w starym pokoju Zero, który zajmował, gdy chodzili tu do Akademii. Przypominając sobie o przyjacielu spojrzała w lewo. Miejsce w którym wczoraj siedział było puste, jedynie kilka tabletek, zdradzało jego stan psychiczny.
           - Jestem głodna... - stwierdziła, biorąc jedną z tabletek krwi. Połknęła ją szybko. Głód nadal dokuczał jej uporczywie. Czując piękny zapach śniadania zwlekła się z łóżka. Udała się na dół do kuchni gdzie stał Zero. W białym fartuchu, pichcił jedzenie. Dawniej uwielbiała patrzeć jak gotuje, oraz kosztować jego potraw. Teraz jej wzrok skupił się na pięknej, długiej szyj, która kusiła go niesamowicie.
           - Już wstałaś? - spytał Zero, odwracając się napięcie. Yuuki szybko, schowała wyciągniętą dłoń za siebie. Z sztucznym uśmiechem przytaknęła.
           - Jak się czujesz? - troskliwie, lecz lekko niedbale przyłożył dłoń do jej czoła.
           - Trochę lepiej - szepnęła zasmucona. Otulając się szczelniej kocem, udała się w kierunku stolika, gdzie zajęła jedno z wolnych miejsce. Kilka minut później przyszedł dyrektor, od razu rozweselił się, widząc swoje dzieci, jak za dawnych lat. Usiadł obok przybranej córki, i złapał czule za dłoń. Nic nie musiała mówić, dobrze wiedział jak się czuje.
           - O Zero, jak ja dawno nie widziałem cię jak gotujesz! - uśmiechnął się szeroko, spoglądając na syna.


           Po śniadaniu dziewczyna wróciła do tymczasowego pokoju. Czuła się tutaj wyjątkowo bezpiecznie. Godzinami leżała sama w łóżku i płakała. Wspomnieniami wracała do chwil, które spędziła z bratem. Do jego pocałunków, dotyku i głosu. Widziała go na jawie i we śnie, czuła jego obecność w powietrzu.

           Minął miesiąc. Przez długi miesiąc Yuuki nie wychodziła z pokoju. Wyjątki stanowiły pory na posiłki. W nocy nie mogła zasnąć gdy Zero nie było przy niej. Trzymała go kurczowo za rękę, jakby była się, że zostanie sama.

           Obudziła się w środku nocy. Była spragniona i to bardzo. Rozejrzała się po pokoju. Zero nie było przy niej, więc zwlekła się z łóżka i udała się do pokoju w którym przebywał. Po cichutku weszła do środka. Zero spał na wielkim łóżku, które stało pod oknem. Podeszła do niego ostrożnie. Miał odsłoniętą szyje. Jednak nie to teraz było ważne. Wpatrywała się w przystojnego, młodego, chłopaka, którego kochała w głębi serca. Widząc jego spokojną twarz poczuła jak pęka jej serce. Do tej pory, nie pomyślała o tym jak bardzo go rani. Bez pytania w sunęła się pod kołderkę. Położyła się obok niego i złapała za rękę, która emitowała ciepłem. Zachłysnęła się głęboko jego oddechem. To ciepło które ją otulała, było pewnego rodzaju, zastępstwem za brata.


           Otworzył leniwie oczy. Pierwszą rzecz jaką ujrzał, to brązowo włosy, które rozkładały się na poduszce niczym przepiękny wachlarz. Następnie spojrzał na spokojną twarz dziewczyny. Przestraszony odsunął się na ścianę.
            - Yuuki - szepnął niepewnie.
           Dziewczyna otworzyła oczy. Spojrzała na niego pytająco. Nadal była lekko sena.
           - Co tu robisz? - spytał, siadając na łóżku. Rozciągnął się szeroko, wyciągając szyje. Ten widok zadziałał na nią jak płachta na byka. Machinalnie rzuciła się na niego, oblizując delikatnie szyje. Wbiła w niego swoje kły, zatapiając się w słodkiej krwi.
           Zawstydzony odwrócił wzrok. Dobrze wiedział jak bardzo cierpiała z głodu, jednak nie chciał jej do niczego zmuszać.
           - Heej, mówiłem ci kiedyś, żebyś nie zaglądała mi do umysłu - przypomniał kurczowo, zaciskając palce na pościeli. Cudowny zapach krwi, który wydobywał się spod jej delikatnej skóry - czuł to. Resztkami siły zatrzymał swój głód.
           Ignorując jego prośbę, patrzyła na ich wspólne spędzone momenty. Z lekkim uśmiechem oglądała siebie samą. Od chwili gdy pierwszy raz ujrzała Zero, po ich dzieciństwo, aż do lat licealnych. W każdym wspomnieniu Zero stał z boku i obserwował Yuuki. Cieszył się, gdy ona się śmiała.
           - W..wybacz Zero - powiedziała przepraszająco, siadając na nim. Zachłysnęła się głęboko zapachem porannego powietrza. Głód powoli znikał. Czuła się dziwnie zaspokojona. Jak jeszcze nigdy dotąd. Jej umysł i ciało wracało do równowagi.
           - Nie przejmuj się - szepnął ironicznie. - Ale mogłabyś ze mnie zejść - poprosił, wbijając w nią wzrok. Yuuki uśmiechnęła się przepraszająco. Był to pierwszy uśmiech, który ujrzał od miesiąca.
           - Domyślam się, że nie chcesz niczego do jedzenia - dodał ironicznie, zmieniając zakrwawioną koszule. Wyjął z półki pudełko tabletek, i wsypał sobie do ist pokaźną ilość.
           - Zero...ty też jesteś głodny... - powiedziała, wstając z łóżka. Delikatnie nakłuła sobie wewnętrzną części dłoni. Szkarłatna krew wydobyła się na zewnątrz, kilka kropli spadło na ziemie, doprowadzając chłopaka do obłędu.
           - Napij się...nie chcę patrzeć jak faszerujesz się tymi tabletkami...proszę - dodała, podstawiając mu dłoń pod nos. Zero delikatnie ujął jej rękę. Zlizując krew, patrzył w ziemie, nie chcąc widzieć jej wyrazu twarz. Czując niedosyt przyciągnął ją do siebie, i odgarnął włosy z karku. Długo się wahał za nim zatopił kły w jej szyj. Gdy to zrobił, głód znikł, a fala przyjemności rozlała się po jego ciele.



           - Co teraz planujecie? - spytał dyrektor, podając obiad. Jak zawsze radosny i szczęśliwy, dopinał na ostatni guzik ponownie otwarcie szkoły.
           - Co masz na myśli? - spytał Zero.
           - No wiecie. Moglibyście wrócić do szkoły. W końcu został wam jeszcze jeden rok szkolny. - zasugerował. Akademia miała być zamknięta, aż do nowego semestru co oznaczało, że mają dwa miesiące, na zastanowienie się - Oczywiście podział na dzienną i nocną klasę zostaje - dodał szybko.
           - Zwariowałeś prace mam.
           - Przewidziałem, że to powiesz, ale chyba nie zostawisz naszą małą Yuuki samą w akademii - powiedział uprzejmie.
            - Nikt nie powiedział, że chce wrócić do szkoły! - wtrąciła Yuuki. Nic ją nie trzymało w tej szkole. Nie musiała ochraniać żadnych wampirów. Raczej sama powinna o siebie zadbać, gdyż wiele rodów chciało zadość uczynienia za zbrodnie które popełnił jej brat. Samo wspomnienie o nim sprawiło, że zrzedła jej mina.
            - Ja cię do niczego nie zmuszam to twój wybór, ale pamiętaj, że sama chciałaś reaktywować nocną klasę. Wiele wampirów wyraziło chęć kontynuowania nauki, a wiadomo, że ktoś musi stanąć na czele. Skoro jesteś czystokrwistą, byłabyś najlepszym kandydatem. Po za tym, chciałbym mieć was jeszcze chwile przy sobie.
            To ostatnie zdanie wzbudziło w niej poczucie winy. Zresztą nie tylko w niej. Oboje zawdzięczali mu bardzo dużo. Dach nad głową, wykształcenie, opiekę, rodziną atmosferę, miłość rodzicielską. Mimo iż, jak bardzo nie było by to upierdliwe był dla nich jak drugi ojciec.
            - Grasz bardzo nie czysto! - fuknął Zero.
            - Bardzo dobre są te bułeczki - pochwalił dyrektor, udając, że nie słyszał wypowiedzi syna.
            Yuuki westchnęła głośno za nim zabrała głos.
             - Wrócę do szkoły pod warunkiem, że Zero pójdzie zemną - oznajmiła, spoglądając na chłopaka. Ta szkoła i to miejsce wzbudzało w niej za dużo wspomnień o bracie. Nie chciała być sama pod czas tych wszystkich nocnych katorg. Znów za bardzo się do niego przyzwyczaiła.
            Zero spojrzał na ukochaną błagalnym wzrokiem. Przegryzł dolną wargę, powstrzymując się od wypowiedzenia wiązanki przekleństw. Nie uśmiechało mu się to. Rok temu specjalnie rzucił szkołę i rzucił się w wir pracy, byle tylko udziec od swojego opiekuna i całej tej szkolnej farsy.
            - No więc Zero. Zamierzasz zostawić Yuuki samą? - spytał ponownie Kaien, nie przestając uśmiechać się promiennie.
            - Nie ma takiej mowy, żebym miał chodzić do nocnnej klasy - oświadczył chłodno, oznajmiając tym samym, że wróci do szkoły, przynajmniej na jakiś czas.
            - W porządku. Czyli dwaj dawni prefekci powrócili. Czuję się jak za dawnych lat! Może powinienem ugotować coś dobrego na dzisiejszy obiad? - zaświergotał. Lekkim krokiem podszedł do lodówki, a później do szafy. Wyciągnął z niej polaroid i  znienacka zrobił zdjęcie tej dwójce.
            - Znów to samo... - westchnął Zero.

          
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz